W ciągu ostatnich sześciu miesięcy na platformie Tiktok, najszybciej rozwijającej się sieci społecznościowej w Czechach, utworzono wiele profili, których celem było wpłynięcie na wynik wyborów. W nieopublikowanej jeszcze analizie, z którą Respekt miał okazję się zapoznać, eksperci z inicjatywy Centre for Online Risk Research (Centrum Badań nad Ryzykiem w Sieci) zidentyfikowali 263 profile nienależące do polityków lub konkretnych partii. Ich głównym celem było dotarcie z rosyjską propagandą do jak największej części czeskiej populacji, wspieranie polityków, których Rosja mogłaby postrzegać jako dbających o jej interesy, oraz mobilizowanie wyborców antysystemowych.
— Profile gloryfikują Władimira Putina, legitymizują jego agresję w Ukrainie i podkreślają sukcesy militarne Rosji. Jednocześnie większość z nich publikuje lub udostępnia treści promujące lub oczerniające wybranych kandydatów i partie polityczne, a także wymierzone w Unię Europejską, NATO, Ukrainę i Ukraińców. Niektóre z tych kont bezpośrednio komentują filmy polityków, których popierają — mówi Respektowi Vendula Prokipkova z Centre for Online Risk Research.
Z przeanalizowanych danych wynika, że ta prorosyjska sieć najczęściej wspiera Wolność i Demokrację Bezpośrednią (SPD) Tomio Okamury, współpracującą z nią partię PRO Jindricha Rajchela oraz polityczną celebrytkę, liderkę komunistów Katerinę Konecną, a także byłą ministrę pracy Janę Malacovą oraz byłego ministra spraw zagranicznych Lubomir Zaoralka.
EPA/MARTIN DIVISEK / PAP
Tomio Okamura, lider wyborczy partii Wolność i Demokracja Bezpośrednia, podczas wiecu wyborczego. Praga, 18 września 2025 r.
Łączny zasięg 263 unikalnych profili na TikTok wynosi od 5 do 9 mln wyświetleń tygodniowo. To więcej niż wszystkich demokratycznych, populistycznych i ekstremistycznych polityków razem wziętych. Prorosyjskie profile, które są najwyraźniej zarządzane przez boty, mają ogromną liczbę obserwujących. Tak więc, kiedy coś piszą lub udostępniają, mają większy zasięg.
Liczba profili zakładanych na TikToku w Czechach znacznie wzrasta. W ciągu kilku miesięcy TikTok powiększył się o 300 tys. czeskich użytkowników, z których część niekoniecznie jest prawdziwa. Może to być z góry zaplanowana strategia Rosji, aby wykorzystać ich do ingerowania w wybory. Badacze przeanalizowali tylko wybraną próbkę, więc całkowita liczba profili prorosyjskich może być znacznie wyższa niż wspomniane 263.
Obserwują się oni nawzajem i wchodzą ze sobą w interakcje, np. pobierają od siebie nawzajem treści lub komentują swoje posty w ciągu kilku sekund. Świadczy to również o przemyślności ich założycieli.
„Ktoś mówi prawdę, ktoś wykonuje gesty. Podczas gdy czeski rząd i prezydent rozdają setki tysięcy granatów na zagraniczne wojny, nie ma pieniędzy na emerytury, opiekę zdrowotną i rodziny. Czy ta zagraniczna lojalność naprawdę leży w naszym interesie? Obserwujcie, udostępniajcie, komentujcie — nie pozwólcie, by ta prawda pozostała niezauważona” — napisał jeden z analizowanych profili, ai.podhorsky.86. Zamieścił on zdjęcie ministra spraw zagranicznych Jana Lipawskiego z dopiskiem „zwolennicy Ukrainy zostaną ukarani”. Opublikowane treści w większości zawierają błędy, źle odmieniane słowa lub rosyjskie wyrażenia.
Innym razem użytkownik o nazwie user8831709122780 rozpowszechnił fałszywe zdjęcie Danusy Nerudovej, europosłanki liberalnej partii STAN, trzymającej kilka sztucznych penisów. Nerudova często krytykuje rosyjską agresję. Podobnie atakowani są inni demokratyczni politycy. — Naszą analizą chcemy zwrócić uwagę na fakt, że może właśnie trwać wyrafinowana operacja mająca na celu mobilizację wyborców antysystemowych, radykalizację społeczeństwa i doprowadzenie do władzy partii bliskich Rosji — mówi Vendula Prokupkova.
Rumuni byli świadkami czegoś podobnego podczas ostatnich wyborów prezydenckich. Ich pierwszą turę w zeszłym roku wygrał Calin Georgescu, zupełnie nieznany ekspert do spraw zrównoważonego rozwoju o radykalnie prorosyjskim światopoglądzie. Rumuński sąd konstytucyjny unieważnił wybory, podejrzewając, że wynik był spowodowany manipulacją wyborcami przez zagraniczny podmiot za pośrednictwem chińskiej sieci społecznościowej TikTok.
Do tego czasu w krajach demokratycznych nie podjęto równie zdecydowanych kroków, chociaż często wspominano o wpływach zagranicznych, zwłaszcza rosyjskich, np. w przypadku wyborów prezydenckich w USA.
Błyskawiczny wzrost poparcia dla outsidera Calina Georgescu z niemal zerowego poparcia w sondażach do ostatecznych 23 proc. zwrócił uwagę rumuńskich służb specjalnych, które poinformowały prezydenta kilka dni po głosowaniu, że niespodziewane zwycięstwo ekstremistycznego kandydata zostało prawdopodobnie zapewnione przez wysoce podejrzaną kampanię na platformie społecznościowej TikTok.
EPA/ROBERT GHEMENT / PAP
Calin Georgescu, niespodziewany zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii. Izvorani, 26 listopada 2024 r.
Obrońcy rumuńscy demokracji ustalili, że wspierające go treści były prawdopodobnie finansowane i organizowane przez zagraniczny podmiot, prawdopodobnie pochodzący z Rosji, ponieważ Georgescu od początku twierdził, że nie przekazał ani jednego rumuńskiego leja na kampanię.
Według ustaleń rumuńskich służb specjalnych, 9 mln koron (ok. 1,5 mln zł) i ok. dwóch tygodni aktywnej kampanii, głównie na TikToku, ale także w innych miejscach w Internecie, powinno wystarczyć, aby przekonać 23 proc. wyborców. Przy 25 tys. kont algorytmy faworyzowały pozytywne posty na temat Georgescu. Wynika to z faktu, że obecnie sieci społecznościowe wyświetlają swoim użytkownikom głównie treści z reakcją, tj. im więcej komentarzy i polubień, tym większa szansa, że post zostanie zauważony przez innych użytkowników.
Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego — o unieważnieniu i rozpisaniu nowych wyborów — w Rumunii ostatecznie zwyciężył proeuropejski kandydat Nicusor Dan.
Analitycy uważają, że Czechy nie są tak narażone na ingerencję w wybory za pośrednictwem TikToka jak Rumunia, ponieważ znacznie mniej osób korzysta z tej platformy. Nie oznacza to jednak, że na niektórych wyborców nie mogą wpływać prorosyjskie profile.