Organizacja, hojnie dotowana za czasów rządów PiS, ma dziś zwrócić państwu setki tysięcy złotych za projekty, których nigdy nie zrealizowała. Urząd Skarbowy w Krakowie zajął już konto fundacji, a sprawą zajmuje się krakowska prokuratura, o czym poinformował we wtorek na portalu X Michał Braun, dyrektor Narodowego Instytutu Wolności.


twitter

Z publicznych pieniędzy – na wydarzenia, których nie było


Fundacja Manasterskiego, jak podaje z kolei portal Wirtualna Polska, miała otrzymywać środki m.in. z Narodowego Instytutu Wolności (NIW), Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Jak wyliczono, zyskała blisko 800 tys. zł z samych grantów NIW oraz dodatkowe setki tysięcy z KPRM i resortu rodziny.


Jak podaje serwis, środki miały finansować m.in.: Bieg Powstania Warszawskiego, konferencje ekologiczne, Pomnik Mikołaja Kopernika w Armenii czy program „Biznes Ekonomia Rodzina”. Manasterskiemu zarzuca się, że wymienione przedsięwzięcia albo nigdy nie zostały zrealizowane, albo nie zostały rozliczone.

Podszywanie się pod cudzy ośrodek


WP podaje, że fundacja Manasterskiego, aplikując o granty, podawała, że prowadzi działalność kulturalną w Centrum Macierz Polonii w Woli Więcławskiej. Właściciel prywatnego ośrodka od lat zaprzeczał, by organizacja Manasterskiego miała cokolwiek wspólnego z jego działalnością czy choćby udzielała wsparcia finansowego.


Państwowe instytucje domagają się od fundacji ponad 400 tys. zł zwrotu. NIW już wcześniej żądał 200 tys. zł za niezrealizowane przedsięwzięcia. MSZ i KPRM prowadzą własne postępowania administracyjne, a Urząd Skarbowy w Krakowie zajął konto fundacji, która – jak twierdzą urzędnicy – ignorowała korespondencję. Śledztwo prokuratury obejmuje podejrzenia składania nieprawdziwych dokumentów w celu uzyskania dotacji – za co grozi do pięciu lat więzienia.


Czytaj też:
Brejza ujawnił zarobki komentatorów TVPCzytaj też:
„Nie do tego zostaliśmy powołani”. Instytut narzędziem walki politycznej?