Legia po raz siódmy zmierzy się z rywalem z Turcji. Zazwyczaj szło nam z tamtejszymi klubami całkiem nieźle, ale jedyną domową porażkę spośród polskich klubów zaliczyła właśnie Legia. Jej czwartkowy rywal – Samsunspor, debiutuje w europejskich pucharach po tym, jak zajął sensacyjne trzecie miejsce w lidze. Jego prezes wręcz lubuje się w sprowadzaniu piłkarzy z przeszłością w Ekstraklasie, a obecnie ma do dyspozycji Afonso Sousę, Lubomira Satkę i rezerwowego bramkarza Alberta Posiadałę.
Polskie kluby mają w tym roku wyjątkowe szczęście do trafiania na europejskich debiutantów. Mimo, że takich zespołów jest tym razem tylko sześć (najmniej w historii), to nasi reprezentanci zagrają już z drugim z nich. Jagiellonia w eliminacjach poradziła sobie z FK Novi Pazar, a Legia rozpocznie fazę ligową od mierzenia się z Samsunsporem.
Liga Konferencji. Legia Warszawa kontra Samsunspor
Nazwa tego klubu, wbrew temu, co twierdzą niektórzy, nie pochodzi od koncernu Samsunga. Samsun to miasto na wybrzeżu Morza Śródziemnego leżące siedemset kilometrów na wschód od Stambułu, a trzysta na zachód od Trabzonu. Tamtejszy zespół, którego nazwa powstała poprzez niezwykle nowatorskie w Turcji dodanie członu „-spor”, między 1965 a 2006 rokiem praktycznie bez przerwy grał w najwyższej lidze, albo był w ścisłej czołówce drugiego szczebla. Zajmuje bardzo wysokie jedenaste miejsce w tabeli wszech czasów Süper Lig. Miał jednak pecha do europejskich kwalifikacji.
W latach osiemdziesiątych, gdy akurat zajmował miejsca na podium, liga turecka była niesłychanie wręcz – z dzisiejszego punktu widzenia – słaba, więc w Pucharze UEFA występował tylko jej wicemistrz. W latach 1978-1985 kluby znad Bosforu wyeliminowały w Europie łącznie… jednego rywala – fińskie Kuusysi Lahti. Teraz, gdy Süper Lig jest w pierwszej dziesiątce rankingu UEFA, gdy Galatasaray wygrywa z Liverpoolem, to wprost niesłychane. W 1988 Samsunspor zagrał nawet w finale Pucharu Turcji, ale przegrał z niżej notowanym Sakaryasporem.
Drogę na szczyt zatrzymała jednak tragedia. 20 stycznia 1989 roku autobus wiozący drużynę na mecz ligowy zderzył się z ciężarówką i spadł z klifu. W katastrofie zginął trener, kilku zawodników i kierowca autobusu. Klub musiał oddać pozostałe mecze walkowerem. Federacja mimo tego pozwoliła Samsunsporowi na utrzymanie w lidze oraz przyznała mu tytuł honorowych zwycięzców rozgrywek. Niestety klub spadł z niej rok później i nigdy nie wrócił do chwały lat osiemdziesiątych.
Pod koniec ubiegłego stulecia występował w Pucharze Intertoto, który tradycyjnie nie jest wliczany do głównych rozgrywek europejskich. W 1998 doszedł w nich aż do półfinału, w którym odpadł z Werderem.
Samsunspor – odbudowa biało-czerwonego klubu
Po 2006 roku Samsun przechodził jeszcze głębszy kryzys, w elicie zagrał tylko w 2012 roku. Jak to zwykle bywa, krokiem ku odbudowie był spadek – pierwszy w historii do trzeciej ligi w 2018 roku, akurat po otwarciu nowego, pięknego trzydziestotysięcznego stadionu. Ostatecznie Czerwona Błyskawica wróciła do elity i wiosną sensacyjnie skończyła sezon na podium wyprzedzając Besiktas.
Bal u Recepa. Jak Erdogan steruje futbolem w Turcji – skąd wziął się turecki boom stadionowy?
Klub ma fanatycznych kibiców, jak to zazwyczaj bywa w Turcji. Jednak rzadko wypełniają oni do ostatniego miejsca Stadion Imienia 15 Maja. Tego dnia w 1919 roku przypłynął do miasta Mustafa Kemal, zwany później Atatürkiem – ojciec nowoczesnego narodu tureckiego. Data ta uważana jest nie tylko za początek wojny o niepodległość Turcji, ale także za… datę urodzin Atatürka, bo nie wiadomo kiedy dokładnie przyszedł na świat.
Średnia frekwencja na obiekcie wynosi około piętnastu tysięcy widzów. Polacy się tam nie pojawią, bo Samsunspor w fazie ligowej zagra tylko z Legią, w dodatku na wyjeździe. Warto zaznaczyć, że takie frekwencje poza wielką trójką Galatasaray, Besiktasem i Fenerbahce, notuje tylko Trabzonspor. Mecze z tym zespołem nazywane są Derbami Morza Czarnego.
Barwy klubu są biało-czerwone. Dlatego właśnie kibice z Samsunu żartują, że przed czwartkowym meczem cała Warszawa udekorowane jest flagami ich drużyny.
Legia Varşova – Samsunspor maçı öncesi Varşova’da her yer Samsunspor bayraklarıyla donatılmış 👏🏻👏🏻👏🏻 pic.twitter.com/EvVg0hXcuB
— Serdår #EducatedearaÖzgürlük (@snalcakar) September 30, 2025
Samsunspor i związki Ekstraklasą
W 2012 roku w Samsunsporze grał Słoweniec Dejan Kelhar, który rok wcześniej zaliczył dwa mecze w Legii. Jednak dopiero w ostatnich latach klub wręcz lubuje się w sprowadzaniu graczy z przeszłością w Ekstraklasie. W 2020 roku sięgnął po Nadira Ciftciego, który wcześniej grał w Pogoni, z Wisły sprowadził Vukana Savicevicia, a rok później Alena Melunovicia, którego mogą pamiętać fani Widzewa.
W 2022 nad Morze Czarne trafił Arvydas Novikovas – dwukrotny wicemistrz Polski z Jagiellonią i obcokrajowiec roku 2018. Spisał się jednak kiepsko i szybko się z nim pożegnano. Do dziś gra w Samsunie sprowadzony dwa lata temu z Lecha słowacki obrońca Lubomir Satka. Dwa lata spędził tam nawet Jakub Szumski – wychowanek Legii, a później bramkarz Piasta, Zagłębia Sosnowiec i Rakowa.
Lubomir Satka w barwach Samsunsporu
W wywiadzie sprzed dwóch lat tak uzasadniał wybór wówczas drugoligowego klubu:
Dlaczego Samsunspor? Tabela drugiej ligi tureckiej pokazuje, że to był dobry wybór, ale ciekawią mnie powody twojej decyzji.
Nie tylko tabela. Na pewno zmieniłem klub na lepszy i widzę to w kilku aspektach. Samsunspor to przede wszystkim miejsce z fajną historią. Kiedyś mieli tutaj problemy finansowe i musieli długo odbudowywać swoją dawną pozycję. Mimo trudnych czasów, kibicowskie grono zostało, a muszę przyznać, że jest bardzo duże. Da się odczuć, że w tym mieście jest moda na piłkę. Do tego, jak na Turcję, to dobrze poukładany klub. Chciałem oczywiście grać w Super Lidze, ale życie potoczyło się inaczej. Nie przyszedłem za darmo, trzeba było za mnie zapłacić. Wizja klubu mnie przekonała, jest ambitna. W letnim okienku wszystko wymieniłem na lepsze.
Zakaz transferowy za długi wobec byłego gracza Widzewa Łódź
Co ciekawe, za długi między innymi wobec Melunovicia, turecki klub miał do 1 lipca nałożony przez FIFĘ zakaz transferowy. Mimo tego z dużym powodzeniem prowadzi go Thomas Reis znany z Bochum i Schalke. Od 2012 roku, gdy pracował tam Vladimir Petković, Samsun stronił od zagranicznych szkoleniowców. Bośniacki trener, często łączony później z reprezentacją Polski, zostawił wtedy klub w strefie spadkowej. Zmiana podejścia nastąpiła dwa lata temu, a Niemiec Markus Gisdol, prowadzący wcześniej Hamburg i Kolonię objął Samsunspor z jednym punktem na koncie, a wyprowadził go na trzynaste miejsce w tabeli. Rok później zastąpił go jego rodak Reis.
Na obecny sezon limit wydatków nałożony przez turecką federację wyniósł 22 miliony euro. To trzy razy więcej niż rok wcześniej, ale także ponad dwukrotnie mniej niż wydaje Legia.
Po zdjęciu zakazu klub rzucił się na zakupy. W połowie sierpnia pobił swój rekord transferowy wydając około trzech milionów euro na Afonso Sousę z Lecha Poznań, który jest obecnie kontuzjowany. Miesiąc później przebił tę kwotę oferując o milion więcej na Senegalczyka Cherifa Ndiaye, który w zeszłym roku pokazał się z dobrej strony w Lidze Mistrzów w barwach Crvenej Zvezdy.
Z Molde wypożyczony został Albert Posiadała, by pełnić rolę rezerwowego bramkarza. Miesiąc temu pojawiły się nawet plotki o możliwości dołączenia do zespołu przez Arkadiusza Milika, ale nic z tego nie wyszło. Podobnie jak z ewentualnego transferu Kacpra Tobiasza.
Legia z klubami znad Bosforu mierzyła się już sześć razy, ale przegrała u siebie tylko raz – w 2013 roku z Trabzonsporem (to jedyna porażka polskiego klubu u siebie z tureckim w historii), na którym zemściła się rok później, wygrywając 2:0. Mecz z Samsunsporem odbędzie się przy Łazienkowskiej w czwartek o 21:00.
Sportowe emocje mają wiele wymiarów – od głośnych trybun po ciche przewidywania wyniku. Dla tych, którzy lubią je testować, polecamy nasze artykuły na temat zakładów bez ryzyka czy freebetów bez depozytu, czyli promocje pozwalające bezpieczniej rozpocząć przygodę z typowaniem.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:
Fot. Newspix