18 września został okrzyknięty przez związki zawodowe Dniem Mobilizacji Społecznej, a w całej Francji zapowiedziano aż 250 wieców. Spodziewana jest duża frekwencja nauczycieli, uczniów, pracowników transportu, taksówkarzy i robotników.

Będą oni eskortowani na ulicach przez prawie 80 tys. policjantów — zapowiedział wcześniej francuski minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau, dodając, że ryzyko zamieszek jest „znaczne”. Stacja France 24 donosi, że wiele szkół będzie tego dnia zamkniętych, podobnie jak większość aptek, które będą udzielały pomocy tylko w nagłych wypadkach. Ruch drogowy, kolejowy i lotniczy może zostać sparaliżowany.

Jak podaje France 24, związki zawodowe „w rzadkim przejawie jedności” wezwały Francuzów do strajku na znak protestu przeciwko rządowemu projektowi budżetu, który miał na celu redukcję rosnącego zadłużenia kraju.

Po tym, jak Bayrou przegrał głosowanie w sprawie wotum nieufności dokładnie 10 dni temu, prezydent Emmanuel Macron mianował ministra obrony Sebastiena Lecornu jego następcą. Lecornu jest siódmym premierem mianowanym przez Macrona od czasu objęcia urzędu w 2017 r., co według serwisu Frenchentree.com brzmi jak rekord, ale w rzeczywistości stawia go na równi z byłym prezydentem Francois Mitterrandem, który również miał siedmiu premierów.

Narastający gniew

Sednem niepokojów we Francji — kraju o długiej historii gwałtownych demonstracji — jest „fatalny” projekt budżetu na rok 2026, który zdaniem związków zawodowych narzuca drastyczne środki oszczędnościowe. Według Euronews plany obejmują zamrożenie wydatków na opiekę społeczną i potencjalne cięcia w usługach publicznych.

Serwis donosi, że ponownie rozgorzał gniew związany z reformą emerytalną, która jest źródłem napięć od 2023 r., kiedy to kraj podniósł wiek emerytalny z 62 do 64 lat. Według France 24 skala protestów ma być porównywalna z tymi, które trwały od połowy stycznia do początku czerwca 2023 r., kiedy to w zależności od dnia demonstrowało od 280 tys. do ponad miliona osób.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Władze spodziewają się, że na ulice w całym kraju wyjdzie nawet 800 tys. osób, co stanowi gwałtowny wzrost w porównaniu z demonstracjami pod hasłem „Zablokujmy wszystko” z 10 września, w których wzięło udział prawie 200 tys. Francuzów. W przeciwieństwie do tamtych wieców, czwartkowy protest jest w dużej mierze skoordynowany, a związki zawodowe wzywają ludzi do opuszczenia miejsc pracy i blokowania przestrzeni publicznej, w obliczu narastającego gniewu z powodu kryzysu politycznego i wysokich kosztów utrzymania.

W protestach wezmą udział związki zawodowe reprezentujące pracowników różnych sektorów, od transportu kolejowego po służbę zdrowia i edukację. Demonstrujących wspierają też przedstawiciele głównych partii lewicowych we Francji.

„Czarne bloki”

Retailleau ostrzegł w szczególności przed potencjalnymi zagrożeniami ze strony grup ultralewicowych, które mogłyby próbować infiltrować oficjalne protesty. Podkreślił, że istnieje „znaczne ryzyko” zamieszek.

Według stacji BFM „w protestach w dużych miastach, takich jak Paryż, Rennes, Nantes i Tuluza mogą uczestniczyć liczne grupy składające się z osób ubranych na czarno z zamaskowanymi twarzami, zazwyczaj o poglądach anarchistycznych i komunistycznych. Źródło w policji ostrzegło, że „będą oni chcieli utworzyć tzw. czarne bloki i zniszczyć symbole kapitalizmu, takie jak banki i sklepy”.

Protestujący stoją w chmurze gazu łzawiącego podczas blokady drogi w Marsylii, 18 września 2025 r.,

Protestujący stoją w chmurze gazu łzawiącego podczas blokady drogi w Marsylii, 18 września 2025 r.,Miguel MEDINA / AFP / AFP

Retailleau podkreślił, że nie ma tolerancji dla jakichkolwiek zniszczeń budynków publicznych, w tym zgromadzeń parlamentarnych oraz siedzib władzy wykonawczej i sądowniczej.

Ryzyko paraliżu

Oczekuje się, że wstrzymany zostanie ruch pociągów, linii kolejowych i metra, autobusów, a nawet ruchu lotniczego, chociaż największy związek zawodowy kontrolerów ruchu lotniczego, ATC, przełożył swój strajk na początek października.

Według Euronews dzisiejszy dzień „może być jednym z najtrudniejszych dla transportu we Francji w tym roku”. Z powodu strajku kilku głównych związków zawodowych, pasażerowie powinni spodziewać się masowych odwołań połączeń.

Starcia policji z demonstrantami podczas protestów w Paryżu, 18 września 2025 r

Starcia policji z demonstrantami podczas protestów w Paryżu, 18 września 2025 rGeoffroy VAN DER HASSELT / AFP / AFP

Paryska agencja transportowa RATP ostrzegła przed poważnymi utrudnieniami w kursowaniu linii metra, pociągów regionalnych RER, tramwajów i autobusów w dniach 17-19 września.

Mniejsze związki zawodowe kontrolerów ruchu lotniczego — w tym FO, CFDT i CGT, które obejmują Air France — także planują strajk, który prawdopodobnie spowoduje zakłócenia w niektórych lotach. Pracownicy lotniska również mogą strajkować, co może wiązać się ze znacznymi opóźnieniami.

Na drogach również nie będzie łatwiej, ponieważ do protestów mają dołączyć taksówkarze i dostawcy.

Głęboki kryzys polityczny

Francja zmaga się z rosnącymi napięciami politycznymi od czasu upadku rządu Bayrou, który próbował przeforsować niepopularny plan oszczędnościowy o wartości 44 mld euro (187 mld 260 mln zł), który, jak powiedział, był kwestią „przetrwania narodu”. Lecornu ma przeprowadzić konsultacje z partiami politycznymi przed utworzeniem rządu, co ma nastąpić w najbliższych dniach.

Dług publiczny Francji wynosi obecnie 3,3 bln (14 bln 44 mld zł) euro, czyli 113 proc. jej PKB. Francja ma jeden z największych deficytów budżetowych w UE — 5,8 proc. PKB w 2024 r.

Negocjacje budżetowe są głównym źródłem napięć we francuskiej polityce. Brak porozumienia w sprawie budżetu na 2025 r. w ubiegłym roku doprowadziło w grudniu do upadku rządu poprzednika Bayrou, Michela Barniera. Jak zauważa Frenchentree.com, tylko czas pokaże, czy Lecornu odniesie sukces tam, gdzie inni ponieśli porażkę, a mianowicie uchwali budżet, który rozwiąże problem rosnącego zadłużenia Francji.

Tydzień po objęciu urzędu Lecornu obiecał zmianę kursu w stosunku do swojego poprzednika, stwierdzając, że chce znaleźć bardziej kreatywne rozwiązania, aby współpracować z opozycją. Wycofał też niepopularną propozycję Bayrou dotyczącą zniesienia dwóch świąt państwowych.