W połowie ostatniej dekady XX wieku świat piłki oszalał na punkcie Alana Shearera. Napastnik trzy razy z rzędu został królem strzelców Premier League, a latem 1996 roku został najdroższym piłkarzem świata, gdy Newcastle United zapłaciło za niego Blackburn Rovers 15 mln funtów. Polskę zalały wtedy koszulki Srok z nr 9. Robert Lewandowski też miał swoją.

– Pamiętam, że kiedy byłem młody, miałem koszulkę Newcastle z numerem 9 i napisem Shearer. To był prezent od rodziny i nosiłem ją często, bo był wtedy u szczytu formy. I oczywiście naśladowałem jego słynną cieszynkę – mówił Robert Lewandowski w wywiadzie dla „The Times”, który ukazał się w minionym tygodniu.

Shearer, najlepszy strzelec w historii Premier League (220), był idolem pokolenia, które stawiało wtedy pierwsze kroki na boisku, a do którego należał przyszły kapitan reprezentacji Polski. Co ciekawe, na pewnym etapie kariery, „Lewy” mógł podążyć śladem Anglika.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. „Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał”

Wybuch wulkan storpedował transfer

Przed przejściem z Lecha Poznań do Borussii Dortmund miał na stole ofertę z Blackburn Rovers. Do transferu jednak nie doszło przez erupcję islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull w marcu 2010 roku, której skutki sparaliżowały ruch lotniczy w Europie.

– Prawda jest taka, że ten epizod niczego nie zmienił. Samolot nie mógł wylecieć z Polski z powodu chmury pyłu, a ja nie zobaczyłem klubu, drużyny, budynków. Blackburn złożyło mi ofertę, a ja najpierw chciała zobaczyć to od środka – mówił „Lewy” po latach na łamach „France Football”.

Temat gry w Anglii wrócił, kiedy Polak był u szczytu formy w BVB. Wtedy pojawiło się realne zainteresowanie Manchesteru United prowadzonego przez sir Alexa Fergusona. Legendarny szkocki menedżer zresztą sam dzwonił do Lewandowskiego, kusząc go do przenosin na Old Trafford.

– Zgodziłem się dołączyć do United, ponieważ jeśli Sir Alex Ferguson do ciebie dzwoni, nie możesz odmówić. Zwłaszcza, że miałem 22 lub 23 lata. Byłem szczęśliwy w Dortmundzie, ale Manchester był wtedy w swoim szczytowym momencie – stwierdził w 2024 roku w rozmowie z Rio Ferdinandem.

– Pamiętam rozmowę z prezydentem Borussii, Hansem-Joachimem Watzke. Powiedział mi, że mnie potrzebują i nie sprzedadzą, ponieważ jestem dla nich bardzo ważny i że to nie jest idealny czas – dodał reprezentant Polski.

Do ekipy z Manchesteru trafił Robin van Persie, a Lewandowski po dwóch latach przeniósł się do Bayernu Monachium.

Przebił Shearera pod każdym względem. I nie tylko jego

„Lewy” nie miał zatem okazji bezpośrednio zmierzyć się z legendą Shearera w Premier League, ale nie ulega wątpliwości, że Polak i tak przebił swojego idola z dzieciństwa. Anglik w najlepszych ligach Europy zdobył łącznie 283 bramki, podczas gdy Lewandowski takich trafień ma na koncie już dokładnie 100 więcej. I licznik nadal bije.

W czwartek Polak rozpocznie swój 15. z rzędu sezon w Lidze Mistrzów, a jego osiągnięcia – nie tylko w tych rozgrywkach – robią piorunujące wrażenie. W 133 spotkaniach w Champions League reprezentant Polski 105 razy trafiał do siatki i jest trzecim najlepszym strzelcem w historii rozgrywek. Przed nim znajdują się tylko Lionel Messi (129 bramek) i Cristiano Ronaldo (140 goli).

Shearer z kolei w Lidze Mistrzów zagrał zaledwie 16 razy, w których tylko siedmiokrotnie trafiał do bramki rywali. Dużo większy dorobek Anglik zgromadził w Pucharze UEFA, gdzie strzelił 21 goli, ale biorąc pod uwagę wszystkie trafienia w europejskich pucharach, górą także jest „Lewy”. Polak zdobył w nich 113 bramek, a Anglik – 31.

Shearer karierę zakończył miesiąc przed 36. urodzinami, tymczasem 37-letni dziś Lewandowski w ubiegłym sezonie był najlepszym strzelcem Barcelony (42), a w całej Europie więcej bramek od niego zdobył tylko młodszy o dekadę Kylian Mbappe (44).

Rekordy bite w Bayernie również nie mogą przejść bez echa – 375 spotkań i 344 bramki – w tym wybitny sezon 2020/21, kiedy to „Lewy” w 29 meczach Bundesligi 41 razy pakował piłkę do bramki rywali, ustanawiając nowy rekord ligi niemieckiej. W Borussii zresztą także strzelił ponad 100 goli. Maszyna? Mało powiedziane.

W piłce reprezentacyjnej Polak także przerósł Shearera. Anglik w 63 meczach dla „Synów Albionu” trafiał 30 razy, zaś Lewandowski może poszczycić się 86 bramkami w 160 występach z orzełkiem na piersi.

Laurka od idola

– Robert Lewandowski jest mistrzem umierającego gatunku. Nienawidzę tego pisać, nienawidzę o tym myśleć. Jest kwintesencją piłkarskiej „dziewiątki”, która jest odciśnięta na jego duszy, tak samo jak na mojej. Świetnie radzi sobie w powietrzu, jest szybki, potrafi strzelać obiema nogami, czuje się komfortowo będąc kluczowym zawodnikiem w ataku. Strzela z rzutów wolnych, z rzutów karnych i ma niesamowite rekordy strzeleckie – dla klubu i w kraju. Jeśli to gatunek zagrożony wyginięciem, Lewandowski jest tyranozaurem. Uwielbiam go oglądać – mówił w 2021 roku Shearer.

Pod względem liczby goli w ligach TOP 5, Lidze Mistrzów i reprezentacji, Lewandowski góruje również nad innym z idoli – Thierrym Henrym. Były reprezentant Francji grał na boiskach Premier League, Ligue 1, La Liga oraz Serie A. Ma na swoim koncie także 112 występów w Champions League. Łącznie Henry w wymienionych rozgrywkach strzelił 283 gole. W 2020 roku zresztą Francuz wykonał do „Lewego” telefon po gali FIFA The Best.

– Umiesz grać z kontry, umiesz trzymać piłę, umiesz grać kombinacyjnie. Umiesz niemal wszystko. Ciężko jest znaleźć takiego piłkarza. Jestem teraz twoim fanem. Będziesz tym człowiekiem, który pobił Messiego i Ronaldo. Tylko jeden facet wchodzi na szczyt w danym roku, tylko jeden. I teraz tym facetem jesteś ty – mówił Henry.

Lubi grać przeciwko angielskim klubom

Przeciwko Newcastle 37-letni napastnik zagra po raz pierwszy. Ze spotkań z klubami z Premier League ma jednak dobre wspomnienia – czterokrotnie trafiał przeciwko Arsenalowi, trzy gole strzelił Chelsea, dwukrotnie pokonywał bramkarza Tottenhamu i raz udało mu się wpisać na listę strzelców w starciu z Manchesterem City.

Forma reprezentanta Polski pozwala wierzyć, że znów będzie niebezpieczny dla golkipera rywali. W ubiegły weekend w ligowym meczu przeciwko Valencii Lewandowski wszedł z ławki rezerwowych w 68. minucie, ale to nie przeszkodziło mu w zdobyciu dwóch bramek – pierwszych w tym sezonie ligowym.

Mecz 1. kolejki Ligi Mistrzów Newcastle United – FC Barcelona w czwartek 18 września o godzinie 21:00. Transmisja w Canal+ Sport. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Dominik Stachowiak, dziennikarz WP SportoweFakty