Donald Trump nie tylko grozi zamknięciem administracji rządowej — on tego chce. Zegar tyka i wygląda na to, że prezydent tym razem celowo zatrzyma wskazówki na „godzinie zero”. Jeśli do północy we wtorek Kongres nie osiągnie porozumienia w sprawie budżetu, rząd USA zostanie bez pieniędzy. Nastąpi tak zwane zamknięcie rządu.
Jednak w przeciwieństwie do poprzednich shutdownów, tym razem Biały Dom nie chce po prostu wcisnąć „przycisku pauzy”. Chce wykorzystać ten moment do radykalnej i trwałej przebudowy aparatu państwowego.
Człowiekiem stojącym za tym planem jest Russell Vought, potężny dyrektor Biura Zarządzania i Budżetu Stanów Zjednoczonych, architekt „Projektu 2025” — ultrakonserwatywnego planu generalnego na drugą kadencję Trumpa. Jak twierdzi w wywiadzie dla POLITICO Bill Hoagland, były wieloletni strateg Partii Republikańskiej, „wyraźnym zamiarem” Voughta jest „zaduszenie bestii [rządu federalnego]. Wie, jak grać w tę grę”. Konsekwencje tych działań mogą okazać się najbardziej radykalne od dziesięcioleci.
Dla Voughta prawdopodobne zamknięcie rządu nie jest kryzysem i powodem do niepokoju. Ważny urzędnik Trumpa na własny przekaz skierowany do władz niższego szczebla, który brzmi: „przygotujcie się na masowe zwolnienia„. Tym razem nie chodzi o tymczasowe przerwy w pracy, jak to miało miejsce w przeszłości, ale o ostateczne redukcje etatów.
Russell VoughtAnna Moneymaker / Staff / Getty Images
Zazwyczaj po zamknięciu administracji pracownicy wracają do swoich miejsc pracy, gdy tylko Kongres ponownie zatwierdzi finansowanie. Ale właśnie tu wkracza Vought: polecił władzom przygotować się nie tylko na tymczasowe przerwy w pracy, ale na trwałą redukcję etatów.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Wykorzystując stan wyjątkowy w administracji, może likwidować stanowiska, zamykać całe programy i reorganizować personel zgodnie z priorytetami Trumpa — bez konieczności przeprowadzenia głosowania w Kongresie.
Skala redukcji byłaby historyczna. Według „The Washington Post” mogłoby zostać zlikwidowanych ponad 114 tys. miejsc pracy. Zgodnie z doniesieniami amerykańskiej gazety pięć agencji federalnych — w tym te, które zajmują się pomocą osobom bezdomnym, nadzorowaniem bezpieczeństwa produktów lub badaniem wypadków chemicznych — zostałoby całkowicie zlikwidowanych. 14 innych departamentów musiałoby zwolnić jedną trzecią swoich pracowników.
„Historyczna szansa”
Z planowanych cięć wyłączone są tylko te resorty, które są finansowane z „wielkiej, pięknej ustawy” budżetowej Trumpa. Chodzi przede wszystkim o obszary związane z wojskiem oraz bezpieczeństwem wewnętrznym. Wydaje się, że celem administracji Trumpa jest stworzenie rządu federalnego, który zajmuje się przede wszystkim wojskiem, migracją i bezpieczeństwem wewnętrznym, a znacznie mniej programami socjalnymi, edukacją lub regulacjami. Niektórzy obserwatorzy polityczni twierdzą nawet, że Trump celowo chce doprowadzić do zamknięcia rządu.
Krótko mówiąc: każdy, kto nie pasuje do priorytetów Trumpa, musi odejść.
Donald Trump (zdj. ilustracyjne)Spencer Platt / Staff / Getty Images
Trump i jego sojusznicy mogą odnieść podwójne zwycięstwo. Jednocześnie oszczędzają pieniądze i osłabiają instytucje, które od lat przedstawiają jako wrogie — od Departamentu Pracy po agencje ochrony środowiska i konsumentów.
Były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich mówi amerykańskim mediom o „historycznej szansie na zlikwidowanie rozdmuchanego aparatu państwowego”.
Jednocześnie rośnie presja na Demokratów: albo zaakceptują tymczasowy budżet Trumpa, albo ryzykują rozpad państwowego aparatu administracji.
Jednak nawet konserwatywni obserwatorzy zastanawiają się, czy twarde stanowisko Voughta to coś więcej niż blef. Jeszcze wiosną znany z kontrowersji Departament Efektywności Rządu (DOGE, kierowany przez Elona Muska) zwolnił tysiące pracowników — tylko po to, aby kilka miesięcy później ponownie zatrudnić część z nich, ponieważ w przeciwnym razie ważne zadania pozostałyby niewykonane.
W najbliższych dniach okaże się, czy Trump i Vought rzeczywiście przeprowadzą cięcia, czy tylko wywrą presję na Demokratów. Jedno jest pewne: to zamknięcie rządu, jeśli do niego dojdzie, nie będzie zwykłym sporem o budżet. Będzie to próba sił dotycząca przyszłości amerykańskiego państwa — i może doprowadzić do najbardziej radykalnej przebudowy rządu USA od dziesięcioleci.