12-letnia Sara Małecka-Trzaskoś to autorka krótkich rozmów z politykami publikowanych na profilach Perspektywa Sary na YouTubie i TikToku. Wokół zaangażowania dziecka narosło wiele kontrowersji. Pojawiły się zarzuty wobec ojca dziewczynki, sugerujące, że to on stoi za całym projektem i wykorzystuje dziecko do swoich celów.


W poniedziałek „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że dyrekcja szkoły podstawowej w Gdańsku, gdzie uczy się Sara, skierowała do sądu wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich wobec jej rodziców.

Rodzice Sary pozwali 50 osób ze szkoły


Natomiast rodzice 12-latki skierowali prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego (zniesławienie) wobec 50 osób związanych ze szkołą. – Sarę zniesławili zarówno rodzice jej koleżanek i kolegów, jak i osoby z grona pedagogicznego, w tym honorowy profesor oświaty – pani dyrektor szkoły podstawowej – oświadczył pełnomocnik rodziców.


Jak ustaliła „GW”, rodzice dzieci z klasy, do której uczęszcza Małecka-Trzaskoś domagali się, aby dziewczynka została przeniesiona do innej grupy. Żalili się, że „pod wpływem swoich bliskich promuje w klasie treści polityczne, co wprowadza w klasie zamęt i prowadzi do podziałów społecznych już w podstawówce”. Co więcej, okazuje się, że w ciągu dwóch lat z wychowawstwa w tej klasie zrezygnowały dwie nauczycielki.

Lubnauer: Dużo szersza sprawa


O sprawę 12-letniej Sary i wielki konflikt w szkole w Gdańsku była pytana w audycji radiowej „Trójki” wiceminister edukacji narodowej Katarzyna Lubnauer. – Wspieramy tę szkołę, między innymi prawnie. Działa tam kurator, wydział edukacji miasta Gdańsk. Natomiast to jest dużo szersza sprawa – oświadczyła. – Mamy w tej chwili duży problem dotyczący masowego korzystania przez dzieci z mediów społecznościowych – dodała.


– Musimy zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności rodziców, którzy często komercjalizują wizerunek dziecka, zamieszczając w mediach społecznościowych informacje dotyczące tego dziecka (…). Mamy czasy, w których sztuczna inteligencja jest w stanie dowolnie przekształcić zdjęcie, film z wizerunkiem dziecka – mówiła wiceszefowa MEN.


– Czy w tym przypadku doszło do nadużycia prawa do prywatności tego dziecka? – dopytywała prowadząca audycję Renata Grochal. – Mam wrażenie, że przede wszystkim prawo jeszcze nie jest w stanie doścignąć zmian, które toczą się we współczesnym świecie – odparła.


Czytaj też:
Rewolucja w szkolnych planach lekcji? MEN zapowiada zmianyCzytaj też:
Klęska edukacji zdrowotnej w bastionie PO. „Nie ma powodu do satysfakcji”