Według szefa estońskiego wywiadu zagranicznego Kaupo Rosina, Rosja zaczęła ograniczać swoje prowokacje w Europie Wschodniej, aby nie eskalować napięć z NATO. „Co wciąż widzimy dzisiaj, to fakt, że Rosja nie ma obecnie zamiaru atakować żadnego z państw bałtyckich ani NATO w szerszym kontekście” — powiedział Rosin w rozmowie z estońską telewizją publiczną.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Jego słowa kontrastują z ostrzeżeniami zachodnich urzędników, którzy w ostatnich tygodniach wskazywali na konieczność przygotowań NATO na ewentualny atak rosyjski w ciągu najbliższych pięciu lat. Sekretarz generalny sojuszu, Mark Rutte, przypominał przy tym o ogromnych zniszczeniach II wojny światowej.

Czytaj też: Rosja szykuje odpowiedź na Starlinka. Wywiady państw NATO ostrzegają

Czytaj także w BUSINESS INSIDER

Rosja ostrożna, uważa estoński wywiad

Rosin podkreślił, że analiza estońskiego wywiadu nie wskazuje na konkretny plan wojskowego starcia z krajami bałtyckimi, ale wymaga utrzymania wysokiej czujności. „Jak dotąd jest jasne, że Rosja respektuje NATO i obecnie stara się unikać otwartego konfliktu” — zaznaczył, cytowany przez Bloomberg.

Wcześniej w tym miesiącu prezydent Rosji, Władimir Putin, zapewniał, że Moskwa jest „gotowa do wojny” w razie ataku ze strony Europy, ale jednocześnie nie planuje takiego konfliktu.

Jak pisze Bloomberg, napięcia w regionie wzrosły po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, co skłoniło kraje wschodniej flanki NATO — w tym Estonię, Łotwę, Litwę i Polskę — do zwiększenia wydatków na obronę. Państwa te były także celem rosyjskich incydentów, takich jak naruszenia przestrzeni powietrznej przez myśliwce czy drony. Rosin zaznaczył jednak, że Moskwa staje się bardziej ostrożna w swoich działaniach w reakcji na stanowczą odpowiedź NATO.

Czytaj też: Polska stawia na Bałtyk. MON ma ambitne plany

Rosyjskie działania hybrydowe i presja sankcji

Jak pisze Bloomberg, poza tradycyjnymi prowokacjami, Rosja jest również podejrzewana o coraz częstsze ataki hybrydowe, w tym podpalenia, cyberataki i sabotaże, jak próba uszkodzenia kluczowej linii kolejowej łączącej Polskę z Ukrainą. Szef estońskiego wywiadu krytykuje jednak określenie tych incydentów mianem „ataków hybrydowych”. „Powinniśmy nazywać rzeczy po imieniu. Jeśli to sabotaż, to jest sabotaż” — stwierdził.

Rosin ocenił także, że zachodnie sankcje, szczególnie te ograniczające eksport ropy i dostęp do rynków finansowych, zaczynają wywierać presję na Moskwę. „Rosja napotyka coraz więcej problemów. Nie upadnie w ciągu najbliższych kilku miesięcy ani nawet w ciągu sześciu miesięcy do roku, ale presja zaczyna dawać się we znaki” — podsumował.