Już 41 państw może się pochwalić medalem zdobytym na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Tokio. Ale nie Polska.

Brak choć jednego miejsca na podium może kłuć w oczy. Ale zaskakiwać tylko tych, którzy żyją przeszłością i wynikami sprzed lat. Dla nich występ Biało-Czerwonych na tegorocznym czempionacie może być klęską, choć przecież znaków, że z Tokio możemy wrócić bez ani jednego medalu, było aż nadto.

– Na podstawie tegorocznych wyników trudno spodziewać się, że przywieziemy z Tokio laury. Trzeba sobie powiedzieć wprost – bardzo prawdopodobny jest brak jakiegokolwiek medalu i taki musimy ustanowić punkt wyjścia – mówił nam przed startem imprezy komentator TVP Sport Przemysław Babiarz.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. „Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał”

Jeszcze wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się sam prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Sebastian Chmara. – Myślę, że mistrzostwa świata w Tokio będą jednymi z najtrudniejszych w historii dla polskiej lekkoatletyki. Myślę też, że mogą być najsłabsze – ostrzegał.

A jeśli słynący wręcz z optymizmu duet komentatorski telewizji publicznej mówi zgodnym głosem, że czekają nas prawdopodobnie pierwsze od 38 lat MŚ bez medalu, to nie ma mowy o przypadku.

I taki scenariusz się nam realizuje. Na dwa dni przed końcem imprezy nie mamy Polaka na podium i nie ma też wielkich widoków, że to się jeszcze zmieni. Jednak z polską lekkoatletyką w Tokio nie jest tak źle, jak można sądzić.

Prawdziwą wartość i siłę danej reprezentacji oddaje bowiem klasyfikacja punktowa. I co nam ona mówi po sześciu dniach rywalizacji?

Tabela punktowa po sześciu dniach MŚ Tabela punktowa po sześciu dniach MŚ

Do tej pory Biało-Czerwoni zdobyli w Tokio 25 punktów. Złożyły się na to występy siedmiu naszych lekkoatletów, którzy dotarli do finału swojej konkurencji i zajęli miejsca w pierwszej „8”. W klasyfikacji zajmujemy wysokie, dziewiąte miejsce, wyprzedzając choćby Kanadę, Wielką Brytanię czy Holandię. Oczywiście, do końca imprezy może się to jeszcze zmienić.

25 „oczek” to już więcej, niż polscy lekkoatleci zdobyli rok temu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. I już bardzo blisko wyniku z ostatnich MŚ w Budapeszcie (31 punktów). A przypomnijmy, że tam zdobyliśmy dwa medale – dwa srebra przywieźli Wojciech Nowicki i Natalia Bukowiecka (wtedy jeszcze startująca pod panieńskim nazwiskiem Kaczmarek).

Nie można jednak zarzucić polskiej sprinterce, że tym razem w biegu indywidualnym na 400 metrów finiszowała tuż za podium. Poziom był przecież kosmiczny, najlepszy w historii, a do medalu Polka potrzebowała złamania własnego, już wyśrubowanego rekordu Polski (48,90 s), o ponad pół sekundy!

Znakomicie, wręcz lepiej niż mogła, spisała się też Pia Skrzyszowska, piąta zawodniczka świata w biegu na 100 m przez płotki. Przegrała tylko z absolutnymi gwiazdami, w tym rekordzistką świata.

Dodajmy, że Bukowiecka była najlepszą Europejką w swojej konkurencji (Skrzyszowska druga), podobnie jak Klaudia Kazimierska, siódma w finale biegu na 1500 metrów. To świetnie wróży przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy w Birmingham. Podobnie jak piąta pozycja w chodzie na 35 km wracającej po problemach Katarzyny Zdziebło.

Wielu naszych lekkoatletów startuje w Tokio na dobrym poziomie, nie brakuje wpadek, ale też występów powyżej oczekiwań. Polska lekkoatletyka jest w momencie przejściowym, trwa zmiana pokoleniowa, na młodych trzeba jeszcze poczekać.

Rewelacyjne występy na MŚ w Dosze czy przede wszystkim Londynie, gdzie punktowało 20 (!) naszych zawodników, były osiem lat temu. W sporcie to wieczność.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty