Maciej Makuszewski przypomniał o sobie za sprawą wywiadu, w którym poruszył wiele kwestii dotyczących swoich doświadczeń z czasów gry w piłkę oraz obecnej pracy jako dyrektor sportowy. Opowiedział też o planach na przyszłość, zdradzając w jakim klubie najbardziej chciałby pracować oraz dlaczego nie zdecyduje się na zostanie trenerem.
Były reprezentant Polski w rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały odniósł się też do kontrowersji związanych z Maciejem Rybusem i jego decyzją o pozostaniu w Rosji mimo zaistniałej sytuacji geopolitycznej. „Maki” w pełni rozumie, dlaczego jego kolega tak postąpił i gdyby znalazł się w jego sytuacji, to zrobiłby dokładnie tak samo.
– Mam kontakt z Maćkiem Rybusem. Nawet wczoraj z nim pisałem. Jego historia jest bardzo trudna, a dużo ludzi powierzchownie go ocenia. Bardzo go lubię, mam z nim kontakt. To jest super gość. Może to kontrowersyjne, ale na jego miejscu zrobiłbym to samo. Masz żonę i dwójkę dzieci. A rodzina jest najważniejsza. On patrzył przez ten pryzmat. On tam mieszkał sporo czasu. Poznał język, kulturę, która mu odpowiadała, zarobił tam pieniądze. Dla niego było to naturalne, że zostanie tam z dziećmi. Teraz ma przylecieć do Polski i być tu przez pewien czas.
Makuszewski docenia Nawałkę. „To był człowiek na idealnym miejscu”
Maciej Makuszewski po zakończeniu piłkarskiej kariery zdecydował się na pracę w roli dyrektora sportowego. 36-latek podzielił się opinią o kursie organizowanym przez PZPN właśnie dla osób na tych stanowiskach. Zdradził też, za jaki typ dyrektora sportowego się uważa. Zasugerował, że staje nieco naprzeciw trendom, jakie obecnie panują w piłce, czyli przywiązaniu do wszelkiego rodzaju analiz, najdrobniejszych statystyk i detali wynikających z wyliczeń.
– Widziałbym się w roli dyrektora sportowego. Uważam, że wciąż wiele przede mną i mogę się sporo nauczyć. Dużo dał mi kurs PZPN-u dla dyrektorów sportowych. Sam kurs pokazuje mechanizmy, różnego rodzaju sposoby funkcjonowania, ale mówię o tych zakulisowych smaczkach, jak nowe kontakty czy rozmowy z innymi uczestnikami. Byłem jednym z najmłodszych, więc mogłem poznać ludzi, którzy w klubach pracują już wiele lat. Z mniejszymi lub większymi sukcesami, ale to było bardzo ciekawe i inspirujące – stwierdził Makuszewski.
– Ja nie jestem takim komputerowcem, analitykiem, jak to się na kursie śmialiśmy. Ja to bardziej pojadę w teren na obserwację, porozmawiać. Piłka to nie gra w Football Managera, gdzie ściągniesz piłkarzy z najlepszymi statystykami i oni zrobią wynik, a prawdziwa piłka tak nie wygląda. Inaczej patrzysz na piłkę, gdy w nią grałeś, a inaczej gdy jesteś w niej od dawna, a nigdy jej nie dotknąłeś – uważa były gracz m.in. Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok.
Pięciokrotny reprezentant Polski otwarcie przyznał też, dlaczego nie jest zainteresowany pracą w roli trenera.
– Nigdy na patrzyłem na piłkę przez pryzmat kasy. To był tylko dodatek. Trenerka mnie nie jara. Trzeba siedzieć przed komputerem, wypisywać ile dany zawodnik zrobił powtórzeń, liczyć te mikrocykle. Wolę to zostawiać dla trenera. Wolę z nim o tym porozmawiać, on mi też swoją wiedzę przekaże, bo ja nie wiem wszystkiego – wyjaśnił.
Makuszewski uderzył w Lecha. „Mam żal”
Makuszewski w bardzo pozytywnych słowach wypowiedział się o współpracy w Poznaniu z Nenadem Bjelicą. Dlatego został zapytany, jacy inni trenerzy w trakcie jego kariery piłkarskiej zrobili na nim największe wrażenie. Podczas gry w piłkę miał okazję spotkać się z 29 szkoleniowcami, w tym z wieloma z uznanym w środowisku nazwiskiem.
– W trójce najlepszych trenerów, z którymi pracowałem obok Nenada Bielicy jest Ricardo Moniz. Gdybym miał możliwość, to pierwsze, co bym zrobił jako dyrektor – brałbym Ricardo na trenera. Świetny trener, tylko trudny charakter, więc trzeba umieć z nim rozmawiać – zauważył.
Makuszewski powiedział też wiele ciepłych słów o Adamie Nawałce, od którego dostał szansę na grę w narodowych barwach.
– W czołówce dałbym też Adama Nawałkę. Kapitalny pod względem zarządzania, podejścia mentalnego. Pierwsze określenie, jakie mi przychodzi do głowy, to gentleman. Trener z ogromną klasą, dyscypliną, profesjonalizmem. To są chyba jego naturalne cechy. Czuć było, że zawodnicy bardzo go szanują. To był człowiek na idealnym miejscu. Świetnie pasował do reprezentacji. Przyszedłeś do ogromnej firmy, a to jest twój lider i jeśli chcesz być na szczycie, to musisz z nim współpracować. Musisz się do tego przystosować. Jako dyrektor praca z nim byłaby sporym wyzwaniem, ale bardzo ciekawym doświadczeniem. Z każdego trenera, z którymi pracowałem coś mi zostało. To świetne doświadczenie – stwierdził 36-latek.
Makuszewski zdradził w jakim klubie najbardziej chciałby pracować. „Tam jest piekielny potencjał”
Obecny dyrektor sportowy czwartoligowej Olimpii Zambrów poruszył też kwestię swojej przyszłości. Jasno zadeklarował, że chciałby rozwijać się w swoim fachu i wkrótce dostać szansę na wyższym szczeblu. Zdradził też, jaki klub jest jego wymarzonym, w którym kiedyś chciałby sprawdzić swoje umiejętności.
– Teraz jak pracuję na niższym poziomie, to zaczyna się chyba ego odzywać. Zrobiłem kurs, zebrałem doświadczenie na tym niższym poziomie, odniosłem sukces, kilku ciekawych zawodników sprowadziłem, pokazałem, że można ich wziąć nawet do niższej ligi. Może to czas, by zrobić krok do przodu na ten szczebel centralny, ale sam siebie tam nie wezmę. Miałem jakieś zapytania, ale były to luźne rozmowy bez konkretów. Na pewno bym rozważył jakiś ciekawy projekt – przyznał.
– Najwygodniejsza byłaby dla mnie Jagiellonia, bo z domu do stadionu mam dwa kilometry, ale nie jestem zamknięty, by pojechać w inne miejsce. Najbardziej chciałbym pracować w Lechii. Nie zdobyła jeszcze mistrza i to by mnie napędzało. Tam jest piekielny potencjał i czasami się śmieję, że do Lechii mógłbyś ściągnąć każdego piłkarza na świecie. Jakby tam było normalnie finansowo, to nie mówię, że byłoby jak w Widzewie, ale jest baza kibicowska, infrastruktura i według mnie najładniejszy w Polsce stadion. Myślę, że w Gdańsku można by stworzyć coś, by równorzędnie rywalizować z Legią i Lechem – stwierdził Maciej Makuszewski.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
Fot. Newspix