Ostatnio Władimira Putina można było zauważyć nie w czarnym garniturze, a w mundurze wojskowym. Był to drugi raz od początku wojny w Ukrainie, kiedy prezydent Rosji pokazał się w stroju militarnym
We wtorek udał się do miejscowości Mulino na wschód od Moskwy, aby wziąć udział w zakończeniu manewrów wojskowych Zapad 2025. Zaczął od powitania wysokich rangą wojskowych w wieży dowodzenia poligonu słowami „szanowni towarzysze”. Potem wyjaśnił, że celem ćwiczeń wojskowych było przetestowanie „wszystkich elementów niezbędnych do bezwarunkowej obrony naszej [rosyjskiej] suwerenności, integralności terytorialnej i ochrony przed wszelką agresją”.
Władimir Putin ogląda wystawę sprzętu wojskowego podczas inspekcji wspólnych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad 2025, 16 września 2025 r.Mikhail Metzel / POOL / AFP / AFP
Zachód odebrał te pięciodniowe manewry, które odbywały się między innymi w Królewcu i na Białorusi, jako zagrożenie. Wśród proklemlowskich blogerów wojennych stały się one jednak przedmiotem kpin.
Polska zamknęła swoje przejścia graniczne z Białorusią i wraz z Litwą obawiała się o szczególnie wrażliwy korytarz suwalski, a NATO przeniosło swoje wojska na wschodnią granicę. Białoruś próbowała złagodzić negatywny odbiór swoich działań, dopuszczając zachodnich obserwatorów i przeprowadzając większość ćwiczeń w pewnej odległości od granicy NATO. Niemniej jednak kraj ten pozostaje silnie powiązany z Kremlem. W przypadku potencjalnej wojny Rosji z Sojuszem Północnoatlantyckim może on stać się polem działań zbrojnych.
Wojenne ograniczenia
Oprócz wojskowych z Rosji i Białorusi w ćwiczeniach uczestniczyło również kilkudziesięciu żołnierzy z Indii. Do tego na miejsce manewrów przybyli obserwatorzy z Chin, Korei Północnej, Pakistanu i Tajlandii. Łukaszenka zaprosił również w takim charakterze państwa członkowskie NATO, co miało być gestem pojednawczym z jego strony — na Białoruś przybyli przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Turcji i Węgier.
— Nie stanowimy zagrożenia dla nikogo i opowiadamy się za budowaniem konstruktywnego […] dialogu — powiedział białoruski wojskowy Walerij Rewenko. Dodał, że ćwiczenia mają ograniczony zakres i odbywają się z dala od granic NATO, co ma podkreślić ich defensywny charakter.
Główną przyczyną znacznego zmniejszenia kontyngentu żołnierzy uczestniczących w ćwiczeniach w porównaniu z manewrami Zapad 2021 była jednak wojna w Ukrainie, która angażuje siły rosyjskie. W ćwiczeniach Zapad 2025 wzięło udział ok. 100 tys. żołnierzy, czyli blisko dwa razy mniej niż przed czterema laty. Mimo to na 41 poligonach wojskowych przetestowano różnorodne operacje: samoloty odrzutowe wykonywały loty na niskiej wysokości, wojskowi ćwiczyli operacje z użyciem dronów i pocisków manewrujących oraz przetestowały scenariusz, w którym fikcyjna Republika Wschodnia została zaatakowana przez równie fikcyjnego „przeciwnika” odpartego wspólnymi siłami.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Ostatecznie ćwiczenia Zapad 2025 okazały się jednak przede wszystkim wielkim show. Rosyjskie media zapowiadały wcześniej, że zostaną w nich uwzględnione „wnioski [płynące] ze specjalnej operacji wojskowej”. Według serwisu Defence Blog i rosyjskich analityków rosyjskie ministerstwo obrony zainscenizowało jednak nierealistyczne manewry i ze stoickim spokojem powtórzyło swoje stare błędy.
Ćwiczenia na pokaz
Uderzające było to, że ćwiczenia Zapad 2025 były publicznie wyśmiewane przez proklemlowskich rosyjskich blogerów wojskowych. Zwracali oni uwagę na to, że rosyjscy generałowie sięgnęli po taktyki, które już zawiodły ich podczas wojny w Ukrainie. Przykładowo wojskowi ćwiczyli zrzucanie bomb z myśliwców — ta właśnie strategia spowodowała, że armia rosyjska poniosła ciężkie straty podczas szturmu na Kijów, dlatego Rosjanie ją zmodyfikowali. Ponadto uczestnicy ćwiczeń testowali skoki spadochronowe w manewrach, które zostały opracowane podczas zimnej wojny, ale nigdy nie były realizowane w praktyce.
Rosyjski kanał o nazwie Wojenny Korespondent śmiał się na Telegramie, że nie są to ćwiczenia, a jedynie cyrk dla generałów, którzy obserwowali je z trybun przez lornetki. Kanał Dwa Majory napisał, że takimi taktykami można obecnie atakować co najwyżej rdzennych Amerykanów i kowbojów.
Kolejne kontrowersje związane były z rosyjskim pociskiem balistycznym średniego zasięgu Oresznik. Formalnie ćwiczenia miały obejmować testy tego pocisku z głowicą atomową. W oficjalnej dokumentacji manewrów nie pojawiła się jednak ani jedna wzmianka na ten temat.
Pracownik białoruskiego ministra obrony ogłosił nawet, że nie będzie ćwiczeń z użyciem Oresznika, mimo że jego przełożony oficjalnie wysłał przeciwny komunikat. Informacja o użyciu pocisku znalazła się także w oświadczeniu końcowym ćwiczeń Zapad 2025. Nie ma jednak zdjęć, które potwierdzałyby, że rzeczywiście prowadzono manewry z jej udziałem, więc wątpliwości są uzasadnione. Rosyjski kanał wojenny o nazwie Mogę to wyjaśnić napisał więc żartobliwie o „rakiecie Schroedingera”. Nie ma też żadnych śladów przeprowadzenia ćwiczeń z udziałem pocisków manewrujących Buriewiestnik, które obserwatorzy wojskowi nazwali wcześniej „latającym Czarnobylem”.