W związku ze zbliżającą się drugą rocznicą wyborów z 15 października, po których PiS utracił władzę, w partii pojawił się pomysł złożenia wniosku o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. Sprawa była omawiana podczas ostatniego posiedzenia kierownictwa partii, znanego jako „PKP” – Prezydium Komitetu Politycznego PiS.
Pomysł na wotum nieufności wobec rządu Tuska
Jak przekazał w rozmowie z Onetem jeden z uczestników spotkania, Jarosław Kaczyński uznał tę inicjatywę za wartą rozważenia. PiS korzystał już wcześniej z takiej procedury – w 2012 roku kandydatem na premiera został wówczas prof. Piotr Gliński.
Obecnie, gdy obóz rządzący jest w trudnym momencie, w PiS uznano, że to dobry czas na złożenie wniosku jest politycznie dogodny.
Problemem okazało się jednak nazwisko ewentualnego kandydata na premiera, które musi znaleźć się w treści wniosku. Jeden z polityków PiS przyznał, że nie było kandydata, który pogodziłby wszystkich w partii.
Spór o kandydata i decyzja Kaczyńskiego
Jak opisuje Jacek Gądek, w partii miało nie być zgody co do nazwisk Mateusza Morawieckiego i Przemysława Czarnka – ich kandydatury dzieliły wewnętrzne frakcje partii. Pomysł nie przeszedł więc do fazy szukania osoby spoza PiS. – Wskazanie kogoś z naszych polityków, to by było jak namaszczenie – tłumaczył jeden z uczestników narady.
Według doniesień, w partii istnieje kilka grup o ambicjach premierowskich – od środowiska Mateusza Morawieckiego, po zespół skupiony wokół Tobiasza Bocheńskiego, Przemysława Czarnka i Patryka Jakiego, wspierany przez Beatę Szydło i Elżbietę Witek.
Ostatecznie Jarosław Kaczyński uznał, że forsowanie kandydatury mogłoby tylko zaostrzyć rywalizację przed wyborami w 2027 roku. Jak relacjonuje jeden z polityków z Nowogrodzkiej: „Prezes przeciął więc sprawę, żeby nie rozpierniczać sobie partii”
Czytaj też:
Kaczyński: Nawet w takiej sprawie będą odwracać kota ogonemCzytaj też:
Zaatakowano biuro krajowe PO. Tusk wskazał winnego