Lech do czwartkowego starcia przystępował z dużymi nadziejami, ale też na dużym głodzie. Poznaniacy bowiem ostatni raz w europejskich pucharach grali wiosną 2023 r., gdy przegrali ćwierćfinał Ligi Konferencji z Fiorentiną. Po ponad dwóch latach, jako mistrzowie Polski, zawodnicy Nielsa Frederiksena podeszli do starcia z Austriaki pewni siebie, co przed meczem potwierdzał sam Duńczyk.
— Jesteśmy bardzo ambitnym klubem i mamy do tego ciekawą historię gry w europejskich pucharach. Liczę, że za sprawą tych meczów stworzymy magiczne wieczory, przede wszystkim na własnym stadionie, przed naszymi kibicami. A sportowo mierzymy w awans do kolejnej rundy — mówił na przedmeczowej konferencji trener Lecha Niels Frederiksen i słowa trenera Lecha okazały się prorocze. Spotkanie od początku ułożyło się po myśli gospodarzy, którzy sprezentowali swoim kibicom magiczny wieczór.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Koncert Lecha w Lidze Konferencji
Lech od pierwszego gwizdka ruszył na rywali i już w 13. minucie ponad 20 tys. kibiców Lecha cieszyło się z bramki na 1:0. Gwiazdor miejscowych Luis Palma znakomicie odnalazł się w polu karnym i po niefortunnej paradzie bramkarza gości, Niklasa Hedla, precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce Austriaków.
W 21. minucie Honduranin ruszył lewym skrzydłem i oddał strzał z linii pola karnego. I tym razem Hedl nie popisał się przy interwencji — sprezentował bramkę Mikaelowi Ishakowi, który wstrzelił piłkę do pustej bramki.
Dwie bramki nie nasyciły gospodarzy, którzy ruszyli z kolejnymi akcjami. W 33. minucie Ange Ahoussou zagrał piłkę ręką, a do „jedenastki” podszedł Mikael Ishak. Tym razem jednak Hedl zreflektował się po nieudanych zagraniach i popisał się skuteczną interwencją.
Kropkę nad „i” w pierwszej połowie Lech postawił w 47. minucie. Taofeek Ismaheel po imponującej wymianie podań z Palmą z łatwością pokonał Hedla, strzelając na 3:0.
Lech nie zatrzymał się po przerwie
W drugiej połowie Lech znów dominował rywali, którzy jednak zdołali zdobyć jednego gola. W 64. minucie bramkę zdobył Andrija Radulovic.
Ostatnią bramkę w tym meczu w 77. minucie zdobył Leo Bengtsson, który minutę po wejściu z ławki płaskim strzałem wykończył podanie Taofeeka Ismaheela. Szwed zaliczył wejście smoka!
Lech dzięki wysokiej wygranej po pierwszej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji może liczyć na miejsce w czubie tabeli. Po meczu poznaniacy są drudzy z trzema „oczkami” na koncie.