Zakończyły się konsultacje projektu ustawy, która ma wdrożyć w Polsce rozszerzoną odpowiedzialność producentów. Propozycja ministerstwa ma jednak wielu przeciwników, dlatego zasadne jest pytanie o to, czy projekt w tym kształcie ma szansę na przejście trudnej drogi legislacyjnej.

  • Na stronie Rządowego Centrum Legislacji 13 sierpnia opublikowano projekt ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, który wprowadza nowy model rozszerzonej odpowiedzialności producenta dla opakowań.
  • Projekt zakłada wprowadzenie dwuletniego okresu przejściowego, po którym – od 1 stycznia 2028 r. – nastąpi pełne wdrożenie systemu ROP dla opakowań.
  • Na konsultacje było tylko 21 dni. 

Zaprezentowany w sierpniu projekt ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, której głównym celem jest wdrożenie w Polsce rozszerzonej odpowiedzialności producentów, wzbudza duże kontrowersje. Jego zwolennikami są samorządy i część branży odpadowej (chodzi o firmy odbierające odpady), bardzo negatywnie projekt oceniają przedsiębiorcy wprowadzający opakowania na rynek, podzielona jest branża recyklingu.


ROP nie spowoduje, że będziemy płacić mniej za odpady. Ale może zatrzymać wzrost kosztów

Określanie, które przylgnęło do projektu to „kolejny podatek”. Małgorzata Izdebska, która z ramienia Związku Miast Polskich zajmuje się gospodarką odpadami, zapytana przez nas o to, tłumaczyła:

– Powiem, że dzieje się to, czego się spodziewaliśmy jako samorządowcy. Dlaczego? Bo jak wszyscy wiemy w ostatnim czasie miały miejsce wybory prezydenckie i ówczesny kandydat na prezydenta, a dzisiaj już prezydent, mówił bardzo stanowczo, że nie będzie podpisywał żadnych ustaw, które będą nowym podatkiem. Więc przyjęcie takiej retoryki przez przeciwników wprowadzenia ROP w takim kształcie było dla nas właściwie oczywiste. Spodziewaliśmy się, że ona się pojawi, chociaż w naszej ocenie nie ma żadnego uzasadnienia, bo nie jest to żaden podatek.


Posłowie mówią, że z ROP może być duży problem

Nie tylko jednak przedsiębiorcy mają zastrzeżenie do projektu ustawy. Posłanka Gabriela Lenartowicz, przewodnicząca sejmowej podkomisji do spraw zmian w gospodarce odpadami, także ocenia go krytycznie:

Moim zdaniem ten kształt dokumentu nie daje gwarancji, że cele dla tego projektu zostaną osiągnięte

– mówi.

Przekonuje, że brak w projekcie wystarczających instrumentów motywujących do tego, by ograniczyć strumień odpadów i stymulujących do ekomodulacji, tak, żeby były one w najwyższym stopniu recyklowalne.

– Czyli, żeby poziom recyklingu osiągnąć i to najtańszym możliwym kosztem przy dobrych technologiach. Nie ma tu też instrumentów motywujących odpowiedzialnych za zbieranie i zagospodarowanie odpadów do inwestowania w instalacje, które będą powodowały większą efektywność zbiórki, ale też efektywność kosztową – wylicza.

Jak mówi, spór pomiędzy stronami nie jest niczym wyjątkowym, ale ministerstwo, rząd i parlament, mają reprezentować interes odbiorcy, czyli interes obywatela i mieszkańca.

– Ten interes polega na tym, że chce on żyć w czystym środowisku, chce płacić za swoje śmieci, ale chce płacić jak najmniej.  Żeby osiągnąć dobry stan środowiska wokół, ale nie być obciążonym finansowo z tego tytułu, ROP to musi być efektywny system. A w tej chwili to jest tak, że koszt zagospodarowania odpadów i unieszkodliwiania także, jest przerzucany na konsumenta – ocenia.


Przepisy idą za daleko. ROP może stać się obciążeniem dla całej gospodarki

Zdaniem posłanki, w przypadku propozycji, którą zgłosiło ministerstwo, trzeba mówić o daninie publicznej czyli systemie fiskalnym obciążającym wprowadzających.

– De facto mamy projekt, który wydaje się niezgodny zarówno z rozporządzeniem PPWR, jak także z innymi unijnymi przepisami. Bo to przecież ma nie być kwestia zdobycia określonej ilości pieniędzy. Tych pieniędzy w systemie ma być bowiem jak najmniej, bo odpadów ma być jak najmniej – przekonuje.

Gabriela Lenartowicz krytycznie ocenia projekt ustawy, która ma wdrożyć ROP


Gabriela Lenartowicz krytycznie ocenia projekt ustawy, która ma wdrożyć ROP

Jak tłumaczy, ustawa ma służyć do zniechęcania wprowadzających do produkowania dużej ilości opakowań trudno recyklowalnych, a nie do ściągnięcia pieniędzy.

– A w tej chwili to jest tak skonstruowane, że my sobie wyliczymy ile kosztuje nas zagospodarowanie odpadów, w tym przypadku opakowaniowych, ale wyliczymy to bez weryfikowania, bez stymulacji, żeby ten system był lepszy. I jak obliczymy ile to kosztuje – gminy, docelowo przedsiębiorstwa, które obsługują gminy – określą ile potrzebują pieniędzy i teraz te pieniądze centralnie spróbujemy ściągnąć od producentów.


Ponad pół Europy ma systemy kaucyjne. Nie ma powodu, by stał się problemem w Polsce

Także poseł PiS Dariusz Piontkowski nie wróży łatwej ścieżki legislacyjnej dla projektu.

Obawiam się, że ten projekt może nie zyskać poparcia, bo rzeczywiście przedstawiany jest jako nowy podatek. Do tego trzeba obawiać się, że producenci przerzucą koszty na mieszkańców, a to nie jest dobre i także nie znajdzie poparcia. Rozszerzona odpowiedzialność producentów jest potrzebna, ale wejście tego rozwiązania w życie znów może się opóźnić. To niedobrze, bo samorządy dalej będą traciły fundusze dokładając do systemów zagospodarowania odpadów.

Zdaniem posła wiele zależy tu od postawy MKiŚ:

– Ministerstwo klimatu musi szukać takich rozwiązań, które znalazłyby poparcie wszystkich stron. Warto, żeby ministerstwo wsłuchiwało się w głosy fachowców, a czasami mam wrażenie, że MKiŚ ma pomysł i bez względu na głosy krytyczne brnie w niego do końca – dodaje Dariusz Piontkowski.


Trzeba poszukać porozumienia, bo czasu mamy bardzo mało

Co w takim razie dalej z projektem? Jak mówi Gabriela Lenartowicz, dla dobra gospodarki obiegu zamkniętego i rzeczywistej odpowiedzialności za wprowadzone opakowania, nie powinniśmy wyrzucać tego dokumentu do kosza i przygotowywać go od nowa. Jak stwierdza, jest na to za późno.

Ja myślę, że da się spotkać i tak poprawić, skonstruować ten projekt, żeby on mógł wchodzić w życie, ale to naprawdę trzeba zrobić w partnerstwie. A w tej chwili wygląda na to, że brakuje partnerstwa wszystkich interesariuszy

– dodaje i apeluje:

– Spróbujmy, odnosząc się do interesu obywatela, a ten interes obywatela jest też interesem środowiskowym i ekonomicznym, wypracować takie rozwiązania, które będą temu interesowi sprzyjały i będą sprawiały, że producenci będą czuli odpowiedzialność za to, co się dzieje z ich produktem, kiedy staje się odpadem i będą mieli wpływ na to, jak ograniczać koszty. A konsument będzie mógł wybrać taki produkt, za który będzie mniej płacił, a wtedy będzie mniej płacił, jak jego opakowanie będzie łatwiej recyklowalne, albo tego opakowania nie będzie wcale.

Zdaniem posłanki, ważne jest także, żeby projekt wprowadzał do sfery publicznej środki finansowe, które można zastosować na inwestycje w instalacje i rozwiązania logistyczne sprzyjające lepszemu zagospodarowaniu odpadów.

Posłanka przewiduje, że bez istotnych zmian projekt może mieć problemy z uzyskaniem poparcia jeszcze przed tym zanim trafi do Sejmu. – Jeśli nic się nie zmieni ze strony resortu, to ja nie sądzę, żeby w konsultacjach międzyresortowych ten projekt był forsowany – stwierdza.


Będziemy mieli wielką awanturę o gospodarkę odpadami

Zdaniem naszej rozmówczyni, droga do przyjęcia ustawy może być bardzo trudna. – I patrząc na te rozbieżne, cząstkowe interesy, będziemy mieli wielką awanturę w komisjach i wielką awanturę w Sejmie – mówi. 

Zapowiada jednocześnie, że będzie chciała, aby na posiedzeniach sejmowej  podkomisji do spraw monitorowania gospodarki odpadami, wypracować taki zakres tej ustawy, który miałaby szansę na akceptację.

Bo my już jesteśmy spóźnieni i nie stać nas na to, żeby się pokłócić i wyrzucić to wszystko do kosza, a jeśli nic się nie zmieni, to tak będzie

– dodaje.

Marek Goleń, dyrektor Departamentu Odpadów w Ministerstwie Klimatu i Środowiska spytany o komentarz do opinii posłów, mówi: – Nie jest moją rolą komentowanie tego, co mówią posłowie. My robimy swoje, przygotowujemy ustawę, a jak się potoczą jej losy w legislacji, to już nie od nas zależy. Mam jednak nadzieję, że uda doprowadzić do jej przyjęcia – stwierdza dyrektor Goleń.

Materiał chroniony prawem autorskim – zasady przedruków określa regulamin.