Felix Baumgartner rozpoczął feralny lot 17 lipca, w pobliżu Porto Sant’Elpidio, gdzie spędzał wakacje. W jego trakcie doszło do tragicznego wypadku. Paralotnia, którą leciał, spadła, uderzając w drewnianą chatkę przy basenie w ośrodku Le Mimose Club del Sole.

Pomimo natychmiastowej reakcji służb ratunkowych, w tym długotrwałej reanimacji i przybycia helikoptera ratunkowego, życia Austriaka nie udało się uratować.

ZOBACZ WIDEO: Ktoś podszedł do niej na pogrzebie. Przykre, co usłyszała

Ponad trzy miesiące później włoska prokuratura przedstawiła wyniki śledztwa. Jak ustalono, przyczyną śmiertelnego wypadku Felixa Baumgartnera był błąd ludzki. 

– Wypadek był spowodowany wyłącznie błędem ludzkim. Paralotnia była w idealnym stanie i nie miała żadnych usterek – powiedział prokurator Raffaele Iannella, cytowany przez austriacką stację ORF.

Wcześniej pojawiały się informacje, jakoby Baumgartner podczas lotu doznał zawału serca, co przyczyniło się do tragedii. Jednak po sekcji zwłok zostało to wykluczone. 56-latek zmarł na skutek poważnych obrażeń kręgosłupa.

Świat usłyszał o Baumgartnerze w październiku 2012 roku, za sprawą wydarzenia Red Bull Stratos. Austriak skoczył wówczas z górnych warstw stratosfery, bijąc przy tym trzy rekordy. Wykonał wówczas najwyższy lot balonem, najwyższy skok spadochronowy oraz osiągnął przy tym największą prędkość.