Nie ma dowodów na to, że Erling Haaland nie jest kosmitą, ale fakty są takie, że Norweg wykręca nieprawdopodobne liczby. W środowym meczu AS Monaco – Manchester City to właśnie on błyszczał najmocniej. Pierwszy gol padł po fantastycznym zagraniu Josko Gvardiola. Drugi to już dominacja w powietrzu po dośrodkowaniu ze skrzydła.
50 występów w Lidze Mistrzów i 52 bramki. Jest to wynik absolutnie spektakularny. Dla porównania – Thierry Henry (też coś tam pokopał w poważnej piłce) zagrał w Lidze Mistrzów 112-krotnie i strzelił „zaledwie” 50 goli.
Gospodarze byli w stanie odpowiedzieć po pierwszym trafieniu Haalanda, gdy kapitalny strzał z dystansu oddał Jordan Teze, ale bramka na 1:2 tuż przed przerwą ewidentnie podcięła skrzydła ekipie Adiego Hüttera. Chwilę wcześniej w poprzeczkę trafił Phil Foden. Przewaga Manchesteru City była wyraźna. Ciekawostką jest fakt, że Haaland w pierwszej połowie zanotował… siedem kontaktów z piłką. Coś nieprawdopodobnego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to trafił?! „Golazzo” w lidze meksykańskiej
W drugiej połowie poprzeczkę obił jeszcze Tijjani Reijnders. Brakowało jednak dobicia przeciwnika i to zemściło się w samej końcówce. Sędzia Jesus Gil Manzano po wideoweryfikacji podyktował rzut karny dla AS Monaco, gdyż kopnięty w twarz został Eric Dier. Za wykonanie „jedenastki” wziął się sam poszkodowany i uderzył nie do obrony.
Równolegle grano na Emirates Stadium. Inny przedstawiciel Premier League – Arsenal – rywalizował z Olympiakosem. W 13. minucie bramkę zdobył Gabriel Martinelli, który wykazał się sprytem, poczekał aż piłka odbije się od słupka po uderzeniu Viktora Gyokeresa i wpakował ją do pustej bramki.
„Kanonierzy” nie wypuścili z rąk prowadzenia, a nawet je podwyższyli w doliczonym czasie, gdy do siatki trafił Bukayo Saka.
Arsenal FC – Olympiakos Pireus 2:0 (1:0)
1:0 Gabriel Martinelli 13′
2:0 Bukayo Saka 90+2′
AS Monaco – Manchester City 2:2 (1:2)
0:1 Erling Haaland 15′
1:1 Jordan Teze 18′
1:2 Erling Haaland 44′
2:2 Eric Dier (k.) 90′