Reprezentacja młodzieżowa rozbudziła apetyty, na początku kadencji Jerzego Brzęczka krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa. Czas na to, by dobrą formę potwierdziła w meczach z którymś z topowych rywali. Już dziś spotkanie ze Szwecją, która wydaje się jak najbardziej w zasięgu Biało-Czerwonych, za miesiąc – mecz z faworytem grupy, Włochami. Na wygraną z rywalem tej klasy kadra U-21 czeka już cztery lata.
Po ostatnich wynikach młodzieżówki może wydawać się, że od czerwcowego Euro U-21 minęła już niemal epoka. Zmiana selekcjonera, przebudowa składu, trzy zwycięstwa w trzech meczach, dziewięć zdobytych bramek i zero straconych – to wszystko wygląda naprawdę imponująco. Aż można zapomnieć, że jeszcze cztery miesiące temu na mistrzostwach rozjeżdżali nas Portugalczycy (0:5) i Francuzi (1:4), a musieliśmy uznać nawet wyższość Gruzinów (1:2).
Problem w tym, że – choć nie umniejszamy efektownym i przekonującym zwycięstwom – kadra Jerzego Brzęczka wygrywała na razie w spotkaniach, gdy była wyraźnym faworytem. Jasne, i od Macedonii Północnej, i od Armenii, i od Czarnogóry była zdecydowanie lepsza – i chwała jej za to. Ale prawdziwa weryfikacja dopiero nadchodzi.
Przed reprezentacją U-21 dwa absolutnie kluczowe mecze w eliminacjach kolejnego Euro – starcia ze Szwecją (dziś o godzinie 18) oraz z Włochami (dokładnie za miesiąc, 14 listopada). A więc już z dość poważnie brzmiącymi drużynami.
Żeby znaleźć ostatni mecz o punkty, który młodzieżówka wygrała z rywalem z górnej półki, musimy niestety trochę pogrzebać. W zeszłym roku zostawiliśmy w pokonanym polu Kosowo, Bułgarię i Izrael. Rok wcześniej – Kosowo, Izrael, Estonię. W 2022 roku – tylko San Marino. Żeby więc znaleźć poprzednie zwycięstwo nad silnym rywalem, trzeba cofnąć się do listopada 2021 i imponującego triumfu 4:0 nad Niemcami – selekcjonerem reprezentacji był wówczas Maciej Stolarczyk, na skrzydłach grali Jakub Kamiński i Nicola Zalewski, w pierwszym składzie znalazło się jeszcze miejsce dla Michała Skórasia, a obroną dowodził Jakub Kiwior.
Reprezentacja Polski U-21. Doświadczenia nie powinno zabraknąć
Trzeba więc chyba zadać sobie pytanie: czy mamy znów drużynę, która będzie w stanie wygrać z rywalem wysokiej klasy? Patrzymy na skład, jakim dysponuje Jerzy Brzęczek i dochodzimy do wniosku, że chyba… tak.
Mowa przecież o zawodnikach – siłą rzeczy – młodych, ale już w pewien sposób doświadczonych. Zobaczmy:
- Oskar Pietuszewski – w wieku 17 lat ma na koncie 40 występów w Jagiellonii, był jej ważną częścią w eliminacjach Ligi Konferencji, a jego nazwisko było głównym tematem przy powołaniach do dorosłej reprezentacji,
- Kacper Urbański – rok temu grał na Euro 2024 dla dorosłej reprezentacji. I to jak grał! Należał do najlepszych piłkarzy kadry Michała Probierza,
- Antoni Kozubal – dla Lecha i GKS-u Katowice zebrał już łącznie ponad sto występów w seniorskiej piłce, na mecze z Genkiem i Widzewem w tym sezonie wyprowadzał Kolejorza w roli kapitana, rok temu zadebiutował w dorosłej reprezentacji,
- Michał Gurgul – jako 19-latek ma rozegranych ponad pół setki spotkań w pierwszym zespole Lecha Poznań, był powołany do dorosłej reprezentacji,
- Tomasz Pieńko – Raków płacił za niego prawie 2 mln euro, w Ekstraklasie rozegrał już ponad setkę meczów,
- Sławomir Abramowicz – już w zeszłym sezonie był podstawowym bramkarzem Jagi w pucharach, potwierdzając klasę także w obecnym.
A przecież to nie wszystko. Wiktor Bogacz etap Ekstraklasy ominął, wyjeżdżając od razu do MLS. Mateusz Kowalczyk zadebiutował w Broendby, a później zyskał zainteresowanie Probierza. Kacper Potulski niedawno zaliczył debiut w Mainz, trenując z pierwszym zespołem od początku okresu przygotowawczego. Jan Faberski zalicza pierwsze mecze w Eredivisie. O Marcela Łubika pytała niemiecka młodzieżówka. Inni w młodym wieku są liderami pierwszoligowej Wisły Kraków – jak Mariusz Kutwa, Maciej Kuziemka czy Kacper Duda.
Doświadczenia zespołowi nie powinno też zabraknąć jeśli chodzi o ogranie w młodzieżowej reprezentacji. Duża część zespołu zna przecież smak wielkiego turnieju, jeszcze w czerwcu biorąc udział na Euro U-21 w Słowacji – jak choćby Abramowicz, Gurgul, Kozubal, Matysik, Luberecki, Kowalczyk, Pieńko czy Bogacz.
Szwecja na podobnym poziomie, z Włochami o niespodziankę
Nadchodzące spotkania będą więc dla naszej kadry U-21 swoistym egzaminem dojrzałości. Stopień trudności powinien wzrastać – na pierwszy ogień zmierzymy się ze Szwecją, która na papierze wydaje się rywalem zbliżonym do reprezentacji Polski.
Jej największą gwiazdą jest Williot Swedberg, skrzydłowy Celty Vigo, wyceniany przez Transfermarkt na 10 mln euro. To, zachowując proporcję – szwedzki odpowiednik Pietuszewskiego, który dystansuje pozostałych Polaków, a portal z wycenami sugeruje jego wartość na 8 mln euro. Piłkarzy wycenianych na ponad 2 mln euro – Biało-Czerwoni mają sześciu, Szwedzi – siedmiu.
W teorii zapowiada się więc wyrównane starcie, choć Szwecja, wzorem pierwszej reprezentacji, ma swoje problemy i po trzech spotkaniach ma na koncie zaledwie trzy zdobyte punkty. Eliminacje rozpoczęli co prawda od przekonującej wygranej z Armenią (3:0), ale później niespodziewanie ulegli Czarnogórze (0:2), a w piątek zostali rozbici przez Włochów (0:4). To wszystko sprawia, że to Polacy podejdą do tego meczu w roli faworytów.
Inaczej będzie w meczu z Włochami. Ci, podobnie jak podopieczni Jerzego Brzęczka, mają na koncie komplet punktów. Ostatnio zdemolowali Szwedów, wcześniej skromniej wygrywali z Macedonią Północną (1:0) i Czarnogórą (2:1).
Włosi świeżo w pamięci mają też udział w Euro U-21, gdzie dotarli do ćwierćfinału, przegrywając dopiero po dogrywce z Niemcami 2:3. I w listopadowym meczu drużyna na czele z Niccolo Pisillim z Romy i Francesco Camardą z Lecce będzie stawiana w roli zdecydowanego faworyta.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI U-21 NA WESZŁO:
Fot. Newspix.pl