W ubiegłym tygodniu w nocy samochód marki lexus należący do rodziny Donalda Tuska został skradziony. Auto zostało już sprawnie odnalezione, a sprawca kradzieży zatrzymany. W czwartek „Rzeczpospolita” napisała, że złodziej premierowskiego lexusa to człowiek spoza środowiska złodziei samochodów, a sprawa w wielu punktach wymyka się regułom panującym w świecie przestępczym. Według informacji gazety kwestię tego, czy sprawa ma tzw. drugie dno, bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
O tę kwestię pytany był na antenie Polsat News Siemoniak. — Wiemy tyle, że dzięki sprawnej akcji policji, przy współpracy innych służb, [samochód] został odzyskany. To są fakty. Natomiast i policja i SOP i ABW działają, aby wszystkie aspekty tej sprawy, powiązania, osoby wyjaśnić — mówił.
Zaznaczył, że „dzisiejszy tekst [„Rzeczpospolitej”] oparty jest w dużej mierze na przypuszczeniach osób, które wolą pozostać anonimowe”. — To są hipotezy. Mogą okazać się prawdziwe albo nie. Najważniejsze jest to, że w takich sytuacjach zawsze zakładamy, że ten gorszy scenariusz może być prawdziwy — dodał.
W czwartek „Rzeczpospolita” napisała, że złodziej premierowskiego lexusa to człowiek spoza środowiska złodziei samochodów, a sprawa w wielu punktach wymyka się regułom panującym w świecie przestępczym. Według informacji gazety kwestię tego, czy sprawa ma tzw. drugie dno, bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— Jeśli nagle w nocy, kiedy naszą przestrzeń naruszają rosyjskie drony, kradziony jest samochód premiera, jeżeli kilka dni później latają drony nad budynkami rządowymi, to musimy zakładać, że [wystąpiły tutaj działania obcych służb] — podkreślił, potwierdzając, że polskie służby badają trop obcych służb w tej sprawie.
Sprawca usłyszał zarzuty
W poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że sąd zgodził się na trzymiesięczny areszt dla mieszkańca Sopotu podejrzanego o kradzież samochodu marki Lexus należącego do rodziny premiera Donalda Tuska.
Mężczyzna został w niedzielę doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Sopocie, gdzie usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy, jak wyjaśnił Duszyński, dotyczy kradzieży samochodu z włamaniem, a także dokumentów, które były w środku pojazdu. Drugi zarzut obejmuje posłużenie się podrobionymi tablicami rejestracyjnymi poprzez umieszczenie ich na skradzionym aucie. Łukaszowi W. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Łukasz W. został zatrzymany w sobotę rano na lotnisku w Gdańsku. Planował wylecieć do Burgas w Bułgarii. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, 41-latek był zaskoczony i nie stawiał oporu.
Funkcjonariusze przeszukali także jego mieszkanie i zabezpieczyli materiał dowodowy. Jak ustaliła PAP, mężczyzna był już wcześniej karany za oszustwa i przestępstwa przeciwko życiu.