Barażowy mecz o prawo jazdy w przyszłorocznej PGE Ekstralidze pomiędzy Abramczyk Polonią Bydgoszcz a Gezet Stalą Gorzów od początku budził duże emocje, a stawka była wyjątkowo wysoka. To jednak nic w porównaniu do tego, co wydarzyło się w parku maszyn tuż przed spotkaniem. Najpierw usłyszeliśmy relacje od świadków, a zaistniałą sytuację potwierdziliśmy u władz PGE Ekstraligi.
– Mogę jedynie powiedzieć, że faktycznie komisarz techniczny zauważył przed meczem, że część opon zawodników Polonii Bydgoszcz jest cieplejsza niż inne. Wszczął w związku z tym procedurę alarmową. Wszystkie koła zgłoszone do zawodów zostały zebrane w jednym miejscu i oznakowane. Gdy wszystko było sprawdzone, zostały dopuszczone do zawodów – komentuje sytuację prezes PGE Ekstraligi, Wojciech Stępniewski.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zmarzlik, Termiński, Parnicki i Hampel
Sprawa była poważna, bo w związku z dodatkowym sprawdzeniem opon, rozpoczęcie meczu zostało opóźnione o 10 minut. To jednak nic w porównaniu do tego, co mogłoby się dziać, gdyby wątpliwości wykryto w trakcie trwania zawodów. Gdyby gospodarze dobrze rozpoczęli mecz, to szybko mogłyby się pojawić wnioski o… walkower. Kibice do końca nie mogliby być pewni, czy wszystko przebiega w sportowej atmosferze.
Na szczęście do niczego takiego nie doszło, a wątpliwości zostały rozwiane tuż przed rozpoczęciem meczu. Z naszych informacji wynika, że podejrzenia osób funkcyjnych, a także sztabu Gezet Stali Gorzów wzbudziło dziwne zachowanie przedstawicieli zespołu Polonii, którzy przed meczem mieli wynosić opony z jednego z pomieszczeń nieopodal parku maszyn i umieszczać je w swoich boksach. Już samo to jest bardzo dziwne, a gdy dodamy do tego fakt, że opony przyniesione przed meczem miały być znacznie cieplejsze niż pozostałe, to sprawa robi się co najmniej alarmująca.
Od razu trzeba jednak zaznaczyć, że nikogo nie złapano na próbie oszustwa, a sytuacja raczej nie będzie dodatkowo badana. W regulaminie jest co prawda zakaz podgrzewania opon, ale w tym przypadku nie ma szans udowodnienia, że bydgoszczanie chcieli zrobić coś wbrew regulaminowi. Jedna z osób co prawda przyznała nam, że koła z oponami, po wyjęciu z pomieszczenia, miały być tak gorące, że z trudem można było je złapać w dłoń. To jednak nie ma obecnie wielkiego znaczenia, bo po kilkunastu minutach opony ostygły i nie stanowiły już żadnego atutu. Do końca meczu komisarz techniczny co jakiś czas badał temperaturę wszystkich opon i nie wykrył już żadnych nieprawidłowości. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że rywalizowano w uczciwych warunkach.
Sytuacja wywołała jednak na tyle duże zamieszanie w środowisku, że po kilku godzinach podobną akcję zalecono także przed finałem PGE Ekstraligi w Lublinie. Tam nie było żadnych podejrzeń, ale uznano, że w tym przypadku lepiej dmuchać na zimne i wszystko jeszcze raz zweryfikować.
To już kolejna podejrzana sytuacja związana z oponami. Tydzień temu tuż przed Grand Prix Danii w Vojens zdecydowano o spompowaniu powietrza z kół wszystkich zawodników. W parku maszyn zaczęto bowiem plotkować, że część zawodników swoje opony pompowała… azotem. Podejrzenia o nieuczciwe chwyty zniknęły dopiero, gdy wszystkie opony zostały napompowane na nowo przy obecności osób funkcyjnych.
O komentarz do naszych informacji poprosiliśmy trenera gospodarzy, Tomasz Bajerski. – Tuż przed meczem zajmowałem się torem i widziałem jedynie, że opony były jeszcze raz znakowane przez komisarza. Nie wiem jednak o co chodziło i nie interesowałem się tą sprawą – zapewnia Bajerski. O sprawie nie chciał nam opowiedzieć trener gości Piotr Świst, choć dokładnie wiadomo, że to właśnie gorzowianie jako pierwsi mieli zwrócić uwagę na podejrzane zachowanie swoich rywali.
Sprawa jest kolejną przestrogą dla władz żużla, że trzeba wszystkim jeszcze mocniej patrzeć na ręce. Tym razem wszystkie procedury zdały egzamin, a dzięki temu uniknęliśmy dyskusji o tym, czy walka o prawo jazdy w PGE Ekstralidze odbyła się w uczciwych warunkach. W ostatnich imprezach tego sezonu komisarze będą jeszcze mocniej wyczuleni na sprawy związane z oponami i zapewne kilkukrotnie będą także sprawdzać, czy kluby przestrzegają regulaminu i zamykają wszystkie warsztaty na czas meczu.
Ostatecznie rywalizacja w Bydgoszczy zakończyła się czteropunktowym zwycięstwem gospodarzy. Przed rewanżem to jednak gorzowianie są w dużo bardziej komfortowej sytuacji.