Serdal Adali, prezes Besiktasu, zwołał konferencję prasową, na której opowiedział między innymi o nieprawidłowościach, do jakich jego zdaniem doszło przy transferze Ernesta Muciego do Besiktasu. Szef tureckiego klubu twierdzi, że pieniądze ze sprzedaży Albańczyka trafiły w dużej części nie do Legii Warszawa, a na konta zagranicznych instytucji finansowych. Adali zapowiada, że sprawa znajdzie się w… prokuraturze.
Polskie środowisko piłkarskie przyzwyczaiło się już do tego, że robienie biznesu z Turkami niesie za sobą pewne ryzyko. Należą oni bowiem do czołówki krajów, które lubią zapomnieć o zapłacie należnej sumy odstępnego czy pensji. Tym razem jednak doszło do odwrotnej sytuacji, bo nieprawidłowości przy transferze dopatrzyli się przedstawiciele tureckiego klubu.
Prezes Besiktasu grzmi ws. transferu Muciego
Ernest Muci to jeden z największych transferów w historii Ekstraklasy. Zimą sezonu 23/24 trafił do Besiktasu za 10 milionów euro, a kwota ta została rozłożona na raty. Albańczyk nie rozwinął się jednak tak, jak Turcy się spodziewali. Na początku września został oddany na wypożyczenie do Trabzonsporu, co wiele mówi o jego statusie nad Bosforem.
Teraz Muci znalazł się w centrum afery transferowej, o której zakomunikował Serdal Adali. Prezes Besiktasu zwołał konferencję prasową, na której z detalami opowiedział o ostatnich transferach klubu ze Stambułu. Oto, co dziennikarze usłyszeli o transferze z Legii Warszawa (cytaty za NTVSpor).
– Nasza społeczność musi dowiedzieć się o transferach Muciego i Musratiego (zawodnik ściągnięty za 12 mln euro z Bragi – red.). Wspomniałem, że złożyliśmy skargę do prokuratury w sprawie niektórych wcześniejszych transakcji. Dochodzenie Komisji Rewizyjnej wykazało, że 60 procent płatności transferowych za tych dwóch zawodników zostało przekazane zagranicznym instytucjom finansowym w drodze cesji. Oznacza to, że nasz klub będzie dokonywał dużej części tych płatności na rzecz różnych funduszy zagranicznych, a nie na rzecz Legii Warszawa oraz Bragi.
– Co więcej, mimo że umowa z jednym z tych klubów zawierała klauzulę zakazującą przenoszenia należności na rzecz funduszu, poprzedni zarząd zdecydował się zmienić odpowiednią klauzulę. Naprawdę nie da się zignorować tych doniesień. Ta sytuacja jest ewidentnie sprzeczna z naturalnym biegiem życia. Nasze miliony euro są wypłacane różnym, nieznanym źródłom, a nie klubom piłkarskim.
Działacz, który piastuje swój urząd od grudnia 2024 roku, oskarża o niejasne działanie poprzedni zarząd Besiktasu. Żadna to tajemnica, że Legia Warszawa od lat jedzie na kredytach. Czy polski klub dostanie w tej sprawie rykoszetem?
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA
Fot. newspix.pl