Myśleliście, że w „1670” widzieliście już wszystkie zabawne postacie? Serial powrócił 17 września z drugim, długo wyczekiwanym sezonem i od razu przyniósł zabawną niespodziankę. W Adamczysze obok znanych bohaterów pojawia się białowłosy Gerard z Rumi – postać, którą trudno odczytywać inaczej niż parodię Wiedźmina. Widzowie szybko zaczęli dopatrywać się w niej kolejnych znaczeń: nie tylko żartu z Geralta z Rivii, ale też możliwego nawiązania do rumskiego aktora i jego roli Wiedźmina w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Przypadek czy nie – lokalny smaczek zdecydowanie jest.
Czy podoba ci się serial „1670”?
tak, to jedna z najlepszych polskich komedii ostatnich lat
52%
jest okej, ale bez szału
17%
nie, nie trafia do mnie
12%
jeszcze nie oglądałe(a)m
19%
„Adamczycha szczęśliwa bez Andrzeja” – powrócił hit Netflixa
Premiera drugiego sezonu popularnej polskiej komedii „1670” odbyła się w środę, 17 września, na platformie Netflix i ponownie zdobyła sympatię zarówno widzów, jak i krytyków, wyróżniając się na tle innych rodzimych produkcji swoją formą i bezpretensjonalnym humorem, który w smaczny sposób bawi. To polska komedia kostiumowa osadzona w realiach XVII wieku, zrealizowana w konwencji mockumentu. Fabuła skupia się na losach Jana Pawła Adamczewskiego, w którego wciela się Bartłomiej Topa.
Bohater jest szlachcicem i właścicielem „tej mniejszej połowy” wsi Adamczycha, a jego największym marzeniem pozostaje zapisanie się w historii jako najsłynniejszy Jan Paweł w dziejach Rzeczpospolitej – kraju, który uważa za najpotężniejsze państwo świata.
Netflix ma swój własny patent na budowanie smaczków. I tym razem w nowym sezonie serialu „1670” pojawiła się epizodyczna postać, która wielu widzom wydała się zaskakująco znajoma. Białowłosy wojownik przypominał Wiedźmina i to nie byle jakiego, a tego, który od ośmiu lat gości na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni.
Gerard z Rumi
Już w pierwszych odcinkach nowej serii widzowie mogli natknąć się na spore zaskoczenie. Uwagę tych, którzy obejrzeli ponad połowę sezonu, przykuła bowiem wyjątkowo swojska postać, szybko zestawiana w komentarzach z dobrze znanym Geraltem z Muzycznego.
W piątym odcinku nowej odsłony serialu widzowie spotykają się z Gerardem z Rumi, którego profesja, czyli zabijanie potworów, od razu przywodzi na myśl Wiedźmina. Trudno nie dostrzec, że mamy tu do czynienia z parodią Geralta z Rivii, literackiego herosa stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego. W to nie wątpi nikt.
Część fanów serialu z okolicy zaczęła jednak dopatrywać się kolejnego, bardziej lokalnego odniesienia. Mianowicie do Krzysztofa Kowalskiego, aktora z Rumi, który od lat odgrywa role Wiedźmina na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni.
Choć wszystko wskazuje na to, że zbieżność jest przypadkowa, efekt okazał się wyjątkowo sugestywny: wielu widzów uznało, że podobieństwa zachodzą równocześnie na kilku poziomach i jest to regionalny, ciekawy smaczek.
„Ina. Wolisz, kiedy się śmieję”: Siostry Kurdej i dwie twarze jednej legendy
Teatr Muzyczny również widzi podobieństwo
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Teatr Muzyczny natychmiast podchwycił wątek i rozwiał wszelkie wątpliwości, z poczuciem humoru przypomninając: „Geralt z Rumi jest tylko jeden! I to w Muzycznym, od ośmiu lat”. Publiczność mogła przy tym przeczytać dodatkowy, lokalny przytyk – że Rumia znajduje się obok Gdyni, a nie pod Gdańskiem.
– Halo Netflix. Doszły nas słuchy, że w nowym sezonie serialu „1670” pojawiła się postać, która wydała nam się mocno znajoma. Pragniemy was jednak poinformować, że Geralt z Rumi jest tylko jeden! I to w Muzycznym, i to od 8 lat. Cieszymy się bardzo, że zainspirowaliście się postacią kreowaną przez Krzysztofa Kowalskiego… z Rumi. PS Rumia jest obok Gdyni, a nie pod Gdańskiem. Pozdrawiamy Gdyński Muzyczny – komentarz Teatru Muzycznego.
Netflix – świadomie lub nie – uruchomił dodatkowy „kanał” zainteresowania nowym sezonem produkcji i to lokalnie. Geralt z Rivii może jednak dalej walczyć z potworami w Muzycznym, a Gerard z Rumi właśnie wygrał batalię o uwagę mediów społecznościowych na Pomorzu.