Kellogg podkreślił, że „Trump nie handluje ziemią ukraińską” i że Kijów ma ostatnie słowo w kwestiach terytorialnych. Kellogg zaapelował jednak o „realizm”.


– Obwód doniecki jest okupowany w 65 procentach. Obwód ługański w – 98 procentach. Trzeba pogodzić się z rzeczywistością. De facto nie znaczy de jure – powiedział specjalny przedstawiciel Trumpa.


W tym kontekście podał on przykład trzech krajów bałtyckich, które ZSRR okupował w 1940 roku. Stany Zjednoczone nie uznały ich prawnie za część Związku Radzieckiego, ale „de facto były częścią ZSRR”.


Komentując niechęć Trumpa do nałożenia surowych sankcji na Rosję, pomimo kilku niezrealizowanych ultimatum, Kellogg wyjaśnił, że prezydent USA chce „dać dyplomacji wszelkie szanse”. Jeśli chodzi o nieustępliwość Rosji, zdaniem Kellogga problem polega na tym, że Putin nie rozumie rzeczywistego stanu rzeczy.


– Jest wprowadzany w błąd. Niestety, myśli, że wygra tę wojnę, ale tak nie jest. Trump po prostu daje mu swobodę i czas na zajęcie miejsca przy stole negocjacyjnym, ale to my wciąż trzymamy karty – powiedział.


Według Kellogga, Trump jest zirytowany tą sytuacją, ponieważ wierzył, że jego osobiste relacje z Putinem pozwolą na szybkie zawarcie pokoju.


– Za zamkniętymi drzwiami prezydent Trump jest o wiele bardziej wściekły niż publicznie – zapewnił Kellogg.

Trump zawiedzony Putinem


Przypomnijmy, że dzień wcześniej prezydent USA narzekał, że Putin go „zawiódł”. Według Trumpa, naprawdę wierzył, że zakończenie wojny będzie kwestią 24 godzin, ale okazało się, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.


Jednak frustracja związana z Putinem nie skłoniła jeszcze Trumpa do podjęcia zdecydowanych działań przeciwko Rosji. Prezydent USA wprost powiedział dziennikarzom, że jeszcze nie nadszedł czas na wywieranie presji na Kreml.


Czytaj też:
Trump zablokował pomoc wojskową dla sojusznika USA. „Zwrot o 180 stopni”Czytaj też:
Trump znów o dronach w Polsce. Co powiedział prezydent USA?