– Pozostaje lekki niedosyt. Tak, czy inaczej jesteśmy drugą drużyną w Polsce, a z tego możemy być zadowoleni. Ten sezon nie jest rozczarowujący, ale, jak już wcześniej wspomniałem, pozostawiający niedosyt. Mogliśmy zrobić więcej, dowieźć to mistrzostwo. Tak czy siak byliśmy w finale, walczyliśmy do samego końca, więc nie możemy być smutni – wyznaje Bartosz Bańbor.
Choć junior Orlen Oil Motoru Lublin pojechał kapitalne zawody, to nie wystarczyło, by przechylić szalę zwycięstwa na rzecz byłych już mistrzów Polski. – Mój wynik był okej. Walczyłem na dystansie, pojechałem dobre wyścigi, więc to był w moim wykonaniu fajny mecz, z którego mogę być zadowolony – powiedział Bańbor.
Młodzieżowiec Orlen Oil Motoru Lublin jako przyczynę porażki wskazuje połapane literki, zarówno podczas meczu w Toruniu, jak i rewanżu w Lublinie. Mowa o wykluczeniach. – Odczuwaliśmy nerwy, ale sami je narzuciliśmy, bo chcieliśmy jak najlepiej pojechać. Atmosferę mieliśmy dobrą, także podczas przygotowań do meczu. Pogubiły nas literki, które zapisaliśmy przy swoich nazwiskach. Mowa nie tylko o meczu w Lublinie, ale także i w Toruniu. One zrobiły różnicę, ale taki jest żużel – komentuje Bańbor.
Oficjalnie odejście z zespołu Motoru po bieżącym sezonie potwierdzili już Wiktor Przyjemski, Dominik Kubera i Jack Holder. Niepewny pozostania w klubie jest także Bartosz Bańbor. – Każdy skupiał się na tym sezonie, na współpracy. Nie odczuliśmy tego, że będą zmiany w klubie. Jeśli zostanę w Motorze, to przyjmę zadanie lidera formacji młodzieżowej, jestem na to gotowy. A czy zostanę? Czas pokaże – kończy tajemniczo Bańbor.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zmarzlik, Termiński, Parnicki i Hampel