Była jakaś nadzieja, że wkrótce będziemy się cieszyć z gry dwóch naszych reprezentantów w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Była, ale się zmyła. Ostatecznie Igor Milicić Jr. nie dostanie szansy od 76ers, którzy początkowo narobili nam trochę smaka, a teraz bez żalu rozstają się z synem selekcjonera reprezentacji Polski.

Ostatnie cztery lata młodszy Milicić spędził na parkietach akademickich w Stanach, ale, także przez uraz, nie załapał się do draftu i drogi do NBA musiał szukać poprzez boczne drzwi. Philadelphia 76ers początkowo wyciągnęli do niego pomocną dłoń oferując kontrakt uprawniający koszykarza do udziału w treningach zespołu, ale… najbliższej przyszłości jednak z Miliciciem nie wiążą.

– Kontuzja na pewno ograniczyła zainteresowanie jego osobą. Przed urazem interesowało się nim 11 klubów, z czego sześć na poważnie – i co do draftu, i co do przyszłości w NBA. Śledzili go od dłuższego czasu. Natomiast ta kontuzja – mimo że nie jest poważna – odniesiona w niefortunnym czasie, przyczyniła się do tego, że to zainteresowanie poszło w innym kierunku – mówił niedawno w rozmowie z Weszło ojciec koszykarza.

Trener koszykarzy: Polska liga nie jest słaba. Ale mam duże obiekcje do szkolenia [WYWIAD]

Igor Milicić i NBA. To (na razie) nie wypali

Wszystko wskazuje na to, że Igor Milicić zagra tym samym na zapleczu najlepszej koszykarskiej ligi świata, czyli w G-League. I niezmiennie naszym jedynym reprezentantem na parkietach NBA pozostanie Jeremy Sochan.

Nie jest jednak tak źle, jak mogłoby się wydawać – Delaware Blue Coats, z którymi media łączą Milicicia, to klub satelicki 76ers. Może co się odwlecze, to nie uciecze?

CZYTAJ WIĘCEJ KOSZYKÓWCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix