2025-12-29 12:00
publikacja
2025-12-29 12:00
Podziel się
Czy jest bardziej amerykański widok niż kawiarnia Starbucks w Nowym Yorku czy Los Angeles. Teraz z tym koniec. Dyrektor generalny Brian Niccol zapowiada plan restrukturyzacji, w ramach którego zamknie kilkaset placówek w całym kraju. Najwięcej położonych jest w aglomeracjach.

fot. saaton / / Shutterstock
Jeszcze 20 lat temu Starbucks rozrastał się tak szybko, że ekspansja ta stała się przedmiotem żartów. Nikogo nie dziwił widok dwóch placówek położonych naprzeciw siebie. Dzieliła je jedynie ulica. Media spekulowały: „nowa kawiarnia otwiera się w toalecie istniejącego Starbucksa”. Ten czas sieć ma za sobą.
Starbucks ucieka z dużych miast
Dyrektor generalny Brian Niccolli próbuje pozycjonować Starbucks jako miejsce spotkań na trzeciej pozycji, tuż po domu i pracy. Z drugiej jednak strony w ramach wartego 1 mld dolarów planu restrukturyzacyjnego podjął decyzję o zamknięciu 400 kawiarni, które osiągały „słabe wyniki lub nie spełniały standardów marki”. Wytypowano je po audycie, obejmującym ponad 18 tys. placówek w USA i Kanadzie.
Jak wylicza CNN, już teraz Starbucks „pozbył” się 42 kawiarni w Nowym Jorku, co daje 12 proc. wszystkich placówek w mieście. Tym samym stracił pozycję lidera wśród sieci na Manhattanie (na – rzecz Dunkin’s). To jednak nie wszystko. Sieć planuje jeszcze zakończyć działalność:
- ponad 20 lokali w Los Angeles
- 15 w Chicago,
- 7 w San Francisco,
- 6 w Minneapolis,
- 5 w Baltimore,
- kilkadziesiąt innych w innych miastach.
Sieć planuje także otworzyć nowe placówki. Inne z kolei chce przebudować w Nowym Jorku i Los Angeles „oferując odświeżone projekty i podwyższony komfort, które odzwierciedlają markę Starbucks” jak cytuje CNN. 1000 lokali (a więc około 10 proc.) ma przejść lifting i umeblować w fotele, kanapy i stoły. Do tego doda, gdzie można, gniazdka elektryczne.
Starbucks ofiarą swojego sukcesu?
Przed pojawieniem się sieci, Amerykanom nie śniło się nawet, że mogliby płacić więcej za kawę niż 2 dolary (nie mówiąc o latte). Po sukcesie Starbucksa jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać inne kawiarnie, niekiedy niszowe, a część napojów tj. bubble tea, oferują także sklepy.
– W miejskich obszarach Ameryki nastąpił dramatyczny wzrost liczby konkurencyjnych kawiarni, które podkopują wyniki sprzedaży sklepów – powiedział Arthur Rubinfeld, ekspert strategii nieruchomościowych i projektowych Starbucks, współpracujący z dyrektorem generalnym Howardem Schultzem w latach 90. oraz ponownie w latach 2008–2016. Rubinfeld obecnie prowadzi Airvision, firmę konsultingową dla marek konsumenckich.
Sprzedaż Starbucks w ostatnich latach uległa stagnacji, a zamknięcie słabo prosperującej kawiarni może również zwiększyć sprzedaż w innej pobliskiej kawiarni, która jest „większa, bardziej przyjazna i wystarczająco blisko dla lojalnych klientów – powiedział Rubinfeld.
Dlatego zdaniem ekspertów zysków sieć powinna poszukać na przedmieściach z obsługą drive-through. Tam bowiem koszty najmu, pracy i inne są niższe niż w najdroższych miastach w USA.
Starbucks jak nokautowany bokser?
Kilka ostatnich lat nie było łaskawy dla giganta. Fala przeprowadzek i praca zdalna, obie spowodowane pandemią COVID-19, zmniejszyła populację w dużych miastach, co bezpośrednio przełożyło się na wyniki sprzedaży.
Dodatkowo Starbucks chce zerwać z polityką „darmowej toalety”, z którą ostatnio jest kojarzony. W tym roku podjęto decyzję o ograniczeniu liczby korzystających tylko do osób, które kupiły kawę. Podobnie skończono z bezkosztowym przesiadywaniem. Obecnie klient nie usiądzie, jeśli nie przedstawi paragonu. Z kolei na zewnątrz lokali sieć umieściła znaki zakazujące żebrania, spożywania alkoholu i palenia e-papierosów.
Znana sieć kawiarni na granicy upadłości. Koniec marzeń o byciu „drugim Starbucksem”?
Wypracowanie spójnej polityki dla koncernu jest jednak trudne. Jak wskazują eksperci, kawę serwuje bowiem dwóm rodzajom klientów: tych, którzy wpadają tylko po napój na wynos i tym, którzy chcą usiąść i posiedzieć. Część potrzeb tych dwóch grup się wzajemnie wyklucza.
Akcje Starbucks (SBUX) spadły w tym roku o około 6%.
opr. aw