CS Universitatea Craiova to pierwszy przeciwnik, z którym Raków Częstochowa zmierzy się w fazie ligowej Ligi Konferencji. Piłkarze Marka Papszuna są faworytami, ale nie grają dziś z ogórkami, których pokonanie można uznać za kolejny dzień w biurze. Do tego mowa o klubie z wieloma ciekawymi akcentami i bardzo zagmatwaną historią.

Postanowiliśmy pokrótce przybliżyć wam dziesięć najbardziej interesujących faktów na jego temat.

Universitatea Craiova. 10 rzeczy, które warto wiedzieć o rywalu Rakowa CzęstochowaLider na krajowym podwórku

CS Universitatea Craiova to obecnie lider rumuńskiej ekstraklasy. Po jedenastu kolejkach prowadzi w tabeli z dwudziestoma czterema punktami, mając dwa „oczka” przewagi nad Botosani, Rapidem Bukareszt i FC Arges.

Aktualnie jednak zespół chyba nie jest w najwyższej formie. W ostatnich czterech meczach ligowych wygrał tylko raz.

Znajomi z Ekstraklasy

W kadrze tego zespołu znajdziemy dwóch zawodników znanych z polskich boisk, a konkretnie ze Śląska Wrocław. O ile za Tudorem Balutą od początku nikt nie płakał, bo poza jednym czy dwoma wyjątkami nie pokazał niczego godnego uwagi, o tyle Assad Al-Hamlawi wiosną dał kibicom WKS-u kilka chwil dużej radości. Pozyskany zimą z drugiej ligi szwedzkiej Palestyńczyk w szesnastu spotkaniach Ekstraklasy strzelił siedem goli. Trafiał m.in. z Legią Warszawa, Lechem Poznań (dublet) i w derbach z Zagłębiem Lubin.

Z nawiązką jednak zepsuł dobre wrażenie, gdy po spadku Śląska w niezwykle agresywny sposób wymusił swoje odejście. Samowolnie opuścił zgrupowanie, na co klub zareagował bardzo stanowczo, nakładając na niego surową karę (Piotr Janas informował o kwocie w granicach 200 tys. zł) i zerwaniem rozmów z pierwszym chętnym, który przedstawił ofertę dającą nadzieję na porozumienie. Tym chętnym była właśnie Universitatea, z którą koniec końców udało się spotkać we wspólnym punkcie i do transferu doszło na korzystnych dla wrocławian warunkach.

Co ciekawe, Raków dwukrotnie interesował się Al-Hamlawim – przed i w trakcie jego pobytu w Polsce – ale w obu przypadkach nie wyszło. Dziś przekonamy się, czy jest czego żałować. Początek w nowym klubie miał świetny. W eliminacjach Ligi Konferencji ustrzelił hat-tricka z FK Sarajewo i poprawił golem ze Spartakiem Trnawa, a wcześniej zdobył dwie bramki w rumuńskiej ekstraklasie z Universitateą Cluj. Potem jednak się zaciął, do siatki nie trafił od 7 sierpnia. To już osiem meczów z rzędu.

Assad Al-Hamlawi

Assad Al-Hamlawi jako piłkarz Śląska Wrocław

Odejścia znajomych z Ekstraklasy

W poprzednim sezonie barwy Universitatei reprezentowali z kolei Takuto Oshima i Elvir Koljić. Oshima w latach 2022-2024 grał w Cracovii i w pewnym momencie wydawało się, że może być kluczową postacią Pasów. Fakt, iż na koniec odszedł do Rumunii stanowił jednak lekkie rozczarowanie. W nowym zespole Japończyk występował regularnie, ale tego lata znów zmienił otoczenie i poszedł do Noah z Armenii, które także będzie rywalizować w Lidze Konferencji. Jednym z rywali Oshimy i spółki jest Legia Warszawa.

Koljicia możecie nie pamiętać. Poprzestał na pięciu meczach w Ekstraklasie dla Lecha Poznań w sezonie 2017/18. Później Bośniak przeniósł się do rumuńskiej SuperLigi i do dziś nieprzerwanie w niej występuje. W Universitatei spędził blisko siedem lat, w 168 meczach strzelił 46 goli, a od lutego zakłada koszulkę Rapidu Bukareszt.

Utrata największej gwiazdy, która teraz ma za daleko z Chin

W dwóch wcześniejszych sezonach zdecydowanie najjaśniejszą postacią w szeregach rywala Rakowa był Alexandru Mitrita. Wystarczy zresztą spojrzeć na najważniejsze statystyki z samej tylko ligi.

  • sezon 2023/24: 16 goli, 14 asyst
  • sezon 2024/25: 19 goli, 8 asyst

Kozackie liczby, więc nic dziwnego, że byli chętni gotowi zaoferować 30-latkowi dużo lepsze pieniądze. Latem za 2 mln euro przeniósł się on do chińskiego Zhejiang FC, gdzie także świetnie sobie radzi (12 meczów, 8 goli, 6 asyst). Nie skorzysta już jednak na tym drużyna narodowa. Mitrita kilka tygodni temu ogłosił, że kończy reprezentacyjną karierę. Wstępnie był powołany na październikowe mecze.

Facet nie owijał w bawełnę i nie ukrywał, że w dużej mierze chodzi o dalekie podróże z Chin i z powrotem.

– Dziś, mając 30 lat, jestem w takim momencie kariery, że muszę podejmować trudne decyzje. Gram w Chinach, a odległości są ogromne. Długie dystanse i krótki czas na regenerację sprawiają, że niezwykle trudno jest mi być stale obecnym w reprezentacji. Poza tym wiem, że zostało mi już tylko kilka lat kariery na wysokim szczeblu i czuję potrzebę skierowania całej swojej energii ku przyszłości mojej i mojej rodziny.

To decyzja podjęta z ciężkim sercem, ale z przekonaniem, że jest to najlepsze rozwiązanie dla mnie i mojej rodziny w tym momencie mojego życia. Dlatego proszę o uszanowanie mojej decyzji i nie tworzenie wokół niej bezpodstawnych spekulacji. Nie byłoby to korzystne ani dla mnie, ani dla reprezentacji, która potrzebuje spokoju i pełnego wsparcia, aby osiągnąć swoje cele – oświadczył piłkarz.

Rzecz jasna takie postawienie sprawy raczej nie spotkało się z ciepłym przyjęciem wśród kibiców i ekspertów.

Alexandru Mitrita

Alexandru Mitrita, jeszcze w narodowych barwach

Ofensywny styl gry

W nowym sezonie trener Mirel Radoi przemodelował zespół, odchodząc od ustawienia z czwórką obrońców na rzecz tego z trójką stoperów i różnymi wariantami z przodu. Pod pewnymi względami będzie to więc starcie systemu z systemem. Różnica polega na tym, że Universitatea preferuje raczej ofensywny styl gry i mniej niż Raków męczy się posiadając piłkę, a przeważnie ma ją przy nodze częściej niż przeciwnik.

Inna sprawa, że ta przewaga w byciu przy piłce najczęściej dotyczy krajowego podwórka. W eliminacjach LK z Basaksehirem udało się wygrać 2:1 na wyjeździe, mimo zaledwie 28-procentowego posiadania futbolówki. W rewanżu było 43%, czyli nadal mniej niż druga strona. We wcześniejszej rundzie nawet Spartak Trnawa potrafił zdominować Universitateę i w meczu domowym miał 61% czasu gry z piłką. Raków więc niekoniecznie może liczyć na to, że Rumuni mu się wystawią i będzie można szybko atakować po odbiorach w wysokim pressingu.

Płaczący trener

Mirel Radoi to szkoleniowiec ledwie 44-letni, ale ma już naprawdę spore doświadczenie w zawodzie. Od razu po zakończeniu kariery piłkarskiej w 2015 roku w katarskim Al-Arabi objął Steauę Bukareszt, czyli dzisiejsze FCSB. Potem pracował z rumuńską młodzieżówką, a pod koniec 2019 roku został selekcjonerem pierwszej reprezentacji. Wytrwał na tej posadzie do listopada 2021, odchodząc po nieudanych eliminacjach MŚ 2022. Rumuni dali się wyprzedzić w grupie nie tylko Niemcom, ale także Macedończykom i nawet nie wystąpili w barażach. Wcześniej kadra pod jego wodzą miała dwa chwalebne momenty w Lidze Narodów: wyjazdowe 3:2 z Austrią i domowe 3:0 z Norwegią.

W międzyczasie Radoi dowodził także kadrą olimpijską w Tokio. Skończyło się rozczarowująco, bo jego podopieczni nawet nie wyszli z grupy po 0:0 z Nową Zelandią, 0:4 z Koreą Południową i 1:0 z Hondurasem.

Po rozstaniu z krajową federacją Radoi przez kilka miesięcy prowadził właśnie Universitateę Craivoa, do której na początku tego roku powrócił po pobycie w kilku klubach arabskich.

W ostatnim sezonie była nawet szansa powalczyć o tytuł, ale w grupie mistrzowskiej zespół wyhamował. Radoi zasłynął emocjonalną przemową po majowym 1:2 na własnym boisku z Rapidem Bukareszt.

– Trudno mi znaleźć słowa, nie mówiąc już o opisaniu tego, co czuję. Musimy zaakceptować to, czego nie zrobiliśmy. A nie zrobiliśmy nic! Nie wiem, czy potrafię opisać uczucia kibiców i nasz sposób bycia na boisku. Byliśmy tu, ale nas nie było. Byliśmy obecni, ale prawdopodobnie fizycznie, emocjonalnie i taktycznie byliśmy gdzie indziej – mówił przed kamerami ze łzami w oczach.

Mirel Radoi

Mirel Radoi 

Obecność w czołówce w ostatnich latach

Universitatea na finiszu odpadła z wyścigu o mistrzostwo, ale i tak zajęła miejsce na najniższym stopniu podium. W rumuńskiej czołówce znajduje się od dawna. Licząc od sezonu 2017/18, nigdy nie wypadła poza czwarte miejsce w lidze, choć tylko raz była wyżej niż trzecia (wicemistrzostwo z 2020 roku). Zawsze czegoś brakowało, żeby wyprzedzić wszystkich konkurentów.

Kibicom na osłodę pozostały triumfy w Pucharze Rumunii (2018, 2021) i Superpucharze (2021).

Historyczny awans do fazy ligowej/grupowej

Universitatea Craiova ma dość bogatą europejską kartę, ale odkąd wprowadzono fazę grupową, a ostatnio fazę ligową w poszczególnych rozgrywkach, oglądamy ją na tym etapie po raz pierwszy.

Jej tegoroczna eliminacyjna droga pokazuje, że z jednej strony absolutnie nie można tej drużyny lekceważyć. Z drugiej, że groźna jest przede wszystkim na własnym terenie, a to Raków jest gospodarzem. Universitatea w ostatniej rundzie kwalifikacji do LK dwukrotnie pokonała Basaksehir, co ma swoją wymowę (2:1, 3:1), ale wcześniej przegrywała poza domem i z FK Sarajewo (1:2, w rewanżu już wygrana 4:0), i ze Spartakiem Trnawa. Słowacy w Craiovej dostali trzy gole, u siebie także zaczęli od straty bramki, a mimo to po dziewięćdziesięciu minutach wyszli na 4:1, co oznaczało dogrywkę. Dopiero w niej Baluta i Steven Nsimba przechylili szalę na korzyść Biało-Niebieskich.

Trzeba więc tę ekipę szanować, ale absolutnie nie wolno się jej obawiać.

Universitatea Craiova

Sukcesy cztery dekady temu

Co do tej bogatej karty w Europie, Universitatea miała swoje chwile chwały w latach 80. ubiegłego wieku. W sezonie 1981/82 dotarła do ćwierćfinału Pucharu Europy, czyli poprzednika Ligi Mistrzów. Tam przegrała 1:3 w dwumecz z Bayernem. Rok później znalazła się aż w półfinale Pucharu UEFA, po drodze wyrzucając za burtę m.in. Bordeaux i Kaiserslautern. Dopiero na ostatniej prostej przed finałem lepsza okazał się Benfica, choć nieznacznie, bo tylko dzięki różnicy goli wyjazdowych (0:0 w Lizbonie, 1:1 w Rumunii).

Universitatea regularnie rywalizowała na międzynarodowym froncie do 1991 roku. Powróciła na niego dopiero po dwudziestu sześciu latach.

Karna degradacja i spór prawny

Wszystko przez to, że w tymże 1991 roku, w obliczu przemian ustrojowych, klub CS Universitatea Craiova rozwiązał sekcję piłkarską. Jej tradycje kontynuował FC U Craiova, robiąc to do przełomu pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. W tym czasie wywalczył Puchar Rumunii (1993) i jeszcze trzykrotnie dochodził do finału tych rozgrywek. 

Wszystko posypało się w 2011 roku. Rumuński związek piłki nożnej tymczasowo wykluczył FC U Craiova ze swoich struktur, ponieważ klub nie chciał wycofać z sądu cywilnego swojej sprawy z trenerem Viktorem Piturcą, a przepisy związkowe stanowiły, że takie spory ma rozstrzygać związek. Druga strona tłumaczyła, że kwestie związane z umowami o pracę mogą być rozpatrywane w organach cywilnych. Doszło do różnych zawirowań i przepychanek, Craiova stała się piłkarską pustynią. W efekcie w 2013 roku władze lokalne w mieście reaktywowały sekcję piłkarską o starej nazwie CS Universitatea Craiova. Powstał jednak problem, kto w gruncie rzeczy jest kim i komu należy przypisać historyczne sukcesy, bo przecież kontynuator CS nadal istniał i funkcjonował. Dopiero kolejne wyroki sądów (ostatni sprzed dwóch lat) potwierdziły, że wszystkie trofea do 1991 roku należą do CS Universitatea Craiova. Do rejestru nie wpisuje się więc tylko Puchar Rumunii z sezonu 1992/93.

W sezonie 2013/14 oba kluby rywalizowały ze sobą na szczeblu II ligi. Sytuacja jak swego czasu u nas z dwiema Odrami Wodzisław Śląski. CS jako beniaminek awansował do elity i jest w niej do dziś, a FC U Craiova najpierw został wykluczony ze struktur, by w 2017 roku powrócić jako FC U Craiova 1948. Skończyło się to katastrofą w zarządzaniu. Z powodu licznych długów i tragicznej sytuacji finansowej, klub ten otrzymał pod koniec sierpnia aż 94 punkty ujemne i został wyrzucony z II ligi. Jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. 

CS Universitatea Craiova natomiast ma się dobrze i po cichu liczy na historyczny sezon. W sumie nie mamy nic przeciwko, byleby z Rakowem jeszcze nic miłego dla tej drużyny się nie wydarzyło. Później, proszę bardzo. 

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:

Fot. Newspix