„To początek nowej podróży, nowego rozdziału i nowej ery dla naszego klubu” — to fragment wiadomości opublikowanej przez właściciela Pogoni Aleksa Haditaghiego po ogłoszeniu podpisania kontraktu z trenerem Thomasem Thomasbergiem. Szef Portowców uwielbia wielkie słowa, często hiperbolizuje, ale w tym wypadku ma rację. W Szczecinie coś się skończyło i zaczyna się coś zupełnie nowego.
Drużyna ze stolicy Pomorza Zachodniego pierwszy raz od dziewięciu lat będzie prowadzona przez szkoleniowca, który nad efektowność przedkłada efektywność.
To dlatego FC Midtjylland zwolniło Thomasberga
Pogoń w zamyśle poprzednich władz — prezesa Jarosława Mroczka i szefa pionu sportowego Dariusza Adamczuka — od zatrudnienia Kazimierza Moskala przed sezonem 2016/17 miała grać widowiskowo, ofensywnie, atrakcyjnie i każdy kolejny trener mniej lub bardziej wpisywał się w ten pomysł. Nie zawsze wychodziło zgodnie z planem (np. dlatego Maciej Skorża wytrwał na stanowisku tylko nieco ponad cztery miesiące), ale kierunek był ten sam. Efektowność musiała iść w parze z efektywnością.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powierzenie zespołu Thomasbergowi to rewolucja i powrót w podejściu do stylu z czasów Czesława Michniewicza, który zakończył pracę w Szczecinie po rozgrywkach 2015/16 w dużej mierze właśnie ze względu na niezadowolenie ówczesnego szefostwa ze sposobu, w jaki osiągano wyniki. Dla byłego selekcjonera liczył się rezultat, a nie to, czy droga do niego będzie się podobała. Podobne podejście wyznaje Duńczyk, który w poniedziałek podpisał z Portowcami trzyletni kontrakt. Efektywność po pierwsze, drugie i trzecie.
— Spotykają się dwa różne światy — słyszymy, kiedy pytamy o charakterystykę szkoleniowca w zestawieniu z dotychczasową tożsamością Granatowo-Bordowych.
Wielokrotnie powtarza się określenie „pragmatyczny”, co w języku futbolu należy rozumieć jako nastawienie na wynik kosztem widowiska. Można grać nieciekawie, nudno czy wręcz brzydko, byle skutecznie. Posiadanie piłki nie jest do niczego potrzebne, bo da się kontrolować mecze bez niego, jeśli odpowiednio broni się własnej połowy w pierwszej kolejności, a pola karnego w drugiej.
Rezultaty FC Midtjylland — ostatniego pracodawcy Thomasberga — to potwierdzają. Ekipa z Herning w ubiegłym sezonie Superligaen do końca biła się o mistrzostwo kraju z FC Köbenhavn (skończyła druga), ale nie prezentowała stylu typowego dla drużyn z czołówki, bo pod względem posiadania piłki plasowała się dopiero na siódmym miejscu w 12-zespołowej stawce z wynikiem 48 proc. na spotkanie (dane za Optą). W obecnych rozgrywkach wiceliderujące Midtjylland w tej statystyce zajmuje tę samą pozycję z takim samym rezultatem. Dla kontrastu Pogoń ostatni raz finiszowała Ekstraklasę z posiadaniem poniżej 50 proc. dziewięć lat temu, kiedy za Michniewicza notowała przeciętnie 47 (za EkstraStats).
Thomas Thomasberg (Foto: Marcin Jasiński / newspix.pl)
Oczywiście nikt nie daje punktów i trofeów temu, kto dłużej utrzymuje się przy futbolówce, ale te różnice dobrze obrazują, co mieli na myśli nasi rozmówcy, kiedy mówili o „dwóch różnych światach”. Przy czym absolutnie trzeba oddać Thomasbergowi, że osiągnął oczekiwany wynik — w rozgrywkach 23/24 zdobył tytuł dla Midtjylland, następnie dołożył wicemistrzostwo, a w międzyczasie dotarł do fazy play-off Ligi Europy i ponownie awansował do rundy zasadniczej tych rozgrywek. Pod koniec sierpnia został nieoczekiwanie zwolniony w trakcie serii 17 spotkań bez porażki, a jeszcze po ogłoszeniu odejścia poprowadził drużynę z Herning do zwycięstwa nad Bröndby 3:1.
Co się stało? Według naszych informacji po prostu do wzięcia był Mike Tullberg. Duńczyk pracował w strukturach Borussii Dortmund i szefostwo Midtjylland najchętniej zatrudniłoby tego trenera wcześniej, temat sprowadzenia go do ojczyzny pojawiał się już w trakcie poprzedniego sezonu, tyle że wówczas 39-latek nie chciał ruszać się z Niemiec. Kiedy sytuacja się zmieniła, działacze momentalnie zareagowali. Stąd tak dziwny moment pożegnania z Thomasbergiem.
A dlaczego w ogóle rozważano zmianę kilka miesięcy temu, skoro rezultaty się zgadzały? W skrócie — w Herning panowało poczucie, że Thomasberg nie wykorzystuje całkowicie potencjału zespołu. Oceniano, że tę grupę zawodników stać na więcej i należało znaleźć kogoś, kto będzie w stanie pomóc im to pokazać. Te wnioski nie wynikały tylko z wrażenia, lecz również z zaawansowanych danych, bo Midtjylland to klub bazujących na liczbach, a np. wg punktów oczekiwanych (obliczanych na podstawie jakości wykreowanych okazji i tych, które wykreowali rywale) ekipa z Półwyspu Jutlandzkiego była dopiero piąta w Superligaen i zdobyła prawie 10 punktów więcej, niż powinna, biorąc pod uwagę poziom jej gry (dokładnie 9,86, za Optą). Nikt inny aż tak bardzo nie punktował ponad stan, a akurat w Midtjylland nie mogli tego zlekceważyć.
Thomas Thomasberg jako trener FC Midtjylland (Foto: Morten Kjaer, Imago / newspix.pl)
Co nie zmienia faktu, że sprowadzenie przez Pogoń trenera w takim momencie kariery — tuż po mistrzostwie i wicemistrzostwie Danii oraz udziale w europejskich pucharach — to kolejny sygnał, że Ekstraklasa rośnie i jednocześnie faktycznie ciekawy ruch władz klubu ze Szczecina.
Thomas Thomasberg — konkretny, uczciwy, elastyczny
A czego mogą się spodziewać piłkarze Portowców? Jak słyszymy, Thomasberg nie należy do wylewnych trenerów, ale za to uczciwych, konkretnych i kierujących się logiką, przy czym brak wylewności nie równa się niechęci do komunikacji z zespołem. Duńczyk pozostaje do dyspozycji piłkarzy, jeśli akurat potrzebują rozmowy.
Natomiast jeżeli chodzi o boisko, to drużyna nie powinna się spodziewać zarzucenia informacjami i obowiązkami taktycznymi. Zgodnie z naszymi ustaleniami Thomasberg szuka złotego środka, trudno wskazać jedną cechę dominującą w jego warsztacie. Ani nie stawia na szaleńczy atak, ani na głęboką defensywę. Nie olewa przeciwników, ale jednocześnie nie przesadza z dostosowaniem się do nich, po prostu najczęściej jeden trening w tygodniu poświęca na przygotowanie się do ustawienia rywali. Lubi proste środki, choć zdecydowanie nie prostackie, jak podkreślają nasi rozmówcy.
— Mam wiele przemyśleń, a wnioski już wkrótce zobaczycie. Zapewniam, że dam z siebie wszystko. Nic nie będę obiecywał, ale jestem po rozmowie z zawodnikami. To, co za nami, to już było. Myślimy nad tym, co przed nami — stwierdził na debiutanckiej konferencji.
A przed Duńczykiem w piątek debiut w meczu o punkty — do Szczecina przyjedzie Piast Gliwice.