Rosja wielokrotnie ukrywała ważne informacje — ale teraz weszła na zupełnie nowy poziom.

Wszystko wskazuje na to, że władze w Moskwie próbują zacierać ślady „szarego” importu, by uniknąć kolejnych sankcji wobec dostawców artykułów strategicznych — zwłaszcza tych wykorzystywanych przez rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy.

To największa czystka w rosyjskich statystykach od lat. Ujawniamy wyniki śledztwa serwisu The Insider.

Rosyjskie władze już wcześniej potrafiły ukrywać dane o istotnym znaczeniu publicznym:

  • Jednolity Państwowy Rejestr Osób Prawnych w Rosji EGRUL — ograniczył dostęp do informacji o właścicielach przedsiębiorstw uznanych za „strategicznie ważne”;
  • Instytucja prowadząca rejestr gruntów, budynków i mieszkań Rosrejstr — zablokował dostęp do rejestru nieruchomości skorumpowanych urzędników;
  • Rosyjska Biblioteka Państwowa — uniemożliwiła dostęp do kontrowersyjnych, potencjalnie plagiatowanych prac dyplomowych prominentnych polityków.

Nowe ograniczenie z 2025 r. oznacza pierwszy przypadek, gdy państwo usuwa dane, które bezpośrednio naruszają wiarygodność oficjalnych statystyk.

To zjawisko można zaobserwować szczególnie wyraźnie w przypadku firm, które wcześniej specjalizowały się w wąskich grupach produktów, na przykład mikroczipów. Zamiast ukazać duże obroty w innej kategorii (np. deklarując mikroczipy jako „zapałki” czy „gwoździe”), te firmy po prostu zniknęły z radarów celnych.

Tymczasem baza danych Federalnej Służby Podatkowej nie wskazuje, by przedsiębiorstwa te likwidowały się, ograniczały działalność czy znacząco obniżały obroty.

2024 r.: sankcjonowany import na masową skalę

W 2024 r. Rosja importowała towary objęte sankcjami o łącznej wartości ok. 22 mld dol. [ok. 79 mld zł] — w sektorach takich jak maszyny, elektronika i metalurgia.

I nic nie wskazuje na to, by wraz z początkiem 2025 r. ten strumień miał wyschnąć.

Te produkty trafiają zarówno do zastosowań cywilnych, jak i wojskowych, a granica między jednym a drugim bywa w praktyce bardzo płynna. Nawet jeśli formalnie są klasyfikowane jako dobra cywilne i trafiają na rynek komercyjny, w realiach rosyjskiej gospodarki wojennej często szybko zostają wchłonięte przez sektor zbrojeniowy. W efekcie towary, które na papierze nie mają nic wspólnego z wojskiem, w rzeczywistości zasilają rosyjski kompleks obronny i jego zaplecze technologiczne.

Dron typu Szahid, rosyjski Geran-2, Kijów, Ukraina, 23 listopada 2025 r.

Dron typu Szahid, rosyjski Geran-2, Kijów, Ukraina, 23 listopada 2025 r.Andreas Stroh/Imago Stock and People/East News / East News

Dobrym przykładem są baterie litowo-jonowe. Choć powszechnie kojarzone z elektroniką użytkową czy magazynami energii, w warunkach wojny stały się one elementem o kluczowym znaczeniu militarnym. To właśnie one napędzają drony wykorzystywane na polu walki, czyniąc z pozornie cywilnego produktu jeden z fundamentów nowoczesnych działań zbrojnych.

Również złożone urządzenia importowane z zagranicy, jak centra obróbcze czy tokarki, przede wszystkim trafiają do zakładów wojskowo-przemysłowych.

2025 r.: czystka w danych importowych

W tym roku rosyjski import nie pokazuje już w statystykach wielu wcześniej dominujących produktów — choćby:

  • jednostek sprzętu komputerowego,
  • routerów i układów scalonych,
  • kamer wideo i komponentów elektronicznych,
  • generatorów częstotliwości, radarów i urządzeń nawigacyjnych,
  • silników elektrycznych,
  • maszyn do produkcji układów scalonych,
  • oraz wielu innych towarów elektronicznych.

Zniknęły nawet wiertarki, piece przemysłowe i wiele rodzajów specjalistycznego sprzętu — łącznie ok. 180 pozycji. Na papierze wszystkie te kody taryfowe celnych statystyk wynoszą teraz zero, mimo że wciąż są objęte sankcjami UE lub USA.

Mimo to tylko w pierwszych trzech miesiącach 2025 r. Rosja importowała towary sankcjonowane o wartości ok. 5 mld 600 mln dol. [ponad 20 mld zł].

Manipulacja w rejestrze celnym

Miesięczne raporty celne sugerują, że kody taryfowe przestały się pojawiać w służącej do porównywania i weryfikowania oficjalnych danych celnych „bazie lustrzanej” pod koniec 2024 r.

Wskazać można trzy kluczowe cechy:

  1. 1

    zmiany zaszły jednocześnie;

  2. 2

    firmy — zwłaszcza te ukierunkowane na jeden produkt — ciągle aktywnie działają;

  3. 3

    transakcje dotyczące tych kodów w 2025 r. są zapisywane jako zero.

To wszystkie razem wskazuje na świadome, szeroko zakrojone manipulowanie danymi w rejestrze celnym Rosji.

Najprawdopodobniej, kiedy w dokumentach celnych wpisywane są kody sankcjonowanych towarów, informacja ta nie jest zapisywana na centralnych serwerach celnych. Tymczasem towary opisywane innymi kodami wciąż normalnie pojawiają się w bazie danych.

Ukrywanie danych ma swoją cenę

Choć ukrywanie danych może krótkoterminowo pomóc władzom w Moskwie ograniczyć ryzyko kolejnych sankcji, strategia ta ma poważne konsekwencje uboczne.

Przede wszystkim podważa możliwość rzetelnej analizy kondycji rosyjskiego przemysłu i utrudnia sensowne prognozowanie jego dalszego rozwoju. Gdy kluczowe informacje znikają ze statystyk, decyzje dotyczące inwestycji, produkcji czy polityki gospodarczej muszą być podejmowane w oparciu o niepełne lub zniekształcone dane.

W praktyce oznacza to zarządzanie gospodarką „po omacku”, co z czasem może przynieść więcej szkód niż korzyści, nawet z punktu widzenia samego państwa.

W efekcie z taką polityką „anty-sankcyjną” będą musiały się mierzyć:

  • rosyjskie instytucje naukowe prowadzące badania gospodarcze,
  • ministerstwa i inne urzędy odpowiedzialne za planowanie i analizę,
  • a także sama Federalna Służba Statystyki Państwowej, która ponownie może zostać oskarżony o fałszowanie danych.