- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Prok. Nowak podkreślił, że świadkowie zeznali, że to sędzia prowadził samochód. On sam wypierał się tego, mówiąc, że nie jest w stanie wskazać kierowcy, bądź po prostu odmawiał podania jego danych. Przekazał ponadto, że choć policja była na posesji sędziego, nie został on zatrzymany.
— Mogę tylko wszystkich polskich obywateli przeprosić, że takie sytuacje mają miejsce. Wiemy, że Jakub I., czy też sędzia Iwaniec, bo jeszcze nie mamy przedstawionych zarzutów, to osoba, która bardzo ściśle współpracowała w czasach rządu PiS-u. Była to osoba zamieszana w aferę hejterską — powiedział w poniedziałek minister sprawiedliwości Waldemar Żurek.
— Wiem, że jest domniemanie niewinności, więc nie chcę przesądzać. Musimy zebrać dowody, musimy zastosować wszystkie niezbędne procedury, ale polskich obywateli mogę zapewnić, że nie ma świętych krów. Nieważne, czy ktoś był sędzią propisowskim, czy ktoś jest sędzią Rzeczpospolitej — każdy musi ponieść odpowiedzialność — dodał Żurek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
- Co się wydarzyło z sędzią Jakubem Iwańcem?
- Jakie są nowe informacje dotyczące tej sprawy?
- Kto prowadził samochód podczas zdarzenia?
- Jakie były relacje Iwańca z rządem PiS?
Kim jest Jakub Iwaniec? Był zamieszany w tzw. aferę hejterską
Jak opisywaliśmy w Onecie, Iwaniec, który w 2018 i 2019 r. był na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, stał się prawą ręką ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Obaj mieli być głęboko zaangażowani w proceder oczerniania sędziów, którym nie było po drodze z ówczesną władzą PiS. W tym celu, co ujawnił Onet, mieli używać danych wrażliwych tychże sędziów, które miał w posiadaniu resort.
Obaj mieli korzystać także z usług ówcześnie internetowej hejterki Małej Emi, kobiety, która — choć nigdy nie była zatrudniona w MS — dostawała od Iwańca i Piebiaka dane wrażliwe sędziów, aby móc ich szkalować w sieci.
W lutym br. Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego odmówiła uchylenia immunitetu sędziemu Jakubowi Iwańcowi. To pierwsze orzeczenie dotyczące takich wniosków związanych z tzw. aferą hejterską.