W piątek 19 grudnia do kin na całym świecie wszedł film „Avatar: Ogień i popiół” Jamesa Camerona. W czasie pierwszego weekendu i pokazów przedpremierowych produkcja zarobiła ponad 345 milionów dolarów na całym świecie.  

W najnowszej produkcji możemy zobaczyć nie tylko powracających bohaterów, ale też całkowicie nową grupę mieszkańców Pandory znanych jako „Ash People”. Sam Cameron obiecywał, że widzowie zobaczą więcej flory i fauny planety, a całość miała być niesamowitą ucztą dla oczu.   

Jednak przyszłość franczyzy jest niepewna. Mimo że „Avatar 4” i „Avatar 5” zostały już zapowiedziane kolejno na 2029 i 2031, jakiś czas temu w wywiadzie James Cameron ostudził zapał fanów.  

„Pytanie jednak brzmi: jak wiele zarobimy i czy będzie to wystarczająca motywacja do rozbudowywania uniwersum. A może warto wstrzymać się z pracą i zastanowić nad tym, jak obniżyć koszty.” 

Co jednak w przypadku niepowodzenia? Kultowy reżyser ma już plan i to całkiem sprytny! 

Od wielu lat było wiadome, że seria „Avatar” będzie liczyła pięć części. Jednak z upływem lat, James Cameron zaczął trochę tracić pewność siebie i przyznał, że ma plan awaryjny, który zakłada konferencję prasową, która domknie wszystkie wątki. 

„Nie wiem, czy ta saga wyjdzie poza ten punkt. Mam nadzieję, że tak” – powiedział w wywiadzie dla „Entertainment Weekly“. „Jeśli z jakiegokolwiek powodu nie uda nam się nakręcić 4 i 5, zwołam konferencję prasową i powiem wam, co mieliśmy zrobić. Jak wam się to podoba?” – objaśnił.



Wideo






„Odyseja” [trailer]
materiały prasowe


INTERIA.PL