2025-12-30 07:44
publikacja
2025-12-30 07:44
Podziel się
Już w dziewięćdziesięciu powiatach wskaźnik dzietności wynosi poniżej jednego dziecka na kobietę. Dzietność powyżej średniej krajowej jest w rejonach skupionych wokół największych miast – podaje wtorkowy „Puls Biznesu”.

fot. Michal Kosc / / Agencja Wschód
Dziennik przypomina, że w 2024 r. wskaźnik dzietności TFR (Total Fertility Rate) dla całego kraju wyniósł 1,099.
„To najniższy poziom w historii tych badań. W uproszczeniu wskaźnik tej wielkości oznacza, że tysiącowi par urodzi się 1099 dzieci. To oznacza, że obecnie do zastępowalności pokoleń jest nam bardzo daleko — żeby ją uzyskać, wskaźnik powinien wynosić co najmniej 2,1” – wskazuje „PB”.
„Jeszcze bardziej ponury obraz wyłania się ze szczegółowych danych GUS. W 90 z 380 powiatów, wliczając miasta na prawach powiatu, wskaźnik dzietności wynosi już poniżej 1. Najgorzej jest w Sopocie, gdzie TFR to zaledwie 0,57 – mniej niż w Korei Południowej, zajmującej pod tym względem ostatnie miejsce wśród państw OECD” – czytamy w „Pulsie Biznesu”.
Dziennik podkreśla, że w danych GUS trudno odnaleźć korelację między dzietnością a innymi czynnikami. „Z jednym wyjątkiem — dzietność powyżej średniej występuje w powiatach wokół największych miast, choć w samych miastach jest z nią bardzo słabo” – podaje „PB”.
Dlaczego tak się dzieje? Być może odpowiedzią są różnice w kosztach życia w samych miastach i otaczających je gminach. Dostępność mieszkania pod miastem z pewnością jest większa niż w mieście, co jest szczególnie istotne dla młodych par, które mogą mieć dzieci. Model życia, w którym pracuje się w mieście, ale rodzinę zakłada poza nim, ma mocne ekonomiczne uzasadnienie.
W przekroju całego kraju widać szybko spadającą dzietność i w zasadzie trudno wskazać jeden region, w którym sytuacja jest wyjątkowo zła lub szczególnie dobra. To oznacza, że problem z postępującą zapaścią demograficzną jest strukturalny i nie wywołują go jakieś regionalne uwarunkowania.
(PAP)
js/