Środa (1 października) była przykrym dniem dla kibiców Igi Świątek. Nasza tenisistka była zdecydowaną faworytką potyczki z Emmą Navarro w czwartej rundzie turnieju rangi WTA 1000 w Pekinie, a ostatecznie nie znalazła na nią sposobu.

Polka w premierowej odsłonie przegrała 4:6, by w kolejnej zwyciężyć takim wynikiem. Dzięki temu doprowadziła do decydującej partii, w której Amerykanka rozbiła ją 6:0. Świątek dopiero po raz drugi w karierze doznała takiej porażki w trzecim secie.

ZOBACZ WIDEO: Ktoś podszedł do niej na pogrzebie. Przykre, co usłyszała

Na pierwszą wypowiedź wiceliderki światowego rankingu WTA trzeba było poczekać do konferencji prasowej. Już na starcie otrzymała ona pytanie o to, czy w trakcie meczu z Navarro nie doznała kontuzji.

– Nie jestem kontuzjowana. Po prostu zagrałam źle – odpowiedziała Polka.

– W drugim secie udało mi się nad tym popracować. Potem w trzecim prawdopodobnie wróciły błędu, które popełniałam od początku spotkania. Nie naprawiłam swoich uderzeń, które grałam źle. Wiedziałam, co robię nie tak, ale tkwiłam w tym zamiast to rozwiązać – dodała.

Podczas spotkania z Amerykanką Świątek popełniła aż 70 niewymuszonych błędów. Do tej pory tylko raz w karierze zanotowała występ, w którym pobiła ten wynik, ale wówczas wygrała mecz.

– Na pewno przez to byłam trochę bardziej nerwowa i może też zbyt emocjonalna. Następnym razem postaram się zachować większy spokój, żeby mieć w głowie więcej przestrzeni na rozwiązywanie problemów. Szczerze mówiąc miałam wrażenie, że nic mi nie wychodzi. Z tego powodu robiłam się coraz bardziej zdenerwowana – zaznaczyła nasza tenisistka.

Polka nie była w stanie wskazać jednej konkretnej rzeczy, która była przyczyną porażki. Jej zdaniem do grona powodów takiego, a nie innego występu należy złe poruszanie się.

Warto dodać, że po występie w Pekinie Świątek uda się w nieznane, a mianowicie do Wuhan. Do tej pory nie miała okazji rywalizować tam w turnieju, a teraz czekają ją treningi przed początkiem zmagań.