Zadanie wydaje się arcytrudne, a klub po raz kolejny stanął nad przepaścią. Czasu na spłatę zaległości i zacięgnięcie kredytu jest niezwykle mało, bo wszystko musi być załatwione do 31 października. Władze PGE Ekstraligi tym razem straciły już cierpliwość do gorzowskiego klubu i nie zamierzają stosować żadnej taryfy ulgowej. Coraz poważniej trzeba więc brać pod uwagę, że Gezet Stal nie wystartuje w przyszłym roku w elicie.

– Faktycznie do końca października mamy czas na spełnienie warunków wynikających z licencji nadzorowanej. Po ostatniej rozmowie z prezesem PGE Ekstraligi Wojciechem Stępniewskim okazało się, że dotyczy to nie tylko zobowiązań wymagalnych na ten rok, na kwotę 6 mln złotych, ale także tych wymagalnych dopiero na kolejny rok, związanych z kredytem na trzy miliony złotych. To łącznie daje nam stan zadłużenia 9 mln złotych i na tę kwotę będziemy starali się o kredyt konsolidacyjny – mówi wprost w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty, Patryk Broszko, wiceprezes Stali Gorzów.

ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. „Moim zdaniem już się o tym rozmawia”

Sytuacja jest na tyle trudne, że w ostatnim momencie z podpisania umowy z klubem wycofał się Oskar Fajfer. Pozostali żużlowcy nie są w tak komfortowej sytuacji,  bo już wcześniej podpisali zobowiązania i sami nie mogą się z nich wycofać. Każdy z nich musi więc czekać na rozwój wypadków.

Spłata tak wielkich zaległości oraz zaciągnięcie kredytu w tak krótkim czasie wydaje się misją praktycznie niemożliwą do spełnienia zwłaszcza, że wsparcia odmówiła Rada Miasta Gorzowa. Radni uznali, że nie będą po raz kolejny wspierać zadłużonego klubu.

– Czy to misja niemożliwa do realizacji? Ja jestem większym optymistą, choć o ostatniej Radzie Miasta Gorzowa ta droga trochę się wydłuży i skomplikuje. Wierzę jednak, że za rok wystartujemy w PGE Ekstralidze z tym składem, który mamy zbudowany – dodaje Broszko. W tym momencie jedyną nadzieją wydaje się wsparcie od lokalnych przedsiębiorców. Ostatnie lata dość mocno zachwiały jednak zaufaniem sponsorów do klubu i trudno uwierzyć w to, by ktokolwiek zgodził się aż tak mocno wesprzeć klub.

Jeśli Stal ostatecznie nie spełniłaby wymogów odnośnie startu w PGE Ekstralidze, to za rok być może mogłaby jeździć chociaż w Metalkas 2. Ekstralidze. To paradoksalnie mogłoby być jeszcze większym problemem finansowym dla organizacji. Klub nie otrzymałby 7,5 mln złotych od władz ligi, a mimo to musiałby wyłożyć duże pieniądze na bieżące funkcjonowanie. Trudniej byłoby uzyskać wsparcie od sponsorów, a mocno spadłyby też wpływy z biletów. W niższej lidze finansowo mogłoby być jeszcze trudniej niż w elicie.

W niedzielę problem może się „rozwiązać” sam, bo gorzowianie jadą rewanżowy mecz barażowy przeciwko Abramczyk Polonii Bydgoszcz i aby utrzymać się w lidze muszą odrobić czteropunktową stratę z pierwszego meczu.