Chodzi o słynną rezydencję w miejscowości Wałdaj w obwodzie nowogrodzkim. Do rzekomego ataku miało dojść nad ranem w poniedziałek. Według szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa, Ukraina próbowała zaatakować 91 dronami siedzibę Putina.
– Ukraina zaatakowała państwową rezydencję prezydenta Rosji w obwodzie nowogrodzkim 91 dronami dalekiego zasięgu. Wszystkie zostały zniszczone przez rosyjskie systemy obrony powietrznej – mówił Ławrow, cytowany przez agencję Reutera. I jak dodał „tak lekkomyślne działania nie pozostaną bez odpowiedzi”. Rosyjski polityk przekazał, że wybrano już cele do odwetowych uderzeń.
Atak zimy w Tatrach. TPN ostrzega: Jest bardzo ślisko
Ławrow zauważył, że atak miał miejsce podczas negocjacji dotyczących porozumienia pokojowego. Stwierdził, że choć Rosja nie opuści negocjacji, to pozycja Moskwy zostanie zrewidowana.
Atak na tajemniczą siedzibę Putina? Oto, co skrywa jego pałac
Szybko okazało się, że liczby podawane przez Ławrowa rozmijają się z danymi rosyjskiego ministerstwa obrony. Te z kolei podało, że nad całą Rosją strącono bądź zniszczono 89 dronów, w tym 18 nad obwodem nowogrodzkim. Wychodzi na to, że rosyjski minister spraw zagranicznych podał liczbę pięciokrotnie wyższą niż wojskowi.
W reakcji na oskarżenia Ławrowa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał je próbą „storpedowania negocjacji pokojowych”. Jego zdaniem, Moskwa przygotowuje grunt pod uderzenia w budynki rządowe w Kijowie. – To fałszywa historia, której Rosja potrzebuje, aby uzasadnić dalsze ataki i odmowę podjęcia realnych kroków w celu zakończenia wojny – powiedział Zełenski.
„To manipulacja”
„To manipulacja, która ma podważyć proces pokojowy i uzasadnić dalsze ataki Rosji na Ukrainę” – oświadczył z kolei szef MSZ w Kijowie Andrij Sybiha, komentując rosyjskie oskarżenia.
Jak zauważyła agencja Reutersa, Ławrow nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich słów. Nie wiadomo również, gdzie w tym czasie przebywał Putin. W ocenie Reutersa, doniesienia o rzekomym ataku na rezydencję rosyjskiego przywódcy pogrzebały nadzieje na pokój.
W podobnym tonie wypowiada się Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie. – Rosjanie manipulują informacjami o rzekomym ataku i oskarżają Ukrainę, bo nie chcą żadnego porozumienia pokojowego, a kontynuacji wojny. To nie przypadek, że dzieje się to teraz. Na Florydzie Zełenski ogłosił, że ok. 90 proc. planu pokojowego zostało praktycznie uzgodnione. A „kością niezgody” ma być kwestia Donbasu. Już wcześniej płynęły głosy z Kremla, że Rosja chce kontrolować cały ten obszar. Wymyślili atak na rezydencję Putina, żeby przekonywać świat, że Ukraińcy to terroryści, a Donbas im się po prostu należy – mówi Wirtualnej Polsce Jan Piekło.
I jak podkreśla, trzeba ogromnie dobrej woli, żeby wierzyć w to, że Rosja chce pokoju.
– Kreml żadnego porozumienia z Ukrainą nie chce. Chociażby w kwestii gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa i ewentualnej obecności żołnierzy z krajów NATO na terytorium Ukrainy, już zapowiedziano, że spotka się to z odpowiedzią Moskwy. A konkretniej z rosyjskim atakiem. Trzeba się pozbyć złudzeń, że na Kremlu istnieje coś takiego jak pokojowe rozwiązanie konfliktu – dodaje były ambasador RP w Kijowie.
I jak przypomina, w grę wchodzi jeszcze „czynnik chiński”.
– Chińczycy na tym etapie są bardzo zainteresowani, żeby ta wojna była kontynuowana. A to dlatego, że Rosja jest w tej chwili praktycznie już wasalem Chin. Niewykluczone, że bez chińskiej pomocy, Putin wojnę mógłby przegrać. A ponieważ zaczyna się nowe rozdanie i nowe problemy w okolicach Tajwanu, Pekin jest zainteresowany, by wojna w Ukrainie trwała i żeby były dwa fronty w zainteresowaniu Zachodu. A nie jeden wokół Tajwanu – komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.
„Putin nie zmarł w Wałdaju”. Kreml reaguje w trybie nadzwyczajnym
Trump poinformowany
Według doradcy Kremla ds. polityki zagranicznej Jurija Uszakowa, prezydent USA Donald Trump został poinformowany w poniedziałek przez Władimira Putina o próbie ataku na rezydencję rosyjskiego przywódcy w obwodzie nowogrodzkim. Uszakow przekazał, że Putin w rozmowie telefonicznej z Trumpem ostrzegł, iż w wyniku tego incydentu Rosja zmieni swoje stanowisko negocjacyjne w trwających rozmowach na temat zakończenia wojny.
Amerykański prezydent potwierdził ten fakt i dodał, że był z tego powodu „bardzo zły”, choć przyznał przy tym, że możliwe, iż do takiego ataku nie doszło. Według amerykańskiego prezydenta, jego rosyjski rozmówca nazywał rzekomo zaatakowaną rezydencję „domem”.
Co ciekawe, jak ujawnił rosyjski portal „Moscow Times”, mieszkańcy Wałdaju w obwodzie nowogrodzkim nie słyszeli prawie stu dronów, które według rosyjskich władz próbowały zaatakować rezydencję Władimira Putina. – Tamtej nocy nie było żadnego hałasu, nie mówiąc już o eksplozjach. Gdyby coś takiego się wydarzyło, całe miasto by o tym mówiło – stwierdził jeden z rozmówców portalu.
Atak na rezydencję Putina? Liczby się nie zgadzają
– Rzekomy atak jest takim kłamstwem, którego nie da się obronić. Poza tym Zełenski nie jest szaleńcem, ani samobójcą. Doskonale wie, że gdyby Ukraina teraz przeprowadziła nalot na rezydencję Putina, to przecież rozwaliłoby to kompletnie negocjacje pokojowe – zauważa Piekło.
I jak dodaje, Ukraińcy zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą w ten sposób w tej chwili postępować. – Chociażby dlatego, że udało się w jakimś stopniu trochę przeciągnąć Donalda Trumpa na swoją stronę. Kuriozalne było skarżenie się Putina przez telefon amerykańskiemu prezydentowi. Kuriozalne i celowe – podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski
Jego zdaniem, Rosja, także takimi narracjami, próbuje wykorzystać słabnącą aferami korupcyjnymi pozycję Zełenskiego w Ukrainie.
– Putin uważa, że jest na tyle słaby, że trzeba uderzyć ze zdwojoną siłą. Rosja jest zainteresowana, żeby całą Ukrainę sobie podporządkować. A później będzie myśleć o innych krajach, takich jak Gruzja, Mołdawia czy państwa bałtyckie – twierdzi Jan Piekło.
W jego ocenie, Trump nie będzie miał innego wyjścia, tylko będzie musiał przejrzeć na oczy i będzie musiał się w pewnych rzeczach wycofać w sprawie „głaskania” Rosji.
– USA mają teraz na głowie Tajwan, Wenezuelę, w której reżim Maduro ma wsparcie Pekinu i Moskwy. Po spotkaniu z Zełenskim na Florydzie był praktycznie bezkrytyczny wobec Rosji. Niewykluczone, że jak zobaczy kolejne przeciąganie i udawanie Putina w sprawie porozumienia pokojowego, zmieni front. On zresztą to potrafi robić często. Kreml wymyśla więc rzekome ataki na rezydencję Putina, żeby odciągnąć jego uwagę od prawdziwych zamiarów Rosji, czyli kontynuacji wojny i podporządkowania sobie Ukrainy – podsumowuje były ambasador RP w Kijowie.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski