18-letni Luke Littler był zdecydowanym faworytem meczu ze swoim rodakiem Robem Crossem. Aktualny mistrz świata i światowa „jedynka” wygrał wszystkie wcześniejsze spotkania bez straty seta, a w ostatnim zanotował nieprawdopodobną średnią 107,09.

Zanosiło się na spacerek, bo Cross aktualnie nie jest w wybitnej formie, ale dość nieoczekiwanie nie było łatwo, lekko i przyjemnie.

To znaczy, Littler i tak zagrał na kosmicznym poziomie, finalnie osiągnął średnią 106,58 (rzucił 17 maksów), jednak to nie tak, że Cross nie miał nic do powiedzenia. Naprawdę niewiele brakowało do tzw. decidera.

O ile pierwszego seta Littler wygrał bez większych problemów, o tyle w drugim szybko dał się przełamać i strat już nie odrobił. Mimo iż Cross nie prezentował się spektakularnie (okrutnie mylił sektory w kluczowych momentach), to udało mu się urwać drugiego seta.

Dwa kolejne padły łupem Littlera, wydawało się, że jest po zawodach, natomiast Cross nieoczekiwanie wrócił do gry. Wygrał piątego seta, w szóstym przełamał Littlera, miał nawet lotkę, by doprowadzić do stanu 3:3, jednak nieznacznie pomylił się na D20. I to był punkt zwrotny. Mistrz dokończył robotę, a na koniec wyrzucił z siebie frustrację w stronę kibiców, którzy nie stali po jego stronie.

18-latek awansował do ćwierćfinału, gdzie czeka na zwycięzcę spotkania Krzysztof Ratajski – Luke Woodhouse.

Znamy już dwóch ćwierćfinalistów. Zanim na scenę wyszli Littler i Cross, Ryan Searle bez najmniejszych problemów pokonał Jamesa Hurrella 4:0 (średnia 100,57).

Przypomnijmy, że mecz Ratajski – Woodhouse odbędzie się we wtorek ok. godz. 13.45.

Luke Littler – Rob Cross 4:2 (3:1, 1:3, 3:0, 3:1, 2:3, 3:2)

ZOBACZ WIDEO: Oto jakie zdanie o trenerze polskich skoczków mają kibice