Od początku obecnego sezonu, czwartego Roberta Lewandowskiego w Barcelonie, pojawiają się coraz mocniejsze głosy o tym, że to ostatni rok „Lewego” w Dumie Katalonii. Najczęściej informuje o tym kataloński „Sport”.
Kontrakt polskiego napastnika wygasa jednak dopiero w czerwcu przyszłego roku, więc do tego czasu wiele może się jeszcze wydarzyć, ale rola 37-latka jest mniejsza niż w poprzednich sezonach. Ponadto, klub żywo poszukuje na rynku jego następcy.
– Widać, że Barcelona szuka napastnika, który będzie ogrywał się z dużo młodszymi zawodnikami niż „Lewy”. Chcą budować kadrę na przyszłość – ocenia Roman Kosecki, 69-krotny reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Poruszający moment. Po zawodach chłopiec podszedł do polskiej mistrzyni
Wiek to tylko liczba
Mimo swojego wieku Lewandowski nadal znajduje się w ścisłej czołówce napastników na świecie. W minionym sezonie zdobył 42 bramki. Jedynie młodszy o dekadę Kylian Mbappe miał okazalszy dorobek (44).
Przygotowania do bieżących rozgrywek zaburzyła mu jednak kontuzja mięśnia uda. Opuścił pierwszą kolejkę La Ligi, a w dwóch kolejnych meczach rozegrał łącznie pół godziny. Nie oddał ani jednego strzału, nie miał nawet ku temu okazji.
Po przerwie reprezentacyjnej, choć zapewniał, że jest już gotowy na sto procent, również nie wybiegł w pierwszym składzie na mecz z Valencią (6:0). Wszedł z ławki przy stanie 4:0 i w 10 minut strzelił dwa gole. Więcej TUTAJ.
Czy to jednak wystarczy do tego, by wskoczyć do „11” na czwartkowe spotkanie przeciwko Newcastle United w Lidze Mistrzów? Hiszpańska prasa prognozuje, że tak. Więcej TUTAJ.
– Robert na pewno jeszcze swoje strzeli w Barcelonie, bo to bardzo doświadczony napastnik.
Natomiast klub ma swoją filozofię, więc „Lewy” będzie walczył do końca, żeby zostać i pokazać, że wcale nie odstaje. Ale jeśli zarząd się uprze i postanowi odmłodzić zespół, to nie będzie mocnego, żeby to zmienić – tłumaczy nasz rozmówca.
Kierunek idealny
Lewandowski wciąż prezentuje wysoką formę, dlatego po wypełnieniu kontraktu z Barceloną najprawdopodobniej nie zakończy kariery. Kibice mogą się zastanawiać, gdzie nasz rodak trafi po kilku latach w Hiszpanii. Gdzie napastnikowi będzie najlepiej?
– Jeżeli Polska awansuje na przyszłoroczne mistrzostwa świata, to nie ma lepszego kierunku niż Stany Zjednoczone i gra w MLS. Natomiast jeśli Arabowie odkryją nową warstwę ropy i pieniądze znów popłyną strumieniem, to niech Robert kupuje baki i je napełnia – puszcza oko były piłkarz m.in. Atletico Madryt i Galatasaray.
W kontekście nowego klubu „Lewego” wspominano także o Włoszech, a konkretnie o wielkich klubach Serie A, na przykład AC Milan. To ostatnio bardzo popularny kierunek dla doświadczonych napastników – czego dowodem są niedawne transfery Ciro Immobile (35 lat) do Bologni i Edina Dzeko (39 lat) do Fiorentiny.
– Robert spokojnie poradzi sobie w każdej z pięciu najlepszych lig w Europie. Choćby w Premier League – mówi Kosecki.
Kto za „Lewego”?
Oprócz doniesień o odejściu, coraz więcej mówi się też o potencjalnych następcach polskiego napastnika. Głośno było o możliwym transferze Erlinga Haalanda, a ostatnio pojawiły się spekulacje o przejściu Juliana Alvareza z Atletico Madryt.
– Takiego drugiego „Lewego” nie ma i naprawdę nie znajdą napastnika z takimi umiejętnościami. Barcelona często sięga po Brazylijczyków czy Argentyńczyków, ogólnie zawodników z Ameryki Południowej. Nie jestem pewien, czy Haaland pasowałby do gry technicznej Barcelony, czyli „tiki-taki”, ale ma oczywiście siłę przebicia. Natomiast Alvarez wydaje się bardziej prawdopodobny – stwierdza Kosecki.
– Ale to jest decyzja klubu i nie jestem pewien, czy do końca należy do Hansiego Flicka. W Barcelonie wiele osób opiniuje – na przykład byli piłkarze, tacy jak Deco czy Bojan Krkić – krzyczy były reprezentant Polski
Mecz 1. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów Newcastle United – FC Barcelona w czwartek 18 września o godz. 21:00. Transmisja w Canal+ Sport. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Olaf Kędzior, dziennikarz WP SportoweFakty