To był dobry mecz w wykonaniu reprezentacji Polski. Po golach Sebastiana Szymańskiego i Roberta Lewandowskiego nasi piłkarze pokonali Litwinów 2:0 i są o krok od zapewnienia sobie gry w barażach do mistrzostw świata 2026.

Na stadionie w Kownie miało według szacunków litewskich służb zasiąść około 4 tys. polskich kibiców. Przygotowali oni wyjątkową oprawę. Była pokaźnych rozmiarów sektorówka. Pojawiła się także pirotechnika.

ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki

To właśnie race i związane z ich użyciem niebezpieczne sytuacje stały się podstawą obaw Litwinów. Serwis 15min.lt przypomniał także, że niektórzy polscy kibice odpalili w sektorze gości pochodnie.

Podczas meczu podpalona została również jedna z flag przywiązanych do barierek. Na szczęście fani zareagowali w porę i udało się ugasić ogień na tyle szybko, aby nie rozprzestrzenił się na inne elementy.

Litwini zapowiadali przed meczem dokładne kontrole, ale mimo tego środki pirotechniczne znalazły się na trybunach. Teraz obawiają się, że UEFA nie będzie miała dla nich litości.

W mediach zastanawiają się, kto będzie musiał zapłacić karę, bo obserwator z ramienia europejskiej centrali na pewno odnotował te incydenty w swoim raporcie. Dziennikarze zatem pytają, czy UEFA ukaże organizujących mecz Litwinów, czy Polaków, którzy odpalili środki pirotechniczne.