Różnie to z naszą kadrą bywało, ale strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy mieli takie eliminacje jak Szwedzi – burza byłaby tak wielka, że można sobie wyobrazić wielką debatę na temat kondycji polskiego futbolu w TVN24, którą naturalnie poprowadziłby ktoś od czapy, na przykład Monika Olejnik. Na szczęście aż tak źle z nami nie jest, więc nie debatujemy – jeszcze – i możemy sprawdzić, dlaczego Szwedzi grają, tak jak grają, czyli fatalnie.
Cztery mecze w eliminacjach, jeden punkt ze Słowenią, poza tym dwie porażki z Kosowem bez żadnej strzelonej bramki. Dramat. Da się zrozumieć, że Szwajcaria odjechała Szwedom, bo to bardzo solidny zespół, ale Kosowo? Ta kadra w eliminacjach do Euro 2024 w grupie wyprzedziła tylko Andorę, choć i z nią potrafiła zremisować. Tam na ławce siedzi Krasniqi z Legii – biorąc pod uwagę jego początki w klubie, w poważnej reprezentacji też by siedział, ale przed telewizorem na kanapie.
Szwedzi już od barażów z nami mieli trudny czas, gdy kompletnie zawalili kwestię przepustki do zeszłorocznego Euro, robiąc ledwie 10 punktów w sześciozespołowej grupie – przegrali tam choćby z Azerbejdżanem 0:3, ale i z Austrią 1:5 w dwumeczu. Natomiast wydawało się, że mogą się ogarnąć, bo spokojnie poradzili sobie na trzecim poziomie Ligi Narodów, a mecze towarzyskie przed eliminacjami też dawały nadzieję. Oczywiście – porażka z Luksemburgiem to kompletny wstyd, niemniej można to było uznać za wypadek przy pracy, skoro potem ograli Irlandię Północną, Węgrów i Algierię.
Niestety – więcej powiedział jednak Luksemburg niż Algieria.
Oczywiście krytykowany jest więc selekcjoner, Jon Dahl Tomasson, tyle że znów – jego nominacja (po fatalnym finiszu długiej kadencji Janne Anderssona) miała ręce i nogi. Przed reprezentacją zdobył dwa mistrzostwa Szwecji, potem nie podbił Blackburn, ale też się nie skompromitował tak, by wracać po miesiącu do domu, tylko przepracował tam półtora roku. Co więcej miał doświadczenie w pracy z kadrą, bo przez blisko cztery lata działał jako asystent w reprezentacji Danii, która w tamtym czasie awansowała i na mundial, i na Euro.
Cóż, mimo przebłysków lepsze jutra, to nigdy nie nadeszło. Marek Wadas, który prowadzi prowadzi fanpage Szwedzka Piłka na X-ie, tłumaczy dla nas: – Nie lubię stawiać trenerów w roli głównych winowajców słabych wyników zespołu, ale w tym przypadku po prostu nie da się inaczej. Jon Dahl Tomasson dostał mnóstwo czasu, by przygotować drużynę do walki w kwalifikacjach – i ten czas zwyczajnie zmarnował. Owszem, Szwecja chciała w końcu grać widowiskową, ofensywną piłkę, i do pewnego momentu rzeczywiście tak to wyglądało. Jednak defensywny system oparty na trójce stoperów, kryciu każdy swego i wysokim pressingu od początku nie zdawał egzaminu. Dobrze funkcjonujący atak przez chwilę przykrywał te problemy, lecz kłopot pojawił się, gdy zaczęło się poważne granie – nie sparingi czy rywalizacja w dywizji C Ligi Narodów. Kosowo, Słowenia, Szwajcaria, a pewnie i reprezentacja SP w Żelkowie – wszyscy byliby w stanie strzelić Szwedom gola.
– Najbardziej irytujące jednak jest to, że Duńczyk w żaden sposób nie próbuje przyznać się do błędu. Wciąż ględzi o systemie, o tym, że potrzeba czasu, ale na Boga – miał go aż nadto. W grze Szwedów bez piłki nie zmieniło się absolutnie nic, a w kluczowym momencie także ofensywa przestała działać. Piłkarze zaczynają otwarcie krytykować system. Anthony Elanga w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że ten „cholerny system musi zniknąć”, a Daniel Svensson dowiedział się, że zagra na nienaturalnej dla siebie pozycji w środku pola na dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem – oczywiście bez wcześniejszego przygotowania. Jon Dahl Tomasson na siłę próbował być rewolucjonistą. Ładnie mówi, ale nic z tego nie wynika. Niezrozumiałe decyzje kadrowe, brak nauki na błędach i absurdalny system – duński bajerant i nic więcej. Zrobił sobie z narodowej reprezentacji poligon doświadczalny.
Skoro Wadas mówi „duński bajerant”, to jest trochę cech wspólnych z naszym „siwym bajerantem”, Sousą, który też ładnie mówił, zmieniał system i eksperymentował, ale na końcu mało co z tego wyszło.
Krytyka Tomassona jest powszechna. Erik Niva, tamtejszy czołowy dziennikarz, powiedział: – Żyję ze szwedzką piłką nożną od 40 lat i nigdy nie było gorzej.
My pisaliśmy też niedawno tak: W ankiecie opublikowanej na portalu Sportbladet aż 90% spośród 40 tysięcy respondentów oczekuje zmiany na ławce trenerskiej w zespole narodowym. Podczas ostatniego meczu Szwedów ze Szwajcarią na trybunach pojawiły się także transparenty nawołujące do zwolnienia Tomassona. Na jednym z nich trenera nazwano… „duńskim chu**m”. Przez szwedzkie media społecznościowe przetacza się też żartobliwa teoria spiskowa, że Tomasson jest duńskim agentem, którego misją jest zniszczenie reprezentacji Szwecji od środka.
Sam Tomasson potrafił zauważyć po meczu z Kosowem, że „Szwedzi tracą łatwe bramki, a zapomnieli, jak strzelać gole”, ale nie trzeba tej reprezentacji prowadzić, by na to wpaść. Jednocześnie szkoleniowiec przekonuje, że wciąż ma pomysł na to, co zmienić, by było lepiej, ale – znów nawiązując do nas – Santos też rzekomo miał i chyba lepiej, że mu jednak nie pozwoliliśmy go zrealizować.
Reprezentacja Szwecji: słabe wyniki to nie tylko wina trenera
Natomiast trener to jedno, on oczywiście zawodzi, ale piłkarze to drugie i o nich nie wolno zapominać. W przegranym meczu z Kosowem w ataku grali Gyokeres z Isakiem (a z ławki Elanga). W pomocy piłkarze Premier League: Bergvall, Ayari, Gudmundsson albo Svensson z Borussi Dortmund. W obronie doświadczony Lindelöf czy Hien z Atalanty. Większość z nich grałaby w reprezentacji Polski w pierwszym składzie i to po prostu na tyle dobra kapela, że musi ograć Kosowo, nawet jeśli na ławce siedziałby Jaś Fasola.
Lecz cóż, zawodnicy też mocno zawodzą, o czym przypomina Wadas: – Najwięcej pretensji mam do dwóch „największych” gwiazd – Alexandra Isaka i Viktora Gyökeresa. Starałem się przymknąć oko na letnie cyrki wokół nich, ale widząc ich w obecnej formie, jestem potwornie zawiedziony. Obaj nie przepracowali obozu, obaj są bez formy i obaj zawiedli w kluczowych momentach. Wcześniej Szwecja nie miała napastników tej klasy (w erze po Ibrahimoviciu), ale zarówno Ola Toivonen, jak i Marcus Berg oddawali kadrze całe serce. Tutaj po prostu tego nie czuć. Oczekiwania rosną, lecz na razie obaj zupełnie im nie sprostali. Pewnie w końcu wrócą do formy i znowu będą błyszczeć jak w Lidze Narodów, niemniej w tym momencie są po prostu żenujący.
– Może inaczej wyglądałoby to z Dejanem Kulusevskim – absolutnym liderem i najlepszym zawodnikiem tej reprezentacji. Widać, jak źle funkcjonuje środek pola bez kontuzjowanego Kulu. Bez niego nie ma dobrej Szwecji, a ja z utęsknieniem czekam na jego powrót. Cieszy jedynie, że większość zawodników ma świadomość, jak fatalnie grają. Choć nie wszyscy – pan kapitan Victor Lindelöf obraził się na kibiców, bo ci śmieli ich wygwizdać po porażce z Kosowem. Bez Dejana ta drużyna kompletnie nie ma mentalności. W 2018 roku Szwecja, pozbawiona gwiazd, dotarła do ćwierćfinału MŚ – była grupą wyrobników, ale miała charakter i waleczność. Dziś umiejętności nie brakuje, lecz cała reszta leży. Potrzebny jest nowy selekcjoner – owszem – ale też ktoś, kto przy braku Kulusevskiego potrafi złapać resztę za mordę i przywrócić jej charakter.
I co, znów można się odnieść do naszej kadry, bo przecież ile razy trwały wyliczanki, że w piłce klubowej tego mamy tu, tamtego mamy tam, a na nic się to nie przekłada.
Natomiast tak jak w klubie łatwiej jest wymienić piłkarzy niż trenera, tak w reprezentacji tym bardziej, bo przecież transferów nie będzie. Przyszłość Tomassona wisi na włosku, dzisiaj władze szwedzkiego związku mają debatować nad przyszłością selekcjonera. Kim Kallstroem, dyrektor sportowy, mówił enigmatycznie (a może i nie tak enigmatycznie): – Mamy pełne zaufanie do naszego trenera reprezentacji, dopóki tego zaufania nie stracimy.
Chyba trzeba się ratować i przyznać, że tym razem z selekcjonerem spudłowano. Na pocieszenie, skoro tak często odwoływaliśmy się do polskiej kadry – nowy selekcjoner będzie dla Szwecji dopiero szóstym w tym wieku. Panowie, tylu to my mieliśmy tylko w tej dekadzie!
WIĘCEJ O ELIMINACJACH MISTRZOSTW ŚWIATA 2026 NA WESZŁO:
Fot. Newspix