Prawdopodobieństwo recesji w rosyjskiej gospodarce gwałtownie rośnie — alarmuje analityczne Centrum Analiz Makroekonomicznych i Krótkoterminowych (CMACP), uznawane za bliskie Kremlowi. Jak alarmują analitycy centrum, sygnał o wysokim ryzyku recesji pojawił się już w danych statystycznych za czerwiec i z każdym kolejnym miesiącem staje się coraz wyraźniejszy.
Ostrzeżenie to generuje opracowany przez CMACP wyprzedzający wskaźnik wejścia w recesję (SOI). W październiku jego wartość skokowo wzrosła do poziomu 0,32 (wobec 0,24 miesiąc wcześniej), wyraźnie przekraczając próg krytyczny wynoszący 0,18. Zdaniem centrum oznacza to, że do lipca 2026 r. włącznie rosyjska gospodarka z dużym prawdopodobieństwem wejdzie w fazę recesji.
Kryzys coraz bliżej, a perspektywa odbicia się oddala. Wojna, sankcje i polityka pieniężna tworzą układ, w którym rosyjska gospodarka nie ma dobrych scenariuszy na 2026 r.
Początkowo system wczesnego ostrzegania wskazywał na ryzyko recesji głównie z powodu bardzo wysokich stóp procentowych. Choć od czerwca stopy zaczęły spadać, sygnał ostrzegawczy wcale nie słabnie — wręcz przeciwnie. Oznacza to, że zaczęły działać inne czynniki, takie jak spadek zaufania rosyjskiego biznesu oraz ogólne hamowanie aktywności gospodarczej.
CMACP inaczej definiuje recesję niż klasyczne ujęcie zakładające spadek PKB przez dwa kolejne kwartały. W jego metodologii recesja oznacza spadek realnego wolumenu PKB liczony w perspektywie ostatnich dwunastu miesięcy.

Rosjanka ogląda transmisję telewizyjną z corocznej konferencji prasowej Władimira Putina w swoim mieszkaniu w Sankt Petersburgu, Rosja, 19 grudnia 2025 r.Olga Maltseva AFP / AFP
Z tego powodu samo spowolnienie wzrostu stopniowo podnosi prawdopodobieństwo recesji, choć formalnie — według tej metody — pojawia się ona później. Zgodnie z takim podejściem ostatnia recesja w Rosji miała miejsce w listopadzie 2022 r. W okresie kroczącego roku (od listopada 2024 do października 2025) tempo wzrostu PKB wyniosło 1,7 proc. i nadal systematycznie maleje.
Centrum podkreśla jednocześnie, że „zadziałanie” sygnału o wysokim prawdopodobieństwie recesji nie oznacza jeszcze, że jest ona nieunikniona.
Światełko w tunelu gaśnie
Równolegle pogarszają się wskazania innego wyprzedzającego indeksu — dotyczącego wyjścia rosyjskiej gospodarki z recesji. W październiku jego wartość gwałtownie spadła z 0,345 do 0,1, wyraźnie poniżej krytycznego progu 0,35.
Oznacza to, że już drugi miesiąc z rzędu wskaźnik sygnalizuje, iż nadchodząca recesja może być długotrwała i potrwać ponad rok. Aby jednak sygnał został oficjalnie uznany za wiążący, musi się utrzymywać przez 12 kolejnych miesięcy.

Prezydent Rosji Władimir Putin, Petersubrg, Rosja, 22 grudnia 2025 r.Contributor / Contributor / Getty Images
Na pogorszenie wartości wskaźnika wyjścia z recesji wpłynęły przede wszystkim skumulowane skutki umocnienia rubla, co grozi dalszym pogorszeniem bilansu handlowego, a także oczekiwane spowolnienie wzrostu globalnej gospodarki — zwłaszcza amerykańskiej.
Bez wzrostu, bez pieniędzy
Centrum Badań Strategicznych już wcześniej ostrzegało, że przy tak restrykcyjnej polityce pieniężnej szanse na uniknięcie recesji są minimalne.
Nawet jeśli jednak uda się jej formalnie uniknąć, zdecydowana większość prognoz zapowiada dla Rosji długotrwałą stagnację. Gdy impuls budżetowy wyczerpie się lub zostanie ograniczony, istnieje realne ryzyko powrotu do scenariusza stagnacji z lat 2014–2020, ze średnim tempem wzrostu na poziomie zaledwie 0,4 proc. rocznie.
Taki rozwój wydarzeń jest całkiem prawdopodobny nawet w przypadku złagodzenia sankcji — ostrzegali główny ekonomista Wnieszekonombanku Andriej Klepacz oraz dyrektor Instytutu Prognoz Gospodarczych RAN Aleksandr Szyrow.
Bez realnego wzrostu gospodarczego możliwości budżetu pozostaną bardzo ograniczone i państwo zostanie bez środków, żeby pobudzić gospodarkę dodatkowymi wydatkami
— zauważa ekonomista Siergiej Aleksaszenko.
Jego zdaniem rosyjska gospodarka wchodzi w nowy rok ściśnięta w potrzasku z trzech stron:
- wojna nadal wysysa z niej zasoby finansowe, materialne i ludzkie;
- wysokie stopy procentowe duszą przedsiębiorstwa (a dodatkowo dojdzie do ograniczenia cywilnych wydatków budżetowych i spadku popytu);
- sankcje ograniczają dostęp do nowoczesnych technologii i sprzętu, obniżając potencjał produkcyjny i czyniąc go coraz bardziej przestarzałym oraz mniej efektywnym.
— W takiej sytuacji trudno sobie wyobrazić, by gospodarka mogła się rozwijać — podsumowuje Aleksaszenko.
Koniec wojny nie gwarantuje poprawy
Co więcej, Aleksaszenko zwraca uwagę na paradoks, że zakończenie wojny mogłoby w krótkiej perspektywie zwiększyć, a nie zmniejszyć ryzyko recesji.
Szybka redukcja liczebności armii oznaczałaby bowiem spadek dochodów setek tysięcy gospodarstw domowych utrzymujących się z kontraktów wojskowych i związanych z nimi świadczeń.
Jednocześnie nawet niewielkie ograniczenie produkcji zbrojeniowej — dziś jednego z głównych motorów rosyjskiego przemysłu — przełożyłoby się na spadek produkcji przemysłowej, uderzając w firmy, regiony i miejsca pracy silnie uzależnione od zamówień państwowych.
W efekcie popyt wewnętrzny mógłby osłabnąć szybciej, niż gospodarka byłaby w stanie znaleźć nowe źródła wzrostu.