Agata Załęcka to wielokrotna rekordzistka Polski we freedivingu. W tej konkurencji jest jedną z czołowych zawodniczek nie tylko w kraju. To zaowocowało powołaniem na mistrzostwa świata, podczas których aktorka miała wysokie aspiracje.

Ostatecznie jednak w zawodach nie wystartowała. „To miał być najważniejszy start mojego sezonu. Byłam gotowa, skupiona i przygotowana. Dwa dni przed startem, trenując już od dwóch tygodni na miejscu, na Cyprze, widniejąc na liście startowej, przeczytałam słowa w mailu, w które nie mogłam uwierzyć. Nie reprezentuję Polski na tych zawodach” – napisała w poście opublikowanym na Facebooku (cały post poniżej).

Kulisy słynnego w Polsce viralu. „Nie byłam w stanie wyjść z toalety w TVP”

Dodała, że informację tuż przed startem. Stwierdziła, że to tak, jakby „ktoś jednym zdaniem wykasował miesiące pracy, marzeń i wiary”.

Załęcka – prywatnie żona dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego – spełniła odpowiednie minima międzynarodowej federacji i miała zostać zgłoszona do startów jako reprezentantka Polski.

„Jechałam z myślą, że startuję z Orłem na piersi, organizator również. A jednak na dwa dni przed startem, po miesiącach przygotowań, wyrzeczeń i ogromnych kosztów z własnej kieszeni usłyszałam, że jestem tu 'prywatnie’. Bez flagi. Bez należnego mi wsparcia ze strony Klubu” – dodała.

Autorem maila do Załęckiej był „działacz z jej klubu”. Dodał on też, że aktorka nie pomogła w wypromowaniu freedivingu pomimo wielu wystąpień.

„Przeczytałam również słowa, które dodatkowo odebrały spokój: 'Tak, nasz sport jest niszowy i z żalem muszę stwierdzić, że żadne z Twoich publicznych wypowiedzi i wystąpień nie zmieniło tego faktu na korzyść’. Słowa, które zabrały mi tlen, zanim jeszcze zeszłam pod wodę. Nie dokończyłam zawodów. Poczułam się wykluczona. Moja forma psychiczna i fizyczna załamały się” – wyznała.