Agencja, powołując się na rozmowy z europejskimi urzędnikami, twierdzi, że zachodni dyplomaci doszli do wniosku, że naruszenia były celową taktyką i odbywały się na rozkaz rosyjskiej armii. W ubiegły piątek trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wleciały w przestrzeń powietrzną Estonii w pobliżu wyspy Vaindloo na Zatoce Fińskiej i pozostawały tam przez około 12 minut.
Rosyjscy urzędnicy — stwierdził w czwartek Bloomberg — zaprzeczyli, jakoby ich samoloty przekroczyły estońską przestrzeń powietrzną i zapewnili, że nie próbują testować NATO. Stwierdzili, że wcześniejsze incydenty, gdy drony wleciały na terytorium Polski i Rumunii, były wynikiem błędu.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Z relacji ze spotkania w Moskwie wynika, że rosyjski lider Władimir Putin dostał bardzo wyraźne ostrzeżenie. Podczas rozmów rosyjski dyplomata powiedział Europejczykom, że inwazje były odpowiedzią na ukraińskie ataki na Krym. Kreml stwierdził, że operacje te nie byłyby możliwe bez wsparcia NATO, w związku z czym Rosja uważa, że jest już zaangażowana w konfrontację z udziałem państw europejskich.
Potwierdzenie spotkania ze strony Niemiec
Strona rosyjska sporządzała obszerne notatki podczas rozmowy — poinformowali urzędnicy. Skłoniło to zespół europejski do przypuszczeń, że zlecono im szczegółowe przedstawienie stanowiska NATO na najwyższym szczeblu.
Urzędnik niemieckiego rządu potwierdził, że spotkanie się odbyło i że ambasadorzy przekazali Moskwie, iż muszą zakończyć wtargnięcia na terytorium NATO. Kanclerz Friedrich Merz powiedział w czwartek, że koordynuje działania z Paryżem, Londynem i Warszawą i popiera „wszelkie niezbędne środki”.