Bartłomiej Drągowski może nie przyjechać na zgrupowanie reprezentacji Polski, która 9 października zmierzy się w towarzyskim spotkaniu z Nową Zelandią w Chorzowie, a trzy dni później w eliminacjach mundialu z Litwą w Kownie.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Polak nie wystąpił w dwóch ostatnich meczach Panathinaikosu z powodu kontuzji kolana. Uraz nie jest bardzo poważny, ale jego udział w zgrupowaniu stoi pod znakiem zapytania.

Jan Urban powołania ma ogłosić w piątek. Wszystko będzie zależeć od tego, czy Drągowski w czwartek zagra w meczu Ligi Europy z holenderskim Go Ahead Eagles. Jeśli w nim wystąpi, to dostanie też powołanie. Jak nie, to z naszych informacji wynika, że raczej nie będzie go też na liście wybrańców selekcjonera.

Poniżej przedstawiamy, kto ma największe szanse na powołanie. Szczególnie jedno nazwisko może zaskakiwać.

Powrót po czterech latach

Jak ustaliliśmy, w takim wariancie największe szanse na powołanie ma Radosław Majecki. Poza nim powołania oczywiście dostaną Łukasz Skorupski, Kamil Grabara i prawdopodobnie — w roli numeru cztery — Bartosz Mrozek.

Jeśli nawet nie będzie Drągowskiego, to golkiper Lecha prawdopodobnie nie wskoczy na pozycję numer trzy w hierarchii. Ma być bramkarzem do treningów, który zostanie wysłany na trybuny w Kownie.

Za kadencji Michała Probierza czasami siadał na ławce, gdy Drągowski już wcześniej wypadał z powodu kontuzji. We wrześniu dostał powołanie na mecze z Holandią (1:1) i Finlandią (3:1), ale by uczestniczyć w treningach. Wyżej od niego w hierarchii byli Łukasz Skorupski, Kamil Grabara i Drągowski. Notowania niepowołanych Marcina Bułki i Majeckiego także były lepsze, ale w roli golkipera numer cztery Urban wolał Mrozka.

Bułka doznał poważnej kontuzji i nie może być brany pod uwagę, więc w tej sytuacji naturalne jest powołanie Majeckiego. Dla niego byłby to powrót do reprezentacji po czterech latach. Ostatni raz w kadrze pojawił się w październiku 2021 r., gdy także zastąpił kontuzjowanego Drągowskiego. Wtedy w meczu z San Marino (5:0) zanotował jedyny występ w drużynie narodowej.

Latem Majecki został wypożyczony z Monaco do Brestu, ale początek pobytu w nowym zespole ma nieudany. Najpierw słabiej wypadł w przegranym 0:2 meczu z Toulouse (nota 2 w „L’Equipe”), potem w spotkaniu z Lens (1:3) niepotrzebnie wybiegł z bramki, sfaulował rywala w polu karnym, za co obejrzał czerwoną kartkę i jeszcze oczywiście sprokurował jedenastkę.

Był zawieszony na dwa mecze, wrócił w niedzielnym spotkaniu z Angers (2:0) i wypadł poprawnie. Niemniej byłby to swoisty paradoks, gdyby do kadry wrócił akurat w takim momencie, a nie wtedy gdy dobrze sobie radził w AS Monaco. Tyle że wówczas była większa konkurencja.

Cezary Miszta pod lupą kadry

Sztab kadry obserwuje też innych bramkarzy z zagranicznych klubów. Pewnym zaskoczeniem mogą być dość wysokie notowania Cezarego Miszty z Rio Ave. Jeden z dwóch trenerów bramkarzy w sztabie reprezentacji Andrzej Dawidziuk obserwował go podczas meczów z Benficą (1:1) i Porto (0:3). Polak sprawił dobre wrażenie, widać, że w Portugalii zrobił postęp w porównaniu do czasów gry w Legii.

Pewnym zaskoczeniem jest też obecność w kręgu zainteresowań Mateusza Lisa, ale to niespodzianka tylko dla kogoś, kto nie śledzi ligi tureckiej. Polak broni w Goztepe, które zajmuje czwarte miejsce w dość mocnej lidze, na dodatek w siedmiu meczach wpuścił tylko dwa gole, jedynie lider Galatasaray równie dobrze spisuje w defensywie. Lis miał udany już poprzedni sezon, ale ten jest jeszcze lepszy. Polak ma kapitalny wskaźnik obronionych strzałów – prawie 87 proc.

Gdyby kierować się tylko i wyłącznie samą formą, to kto wie, czy Lis w tym sezonie nie jest w najlepszej dyspozycji z polskich golkiperów.

Lekkim minusem w jego przypadku jest wiek. Co prawda, mając 28 lat, daleko mu do piłkarskiej emerytury, ale konkurenci są od niego młodsi. A przy powołaniach bramkarza numer trzy, też trzeba patrzeć na PESEL. Wielu selekcjonerów jako trzeciego powołuje bardziej perspektywicznego golkipera niż trzeciego pod względem umiejętności.

W kręgu zainteresowań jest też Mateusz Kochalski z azerskiego Karabachu, choć tu pewien problem stanowi liga, w której gra. Za to jako z nielicznych Polaków występuje w Lidze Mistrzów i w pierwszej kolejce z kolegami sprawił sensację, pokonując Benfikę 3:2 i to na wyjeździe. On już był na zgrupowaniach, nawet na Euro, ale jako bramkarz numer cztery, tylko do treningów. Nie był oficjalnie w kadrze.

W kręgu zainteresowań jest też Jakub Stolarczyk, który po spadku z Premier League wywalczył miejsce w składzie w dalszym ciągu mocnego personalnie Leicester, które jest jednym z głównych kandydatów do awansu.

Szansa Kamila Grabary

Na pierwszych miejscach nie należy spodziewać się zmian. Numerem jeden pozostanie Skorupski, a dwójką Grabara.

W meczu z Nową Zelandią prawdopodobnie w pierwszym składzie wyjdzie ten drugi. W drugiej połowie może zmieni go Drągowski lub Majecki. To jedyny mecz nie o punkty w tym roku, gdy sztab kadry ma okazję kogoś sprawdzić. Nie ma jeszcze decyzji, czy Grabara będzie weryfikowany przez całe spotkanie, czy po przerwie szansę dostanie inny golkiper.

Z kolei w Kownie, jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, między słupkami stanie Skorupski.