Transfer byłego mistrza świata do Ekstraklasy wywołał spore zamieszanie także z uwagi na plotki o tym, ile Benjamin Mendy będzie w Polsce zarabiał. Okazuje się jednak, że Pogoń Szczecin nie rozbiła banku, żeby podpisać znane nazwisko.
Pogoń Szczecin to klub, o którego finansach rozmawiać najtrudniej. Przez lata tajemnicą owiane było niemal wszystko, ze Szczecina nie wypływały plotki ani o tym, ile kto faktyczne kosztował, ani o tym, ile kto zarabiał. Jak to się skończyło — wiemy. W twarz wybuchło nam wszystkim siedemdziesiąt milionów złotych długu za rządów Jarosława Mroczka. Długu, który wpakował Pogoń w poważne tarapaty, z których klub wyciągnął Alex Haditaghi.
Od kiedy kontrowersyjny kanadyjsko-irański inwestor działa w Szczecinie, słyszymy o tym, jak spłaca kolejne zobowiązania. To, ile rzeczywiście wydaje Pogoń, jest jednak równie dużą zagadką. Tylko na przestrzeni ostatnich tygodni słyszeliśmy o transferze za cztery miliony euro (Sam Greenwood) i zarobkach rzędu miliona euro (Benjamin Mendy).
Obydwie informacje okazują się nieprawdziwe.
Ekstraklasa. Ile Benjamin Mendy zarobi w Pogoni Szczecin?
Ostatecznie przy transferze Sama Greenwooda do Pogoni Szczecin stoi kwota dwóch milionów w europejskiej walucie, co do której zresztą i tak nie ma pewności. Zakładając jednak, że to prawda, Portowcy zapłaciliby za Anglika dwukrotnie mniej niż deklarował influencer transferowy Fabrizio Romano. W środowisku krążyły też plotki o tym, że Greenwood miałby zarabiać w Polsce dwa miliony euro rocznie. I to nie spina się z faktami, bliższa prawdzie ma być wersja, w której pomocnik inkasuje ok. sześciuset tysięcy euro rocznie, czyli ok. pięćdziesięciu tysięcy euro miesięcznie.
Wciąż sporo, ale jednak brzmi to zupełnie inaczej.
Proces, imprezy i mistrzostwo świata. Historia Benjamina Mendy’ego
Podobnie wygląda historia o milionowej pensji Benjamina Mendy’ego. Tomasz Włodarczyk informował, że Francuz otrzyma w Pogoni Szczecin milion euro za sezon gry. Popytaliśmy o to w otoczeniu klubu i usłyszeliśmy, że apanaże mistrza świata są znacznie niższe. Jak wynika z informacji Weszło, Francuz ma kontrakt, który nawet po uwzględnieniu bonusów i premii nie zbliży się do miliona euro. W dodatku umowa jest skonstruowana w taki sposób, że kwota bazowa ma być rozsądna, typowa dla lepszych zawodników z Ekstraklasy, natomiast Mendy będzie mógł „podnieść z boiska” solidne bonusy.
Osoba, która bardzo dobrze zna klubowe realia, deklaruje, że Pogoń zabezpieczyła swój interes, uzależniając sporą część zarobków Francuza od tego, ile czasu spędzi na boisku. I za to można Portowców pochwalić, bo wiadomo, że właśnie z obecnością na boisku wiążą się największe wątpliwości wokół Mendy’ego. Delikatnie rzecz ujmując — bywał on niedyspozycyjny. W Lorient rozegrał w lidze 23 procent możliwych minut, oczywiście pomijając półrocze po spadku na zaplecze francuskiej elity, gdy był odstawiony od składu. W Zurichu było to 25 procent.
Takie wieści powinny trochę uspokoić kibiców Pogoni, choć nie zapominajmy — Benjamin Mendy za frytki nie gra, skoro odrzucił opcje z ligi tureckiej oraz z Iranu, to finansowo musiał otrzymać propozycję godną, zapewne dodatkowo przybraną atrakcyjnym bonusem za podpis, co standardowo wchodzi w pakiet transferowy dla zawodników bez kontraktu.
CZYTAJ WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN NA WESZŁO:
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix