W PiS wybuchł konflikt, w wyniku którego prezes Jarosław Kaczyński zdecydował o wykluczeniu siedmiu radnych z dolnośląskiego sejmiku. Wszyscy zostali też zawieszeni w prawach członka partii. Europoseł i wiceprezes PiS Tobiasz Bocheński spytany o sprawę w RMF FM mówi, że „to nie jest jakaś sprawa, którą należałoby eskalować w sposób nieprawdopodobny”.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— Część radnych, a radnych mamy bardzo wielu na terenie Polski, trochę zbłądziła i należało ich przywrócić do porządku — stwierdza. — W każdej partii zdarzają się napięcia. Partia jest jak korporacja i czasami trzeba przywracać dyscyplinę, aby dobrze funkcjonowała — dodaje.
Konflikt w PiS na Dolnym Śląsku. „Popełnili poważny błąd”
Wykluczeni radni związani są z partyjną frakcją byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Rozmówcy Onetu zaznaczali, że „za zaostrzeniem tej wojny” stoi była marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Bocheński nie chce potwierdzić tych doniesień. — Wiceprezes Morawiecki ma się świetnie, działa, pracuje na rzecz naszej wspólnej sprawy. Nikt go nigdzie nie wypycha — mówi jedynie.
Ocenia za to, że wykluczeni radni „popełnili poważny błąd”. Chodzi o opublikowane przez nich oświadczenie. Napisali w nim, że decyzja została podjęta na podstawie nieprawdziwej relacji. Stwierdzili też, że część polityków przedkładała swoje ambicje nad wspólne dobro.
— Takie sprawy załatwia się wewnętrznie. Są odpowiednie procedury — komentuje Bocheński. Ocenia, że wygłaszanie takich oświadczeń jest „błędem politycznym”. Wykluczeni radni chcą wrócić do partii. W oświadczeniu napisali, że liczą na to, że prezes PiS ich wysłucha.