Ryszard Raczek to znany w mieście działacz Komitetu Obrony Demokracji i krytyk Prawa i Sprawiedliwości. 75-latek nie spodziewał się, jakie konsekwencje pociągnie za sobą jego obecność na spotkaniu z prezesem PiS na Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie.

Gdy pojawił się w kolejce do wejścia, tak jak wszyscy cierpliwie czekał, a potem okazał dokumenty, by wpisać się na listę obecności. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, Raczek twierdzi, że dobrze mu znana lokalna działaczka PiS „szepnęła coś do ucha” jednemu z ochroniarzy.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Chwilę później barczysty mężczyzna wykręcił mu rękę i zaczął wypychać do wyjścia. 75-latek się opierał, więc po chwili pojawił się drugi ochroniarz, który chwilę wcześniej wpuścił go do budynku.

Proces ochroniarzy Kaczyńskiego. „Przekroczyli uprawnienia”

Początkowo prokuratura umorzyła sprawę, jednak po zażaleniu Raczka i interwencji prokuratury okręgowej postępowanie wznowiono. W kwietniu 2025 r. do sądu trafił akt oskarżenia. Dariusz K. został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej i przekroczenie uprawnień. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Tadeusz M. usłyszał zarzut zmuszenia Ryszarda Raczka do określonego zachowania, za co grozi do 3 lat więzienia. Choć jest licencjonowanym ochroniarzem, nie miał żadnej umowy, a śledczym tłumaczył, że przyjechał do Częstochowy towarzysko, bo zna Dariusza K. „jeszcze z czasów pracy w policji, a nawet dłużej”.

Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Ochroniarze tłumaczyli, że spotkanie z prezesem PiS miało charakter zamknięty, a lista gości została wcześniej zatwierdzona przez lokalne i krajowe struktury partii. Okazało się to nieprawdą. Jak podaje „Wyborcza”, w oficjalnym dokumencie podpisanym przez Krzysztofa Sobolewskiego (ówczesnego sekretarza generalnego PiS) można przeczytać o „otwartym spotkaniu” dla wszystkich obywateli.

— Zostałem wyrzucony jak śmieć, bez jednego słowa ostrzeżenia. Zaparłem się w drzwiach, bo miałem prawo tam być. Chciałem tylko wysłuchać polityka, który ma realny wpływ na moje życie — mówił Ryszard Raczek. Dowody mają potwierdzać jego wersję.

Proces będzie kontynuowany w listopadzie, a sąd zapowiedział wezwanie kolejnych świadków. — Chodzi o zasadę: nikt nie ma prawa wykręcać ręki obywatelowi tylko dlatego, że nie podoba się politycznie — mówi 75-latek.