Aby obalić rząd we Francji, potrzeba 289 głosów — czyli bezwzględnej większości spośród 577 wybranych posłów. Jednak w czwartek tylko 271 posłów głosowało za.

Wniosek o wotum nieufności jest składany przez frakcję i przedkładany do głosowania wszystkim posłom. Ci, którzy wstrzymują się od głosu lub nie głosują, nie są brani pod uwagę.

We Francji zarówno partia lewicowa, jak i prawicowi nacjonaliści złożyli taki wniosek. Mogli liczyć na 264 głosy. Dzięki przejściom na ich stronę zarówno z lewej, jak i z prawej strony uzyskali ostatecznie 271 głosów. Nie wystarczyło to jednak do przeforsowania wniosku o wotum nieufności. Negocjacje budżetowe, które premier uznał za jedyny priorytet, mogą zatem się rozpocząć.

Francuscy posłowie sprawdzający wynik głosowania nad wotum nieufności wobec premiera Francji Sebastiena Lecornu i jego rządu w Zgromadzeniu Narodowym we Francji w Paryżu, 16 października 2025 r.

Francuscy posłowie sprawdzający wynik głosowania nad wotum nieufności wobec premiera Francji Sebastiena Lecornu i jego rządu w Zgromadzeniu Narodowym we Francji w Paryżu, 16 października 2025 r.PAP/EPA/YOAN VALAT / PAP

69

Francuska Partia Socjalistyczna (PS) ma obecnie 69 posłów w Zgromadzeniu Narodowym. Na jej czele stoi Boris Vallaud, który w poniedziałek 13 października wygłosił przemówienie w odpowiedzi na wystąpienie nowego premiera.

Siedmiu posłów postanowiło sprzeciwić się strategii partii [która zdecydowała o głosowaniu przeciwko Lecornu]. Nie głosowali przeciwko rządowi, który zobowiązał się do zawieszenia reformy emerytalnej do 2028 r. [spełniając tym samym postulat socjalistów], podjęcia działań mających na celu zwiększenie siły nabywczej oraz rozważenia wprowadzenia nowego opodatkowania najbogatszych.

Nowy premier musi jednak zachować ostrożność: gilotyna PS może w każdej chwili na niego spaść. Wystarczyłoby bowiem tylko 18 głosów więcej, aby wniosek o wotum nieufności został przyjęty.

30 mld

Trzydzieści mld euro (127 mld 483 mln 500 tys. zł) — tyle francuski rząd chce zaoszczędzić w budżecie, jak wynika z projektu ustawy budżetowej, który rząd przedłożył w poniedziałek parlamentowi.

Nie jest to zaskoczeniem: 30 mld euro plasuje się pomiędzy kwotą 44 mld euro (186 mld 939 mln 720 tys. zł), które zaproponował były premier Francois Bayrou, który 8 września podał się do dymisji po głosowaniu nad wotum nieufności, a 22 mld euro (93 mld 485 mln 810 tys. zł), które mają zostać zaoszczędzone według projektu ustawy Partii Socjalistycznej.

Problem polega na tym, że ta kwota jest trudna do utrzymania, ponieważ budżet z pewnością ulegnie jeszcze zmianie. Przypomnijmy, że same odsetki od długu we Francji wynoszą prawie 60 mld euro (254 mld 989 mln 200 zł) rocznie. Jest to więc kwota znacznie odległa od zakładanej.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
62,9

Obecnie ustawowy wiek emerytalny we Francji to 62 lata i 9 miesięcy. Dzięki Lecornu reforma emerytalna prezydenta Emmanuela Macrona, który wiosną 2023 r. podjął decyzję o stopniowym podwyższeniu wieku emerytalnego do 64 lat, zostanie wstrzymana. Reforma pozostanie zawieszona co najmniej do wyborów prezydenckich w maju 2027 r.

Koszty jej zamrożenia szacuje się na 3 do 4 mld euro (12 mld 749 mln 175 tys. zł do 16 mld 998 mln 900 tys. zł). Zawieszenie wejdzie jednak w życie dopiero po uchwaleniu budżetu ubezpieczeń społecznych, ponieważ zostało ono zgłoszone w formie poprawki rządowej.

Nie wiadomo, czy dojdzie do całkowitej renegocjacji w celu zmiany obecnego systemu repartycyjnego [polegającego na tym, że składki wpłacane przez osoby obecnie pracujące są wykorzystywane do wypłacania bieżących świadczeń emerytalnych] — na przykład poprzez wprowadzenie częściowo systemu kapitałowego. Nie wiadomo również, czy Francja powróci do reformy z 2023 r., jeśli budżet zaproponowany przez Lecornu nie zostanie przyjęty.