- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie — poinformowała w środę Komenda Miejska Policji w Katowicach. Śledztwo prowadzili od 2020 r. policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ.
Jak opisał rzecznik katowickiej komendy mł. asp. Dominik Michalik, w zakończonym właśnie postępowaniu policjanci zgromadzili obszerny materiał dowodowy, który pozwolił na odtworzenie mechanizmu wyłudzania dotacji.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
- Jakie zarzuty usłyszała dyrektorka szkoły?
- Ile lat więzienia grozi dyrektorce?
- Jak długo trwało śledztwo w tej sprawie?
- Czy wiadomo, o którą szkołę chodzi?
— Śledczy ustalili, że osoby zapisujące się do placówki otrzymywały listy obecności, które w żaden sposób nie były opisane. Dokumenty te miały potwierdzać uczestnictwo w zajęciach, które w rzeczywistości w większości się nie odbywały. Na ich podstawie przygotowywano następnie informacje przekazywane do wydziału edukacji, co umożliwiało uzyskanie dotacji — przekazał Michalik.
Jak dodał, warunkiem ich przyznania było wykazanie, że słuchacze uczestniczyli w co najmniej połowie zajęć.
Policja nie ujawnia, o którą szkołę chodzi. Wiadomo jedynie, że to niepubliczny podmiot, który ma swe placówki nie tylko w Katowicach, ale też innych miastach. Podczas śledztwa zabezpieczono obszerną dokumentację, w tym dzienniki lekcyjne i listy obecności. Przesłuchano też blisko tysiąc świadków.
Po analizie tych materiałów dyrektorce przedstawiono 3 tys. 253 zarzuty. Zgromadzone akta liczą ponad 50 tomów i trafiły już do sądu. Za oszustwa dyrektorce grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.