Jednocześnie wprowadzono zapisy ograniczając prawo do adopcji wyłącznie do małżeństw heteroseksualnych oraz wprowadzając zakaz macierzyństwa zastępczego.

„Pierwszeństwo prawa krajowego nad międzynarodowym”


Zmiany, które wejdą w życie w listopadzie, zostały uchwalone niewielką większością głosów dzięki poparciu części opozycyjnych konserwatystów. Premier Robert Fico uzasadnił reformę „pierwszeństwem prawa krajowego nad międzynarodowym w kwestiach kulturowych i etycznych”.


Decyzja parlamentu spotkała się z ostrą krytyką organizacji praw człowieka, w tym Amnesty International, która nazwała ją „czarnym dniem dla Słowacji”. Zaniepokojenie wyraziła również Komisja Wenecka oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej, przypominając, że nadrzędność prawa UE „nie podlega negocjacjom”.

Ostrzejszy kurs od zeszłego roku


Już w ubiegłym roku politycy Słowackiej Partii Narodowej, będącej częścią koalicyjnego rządu, zapowiedzieli wprowadzenie konkretnych regulacji prawnych względem przedstawicieli społeczności LGBT. Inicjatorem propozycji był lider partii, Andrej Danko, który wraz z innymi posłami złożył w parlamencie projekt nowelizacji ustawy o edukacji. Gdyby zmiany weszły w życie, za szerzenie ideologii gender w placówkach edukacyjnych szkołom groziłaby kara finansowa do 30 tysięcy euro.


„Słowackie społeczeństwo opiera się na tradycyjnych wartościach, które definiują małżeństwo jako wyłączny związek mężczyzny i kobiety, co jest również wyraźnie określone w artykule 41(1) słowackiej konstytucji” – podkreślili wówczas posłowie w uzasadnieniu projektu. Inicjatywa odbyła się bez porozumienia z ministrem edukacji Tomášem Druckerem, reprezentującym partię Hlas-SD. Propozycje SNS nawiązują do węgierskiej ustawy, która zabrania promowania wśród dzieci i młodzieży treści związanych z „nietypową orientacją seksualną” i zmianą płci, a którą obecnie bada Europejski Trybunał Sprawiedliwości z inicjatywy Komisji Europejskiej.


Czytaj też:
Fico: Ważne jest obiektywne ustalenie, czy był to zamiar czy wypadekCzytaj też:
Tusk odpowiada na żądanie Trumpa. „Mamy problem tylko z dwoma państwami”