Real przystępował do spotkania w Ałmatach z myślą o szybkim powrocie na właściwe tory po bolesnej derbowej klęsce z Atletico (2:5) i jednocześnie o zrobieniu kolejnego kroku w stronę awansu z grupy Ligi Mistrzów. Królewscy wiedzieli jednak, że nie czeka ich łatwe zadanie — nie tylko ze względu na długą, liczącą blisko 7 tys. km podróż do Kazachstanu czy osłabienia kadrowe, ale też wyjątkową atmosferę wokół meczu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Jeszcze godzinę przed pierwszym gwizdkiem nie było pewne, czy spotkanie w ogóle się odbędzie. Przed stadionem wybuchł chaos, a ponad 30 tys. kibiców próbowało dostać się na obiekt mieszczący jedynie 23 tys. widzów. Organizatorzy z trudem opanowali sytuację, a przez moment realnym scenariuszem wydawało się opóźnienie, a nawet odwołanie meczu.

Pierwsza połowa w Ałmatach rozpoczęła się z ogromnym animuszem gospodarzy. Już w pierwszych sekundach spotkania Kajrat oddał strzał, sprawdzając czujność Thibauta Courtois. Kazachowie nie zamierzali jedynie bronić się przed utytułowanym rywalem — pressing miejscowych od pierwszych minut sprawiał Realowi sporo problemów.

Z czasem jednak inicjatywę przejęli Królewscy, ale nie wykorzystywali sytuacji. Real konsekwentnie naciskał i dopiął swego w 27. minucie. Franco Mastantuono sprytnie wyprzedził bramkarza Kalmyrzę w polu karnym, a ten zatrzymał go nieprzepisowo. Do „jedenastki” podszedł Kylian Mbappe i pewnym strzałem otworzył wynik meczu.

Po objęciu prowadzenia Real nie zamierzał zwalniać. Mbappe raz jeszcze groźnie uderzał, lecz Kalmyrza obronił jego strzał, a chwilę później Guler próbował zaskoczyć bramkarza z dystansu. Pod koniec pierwszej połowy Vinícius i Mbappé mieli jeszcze dwie świetne okazje — Brazylijczyk uderzył w środek bramki, a Francuz po efektownym minięciu rywala chybił z ostrego kąta.

Real odebrał nadzieje Kazachom

W drugiej połowie Królewscy podwyższyli prowadzenie. W 57. minucie Courtois szybko wznowił grę długim podaniem, a zaskoczona defensywa Kajratu nie zdążyła zareagować. Mbappe dopadł do piłki i w sytuacji sam na sam umieścił ją w siatce.

Kazachowie nie składali jednak broni. Satpaev był bliski kontaktowego trafienia z rzutu wolnego, lecz piłka zatrzymała się na bocznej siatce. Swoją okazję miał także Mata, dobrze znany polskim kibicom z występów w Ekstraklasie, ale jego mocny strzał z dystansu zatrzymał Courtois.

Najwięcej emocji wywołała sytuacja z 72. minuty. Po wejściu w pole karne Gromyko został trafiony w nogi przez Daniego Ceballosa i sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo — po wideoweryfikacji arbiter cofnął decyzję, uznając, że skrzydłowy Kajratu sam szukał kontaktu. Chwilę później Mbappe płaskim strzałem, po podaniu Ardy Gullera podwyższył na 3:0. Taka forma Francuza to kłopot dla Roberta Lewandowskiego, jeśli chce go ścigać w klasyfikacji strzelców. Potem Kajrat się rozsypał, a po pięknej akcji Eduardo Camavinga trafił głową po raz czwarty.

Wynik na 5:0 ustalił płaskim strzałem po popisowej akcji Brahim Diaz. Goście perfekcyjnie wywiązali się z roli faworyta.

Real wygrał przekonująco, choć nie można było tego nazwać spacerkiem. W drugim meczu Club Brugge sensacyjnie prowadził na wyjeździe z Atalantą, ale mecz zakończył się zwycięstwem włoskiego zespołu 2:1. Królewscy zostali liderem Ligi Mistrzów, ale może się to zmienić po kolejnej serii spotkań tej kolejki.