Marian Prysiażniuk, dziennikarz i wolontariusz w ukraińskiej armii, dwa dni temu spał na parkingu, gdy nad Kijowem trwał rosyjski ostrzał. On i inni mieszkańcy zabrali materace, koce i razem ruszyli do podziemi budynku. – Tak funkcjonujemy. Dorośli, dzieci, zwierzęta – wszyscy razem przeczekujemy atak, słuchając wybuchów. Niektórzy modlą się, by nie trafiło w ich mieszkanie – mówi.
W Kijowie i Charkowie nie ma obecnie światła ani wody. – Ciągle są alarmy, na niebie cały czas są Szahidy, giną kolejne osoby, a ktoś mówi o pokoju – mówi pochodząca z Chersonia Ksenia Kyshyshian. Ona również obecnie mieszka w Kijowie.
Na pytanie o zakończenie wojny odpowiada krótko: – Tu nikt nie wierzy w pokój.
Niedzielne spotkanie prezydentów USA i Ukrainy na Florydzie miało przybliżyć ich do porozumienia w stworzeniu planu pokojowego zakończenia wojny. Przed spotkaniem z Zełenskim, Trump długo rozmawiał przez telefon Putinem.
Po rozmowach na Florydzie prezydent Zełenski opublikował 20-punktowy plan zakończenia wojny, w którym opisane zostały m.in. przyszłe gwarancje bezpieczeństwa USA i państw europejskich dla Ukrainy. W dokumencie zapisano też deklarację, że Ukraina zostanie członkiem UE, i wskazano mechanizmy mające przyspieszyć odbudowę państwa.
Najistotniejsza pozostaje jednak sprawa terytorialna. USA nalegają, by Ukraina oddała Rosji cały Donbas, także tereny, które wciąż pozostają pod kontrolą ukraińskiej armii. Tymczasem Wołodymyr Zełenski wielokrotnie podkreślał, że Ukraina nie może od tak zgodzić się na oddanie kawałka swojego państwa.
Dzień po negocjacjach Trump-Zełenski rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Ukraina może stracić więcej terytoriów na rzecz Rosji w nadchodzących miesiącach, jeśli nie zawrze porozumienia.
Ukrainiec: Możemy liczyć tylko na siebie
Co o kolejnych już w tym roku rozmowach pokojowych myślą sami Ukraińcy? Większość nie wierzy, by miały one jakiekolwiek znaczenie.
Zdaniem pochodzącej z Donbasu Anny, najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że porozumienie pokojowe nie zostanie podpisane, ponieważ nie wpisuje się to w strategię eskalacji Rosji. Jej zdaniem realne za to jest uderzenie w niedalekiej przyszłości w kraje bałtyckie.
– Jeśli jednak dojdzie do porozumienia, Ukraina zostanie zmuszona, pod presją USA, do oddania obwodów donieckiego i ługańskiego, co otworzy drogę do kolejnych inwazji, ponieważ region ten jest silnie ufortyfikowany, a jego utrata umożliwi Rosji szybkie postępy i trwale osłabi zdolność Ukrainy do skutecznej obrony – mówi nam Ukrainka mieszkająca obecnie w Polsce.
Podobnego zdania jest Marian Prysiażniuk, dziennikarz i wolontariusz ukraińskiej armii. – Putinowi nie wystarczy tylko okupowanie Ukrainy, on chce siać chaos w całej Europie Wschodniej – uważa nasz rozmówca.
Dodaje, że dużo ludzi w Ukrainie wierzyło i liczyło na Zachód. – Myśleliśmy, że walcząc o wartości demokratyczne dostaniemy poparcie, ale tak nie jest. Rzeczywistość jest niestety inna – przyznaje z żalem.
Dziennikarz przyznaje, że obecnie trudno byłoby mu znaleźć choć jedną osobę, która wierzy w to, że Zachód przejmuje się wojną na równi z Ukrainą. – To nie jest wojna Europy. Teraz już wiemy, że możemy liczyć tylko na siebie. Czym to się skończy? Nie wiem – mówi.
Prysiażniuk jest zszokowany tym, że „Zachód chce się dogadywać z Putinem”. – To zbrodniarz wojenny, ale dla polityków to jest okej. Trump zrobi wszystko, byle nie doprowadzić do przegranej Putina – uważa dziennikarz.
Przyznaje, że Ukraińcy nie biorą już obietnic Donalda Trumpa na poważnie, bo nie są to pierwsze rozmowy pokojowe. – On w każdym tygodniu mówi po prostu inne rzeczy. Nikt w to nie wierzy, nikt nie odbiera poważnie rozmów pokojowych, bo Putin żywi się wojną. To jest sens istnienia Rosji – kwituje nasz rozmówca.
Pochodząca z Charkowa Ksenia Kyshyshian mieszka obecnie w Kijowie. O rozmowach pokojowych mówi, że „to byłby pseudopokój”.
– Propozycja, że mamy oddać swoje tereny, dla większości ludzi jest nie do przyjęcia. Niepojęte jest dla mnie, że agresor może stawiać jakiekolwiek warunki, kiedy na nas lecą rakiety. To nonsens – twierdzi.
Nie wierzy w jakiekolwiek rozmowy pokojowe, a na pewno nie taki pokój, jaki jest zaproponowany przez Trumpa i Putina. – Większość Ukraińców myśli podobnie, że to tylko polityczna gra, spektakl. Cała ta dyskusja o zawarciu pokoju to jak naśmiewanie się z nas – uważa Kyshyshian.
Na pytanie o zaproponowane przez prezydenta USA 15 lat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy przyznaje, że to o wiele za mało.
– Od aneksji Krymu minęło już 11 lat, więc o czym my mówimy. 15 lat to nic, musimy mieć czas na odbudowę wojska, możliwość rozwoju naszej armii. To jedyna opcja, by utrzymać wolność, bo jestem przekonana, że po tym czasie znów będziemy musieli się bronić – mówi nam Ukrainka.
Z dziećmi w wysokich górach. Nie mieli czekanów i asekuracji. Mieli… jabłuszkaPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
